Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 12-13 z dnia 22.03.2016

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Życzenia wielkanocne
Awans z Gryfina
Odra Guide Tour
Startuje 500 plus
„Jakiż człowiek łzę swą wstrzyma?”
Gmina Chojna mówi
Ćwierćwiecze Teatru Tańca
Korczak z Gombrowiczem
Przyjedzie mammobus
Sport

„Jakiż człowiek łzę swą wstrzyma?”

Wydarzenia ewangeliczne, które wspomina się w Wielkim Tygodniu, stanowiły na przestrzeni wieków tematykę niezmierzonej liczby dzieł sztuki. Jednym z nich jest zaginione „Opłakiwanie Chrystusa” z chojeńskiego kościoła Mariackiego. Obraz ten – wzorowany na pracach Albrechta Dürera – stanowi wybitne świadectwo orientacji ówczesnych chojnian w prądach artystycznych, którymi żyła Europa doby renesansu.

Zdarzyło się to w roku 1475. Dokładna data dzienna nie jest znana. Żarna czasu starły w proch wszelkie dokumenty, które by mogły ją poświadczyć. Czy działo się to w towarzystwie ciepłych promieni zmierzchającego sierpniowego słońca, czy raczej o mroźnym lutowym świcie – nie wiadomo. Pewne jest jedno: Matthäus Böldicke – wielmożny prokonsul sławnego miasta Königsberg w Nowej Marchii – dokonał wonczas swego żywota. Jego ciało, opłakane solennie przez bliskich, spoczęło niebawem w jednej z zimnych krypt fary Mariackiej. Wkrótce urodziwe wnętrza świątyni ozdobił zaś pomnik nagrobny – wzywający przyszłe pokolenia chojnian do pobożnych westchnień za duszę nieboszczyka.

***
Przeszło dwa stulecia później Augustin Kehrberg dokonał opisu wystawionych w kościele Mariackim epitafiów. Nagrobek Böldickego wydał mu się szczególnie ciekawy ze względu na „wiekowość oraz [zdobiące go] unikalne malowidło, przedstawiające ściągnięte z krzyża martwe ciało Jezusa i przygotowania do pogrzebu”. Obraz w istocie musiał być wyjątkowy, ponieważ znalazł się w niewielkiej liczbie tych elementów wyposażenia świątyni, które nie padły ofiarą fantazji pruskich konserwatorów sztuki. W latach osiemdziesiątych XIX wieku dokonali oni bowiem tzw. regotyzacji kościoła, która polegała, z grubsza rzecz biorąc, na usunięciu niemal wszelkich renesansowych i barokowych „zanieczyszczeń” – w tym nagrobków.
Po upływie kolejnych kilkudziesięciu lat wnikliwą analizę obrazu – odartego już z kamiennej oprawy epitafijnej – przedstawił historyk sztuki Georg Voss. Zauważył on, że zarówno kompozycja dzieła, jak też poszczególne przedstawione na nim postacie, ściśle nawiązują do drzeworytów Albrechta Dürera. Specyficzny styl malowania twarzy oraz ornamentów pozwolił mu zaś połączyć je z warsztatami kręgu sasko-turyngeńskiego i datować na lata 1520-1530. Po II wojnie światowej obraz przepadł bez wieści, podobnie jak większość wyposażenia zrujnowanego kościoła. Szczęśliwie Voss opublikował w swym opracowaniu jego monochromatyczną reprodukcję.

