Lustracyjna sesja
Jak można było się spodziewać, sesję Rady Miejskiej 20 grudnia w Trzcińsku-Zdroju zdominowała sprawa opublikowanych niedawno archiwalnych materiałów IPN, wskazujących, że zastępca burmistrza Józef Szott od 1982 do 1989 roku był tajnym współpracownikiem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Obradom od początku do końca towarzyszyła ekipa TVP Szczecin (materiał wyemitowano tego samego dnia w wieczornej „Kronice”).
Na początku sesji radny Marek Rutka zgłosił, by pod obrady wprowadzić podpisany przez czterech radnych wniosek następującej treści: „W związku z informacjami, które ukazały się w Internecie i prasie o niechlubnej działalności w latach osiemdziesiątych pana Józefa Szotta, mając na względzie dobry wizerunek gminy, jak również poprawne relacje mieszkańców z władzami gminy, wnioskujemy do Pana Burmistrza o natychmiastowe zwolnienie z dotychczas pełnionej funkcji zastępcy burmistrza pana Józefa Szotta”. Oprócz Rutki wniosek podpisali radni: Alicja Kałużniak, Robert Kowalski i Zbigniew Wiśniewski. Jednak za wprowadzeniem takiego punktu głosowała jedynie ta czwórka, a obecnych na sali ośmiu pozostałych radnych było przeciw. Rutka zarzucił im brak godności. Powiedział, że Szott w Urzędzie Miejskim zajmuje się bezpośrednio pracownikami i organizacją pracy, w obliczu ujawnionych informacji traci poważanie, będzie też narażony na szantaże, a przecież jest osobą decyzyjną. - Wyobraźmy sobie, że do urzędu będą przychodzili ludzie przez niego skrzywdzeni. A na sali mamy teraz takie osoby - powiedział, mając na myśli głównie Józefa Kostańskiego. Był on szefem POM-u w Chojnie, w stanie wojennym stracił pracę, a potem został określony przez agenta Hipolita jako cichy sympatyk „Solidarności”, wskutek czego - jak stwierdził - dostał na kilka lat wilczy bilet i pracować mógł jedynie daleko od Chojny.
M. Rutka w mocnych słowach mówił do radnych wspierających burmistrza: - Pan Szott reprezentuje nas w szkołach. Czy to dobry przykład dla uczniów? O zgrozo, pan Szott reprezentuje nas w kościele i na poprzedniej sesji zapraszał nas na mszę świętą w intencji mieszkańców. Nie będę przytaczał przypowieści o Judaszu, bo tamten przynajmniej gdy się zreflektował, to wziął sznur. A tu w tym przypadku nie słyszę nawet słowa przepraszam - powiedział Rutka. - Chciałem spytać pana burmistrza [Zbigniewa Kitlasa], ale gdy jest tak ważna sesja, to jest chory. Lekceważy radnych. Ma prawo być chory, ale gdy trzeba przeciąć wstęgę w muzeum, to pan burmistrz chory nie jest. Jest wybiórczo chory i wybiórczo zdrowy - zarzucił Kitlasowi Rutka.
F. Sidorczuk próbuje przekazać J. Szottowi akta z IPN
|