***
Działo się to przed prawie dwu tysiącleciami. Również i w tym przypadku żarna czasu były nieubłagalne – wszystko, co wiadomo o życiu i śmierci Jezusa Chrystusa, ma z tego powodu rangę trudnej do zweryfikowania hipotezy. Z punktu widzenia historii sztuki – a także rzecz jasna religii – konstatacja ta nie ma jednak najmniejszego znaczenia. Ewangelie – czyli jedno z najobfitszych źródeł inspiracji artystycznych – donoszą, że w piątek, 14 lub 15 dnia miesiąca nisan, o godzinie szóstej „mrok ogarnął całą ziemię”, a trzy godziny później ukrzyżowany Jezus „zawołał donośnym głosem i oddał ducha”. Następnie jego zwłoki ściągnięto z krzyża, owinięto płótnem i złożono do grobu wydrążonego w skale. W XI wieku europejscy malarze wzbogacili tę opowieść o dodatkowy epizod – opłakiwanie martwego Syna Człowieczego. Temat ów zaczął zyskiwać szczególną popularność trzy stulecia później, gdy zainteresowali się nim artyści działający po północnej stronie Alp. Niedługo potem stał się zaś niemal nieodłącznym elementem dzieł obrazujących Pasję.
Autor chojeńskiego obrazu zakomponował swoją wizję sceny opłakiwania w sposób tradycyjny dla tego typu przedstawień. Chrystus znajduje się na pierwszym planie i ukazany jest w pozycji półleżącej z profilu. Jego ciało okryte jest jedynie na wysokości bioder, a z przebitego boku sączy się krew. Zmarłemu towarzyszy dziesięć postaci usytuowanych w trzech rzędach. Siedem z nich należy utożsamiać z osobami, które – według przekazu ewangelistów – były świadkami jego śmierci. Najbliżej Jezusa znajduje się św. Jan, który podtrzymuje jego ciało. W środku klęczy Maria, trzymająca dłoń syna. Po jej bokach przedstawiono najpewniej Marię Kleofasową i Salome. W drugim rzędzie malarz umieścił Marię Magdalenę, zaciskającą dłonie nad głową w geście rozpaczy, Nikodema niosącego w puszce mirrę i aloes oraz Józefa z Arymatei. Pozostałe postaci pozostają nierozpoznane. Scena została usytuowana w gęstwinie nieopodal Golgoty, którą widać w prześwicie po lewej stronie. W oddali spomiędzy drzew wyłania się zaś Jerozolima.

***
Ładunek emocjonalny chojeńskiego „Opłakiwania” wyrażony został w udręczonych smutkiem i zwątpieniem twarzach żałobników – nikt z nich wszak jeszcze wtedy nie wiedział, co wydarzy się trzeciego dnia. Szczególną uwagę przykuwa w tym względzie Maria poszukująca wzroku swego martwego syna. Spojrzenie Jana – zwrócone pozornie w kierunku oglądającego obraz – jest utkwione w dali, nieobecne. Centralne postacie Ewangelii stają się tu więc osobami z krwi i kości. Równają do śmiertelników i wzbudzają – zamiast mistycznej adoracji – zwykłe, ludzkie współczucie. I to właśnie wezwanie do współodczuwania wydaje się być głównym przesłaniem dzieła, a także samego Misterium Paschy. Co więcej, przesłanie to jest wciąż aktualne, ponieważ – jak zauważa ks. Wacław Hryniewicz OMI w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” – „nasze współczucie, owa szlachetna compassion staje się dzisiaj coraz wyraźniej wyzwaniem dla wszystkich religii i ludzi dobrej woli”.
Widok martwego ciała Jezusa dowodzi zaś nie tylko jego ludzkiej natury, ale przede wszystkim świadczy o tym, że do końca pozostał wierny swym naukom. Miał przecież moc zgładzenia, choćby w obronie koniecznej, swych oprawców. Nie zrobił tego. Nadstawił drugi policzek.
Michał Gierke


W tytule wykorzystano fragment średniowiecznej sekwencji „Stabat Mater” („Quis est homo, qui non fleret?”). Źródło reprodukcji obrazu: Die Kunstdenkmäler der Provinz Brandenburg, Bd. VII, T. 2: Kreis Königsberg (Neumark), H. III: Die Stadt Königsberg, Berlin 1928.

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska