Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 48 z dnia 29.11.2016

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Inwestycja w Zatoni wzbudza emocje
Będzie wybierać prezydenta Niemiec
Dziennikarz wszechstronny, czyli multi-Czejarek
Nasze krematoria
Bogatym nie jest ten, kto ma, lecz ten, kto daje
Wsparcie dla drogi
Flesz z nominacją do Szkolnego Pulitzera
Nieprzyzwoita dziewica
Sport

Inwestycja w Zatoni wzbudza emocje

Część mieszkańców Zatoni Dolnej (gmina Chojna) protestuje przeciw planom inwestycyjnym polskiego małżeństwa ze Schwedt - Beaty i Dariusza Kochów, którzy są właścicielami dwóch działek w tej malowniczej miejscowości. Protestujący zarzucają im, że na terenie parku krajobrazowego i obszaru Natura 2000 niszczą przyrodę, wycięli wiele drzew i kontynuują prace, na które - jak twierdzą - nie ma pozwoleń. Już rok temu list do naszej redakcji skierował mieszkający w Zatoni Andrzej Rapacz. „Na jednym ze wzgórz widokowych Zatoni Dolnej nowy właściciel trzyhektarowej działki przygotowuje grunt pod budowę. W jednej wersji ma to być dom starców, w innej - mała chatka z wybiegiem dla koni. Splantowano już i oczyszczono wzgórze z zarośli, drzewek i trawy, wyrównano je i spłaszczono. Widać to już z daleka. Sam dojazd do terenu przyszłej budowy poszerzono, usunięto drzewa i z pięknej, półdzikiej alei jabłonkowej zrobiono szeroki dojazd na wzgórze. Z wąwozu zrobiła się autostrada. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w parku krajobrazowym można tak lekko, bez szczególnych przyczyn teren ścinać, spłaszczać, wykarczowywać. Czyż nie jest to krok uderzający w środowisko? Kto wydaje na coś takiego pozwolenia?” - pisał nasz czytelnik.

We wrześniu br. 11 mieszkańców Zatoni skierowało pismo do przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnie. Piszą tam m.in.: „Właściciel, który zakupił działkę nr 238 (oraz przyległości), prowadzi na niej prace, które zagrażają środowisku naturalnemu (doprowadził do zniszczenia siedlisk chronionych gatunków), wycina drzewa i krzewy, prowadził prace budowlane bez pozwoleń, wykonując wykopy i przesuwając masy ziemi. Prace te już powodują niekontrolowane spływanie mas piasku i ziemi do wsi” - piszą mieszkańcy i dołączają zdjęcie. „Według naszej wiedzy właściciel nie posiada wymaganych pozwoleń i uzgodnień, działa na własną rękę, sugerując, że ma wszelkie zgody z Urzędu Miejskiego. Wobec zaistniałej sytuacji oraz braku informacji ze strony Urzędu Miejskiego w Chojnie zwracamy się z prośbą o dokładne zbadanie tej sprawy przez komisję rewizyjną Rady Miejskiej (...). Zatoń Dolna jest uznaną perłą województwa, leży na terenie Cedyńskiego Parku Krajobrazowego, w strefie Natura 2000. Znajdująca się w sąsiedztwie Dolina Miłości jest motorem napędowym rozwoju turystyki regionu. Bezprzykładne niszczenie krajobrazu oraz przyrody, przy jednoczesnej bezczynności władz miasta, nie najlepiej świadczy o nas jako gospodarzach tego terenu” - napisała grupa mieszkańców. Pismo to przesłali też do wiadomości: Generalnej oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, marszałka województwa i starostwa w Gryfinie.
W odpowiedzi wiceprzewodniczący RM Piotr Żebrowski 3 listopada poinformował mieszkańców, że komisja gospodarki komunalnej stwierdziła, iż Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie, natomiast toczy się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej w Gryfinie, a także w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie. Komisja uznała, że w obecnej chwili nie jest możliwe stwierdzenie, czy wszystkie prace na działce nr 238 w Zatoni zostały przeprowadzone zgodnie z prawem i należy poczekać z opinią do momentu zakończenia postępowań przez prokuraturę i RDOŚ.
Na wniosek RDOŚ gryfińska prokuratora skierowała do Sądu Rejonowego w Gryfinie akt oskarżenia przeciwko inwestorowi, zarzucając mu złamanie artykułu 181 Kodeksu karnego (zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach) oraz naruszenie prawa budowlanego. Rozprawę wyznaczono na 17 listopada, lecz termin przesunięto na 19 stycznia.

23 listopada pojechaliśmy na miejsce. Akurat spotkaliśmy tam powiatowego inspektora nadzoru budowlanego Beatę Kołodziejską. Obejrzała cały teren i jednoznacznie orzekła, że nie doszło tam do naruszenia prawa budowlanego i nie było podstaw do wszczęcia postępowania. W Zatoni rozmawiamy też z Dariuszem Skryckim - podinspektorem ds. drogownictwa w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Urzędzie Miejskim w Chojnie. Mówi on, że inwestor nie przebudowuje drogi gminnej nr 220, lecz jedynie na swój koszt wykonuje prace konserwacyjne, wyrównując ją z zastosowaniem wyłącznie naturalnych materiałów.
Także na działkach nie wykonywano robót budowlanych, lecz ziemne i rolne. Z terenu dawnego pola wycięto krzaki samosiejki, ale nie drzewa, których tam nie było. Tylko w jednym miejscu naruszono niewielki kawałek murawy kserotermicznej. Wzdłuż drogi rosną drzewa owocowe, a część z nich jest całkowicie spróchniała i łamie się sama. Na wniosek inwestora burmistrz Adam Fedorowicz 4 listopada wyraził zgodę na przywrócenie stanu funkcjonalnego drogi gminnej na kilkusetmetrowym odcinku od działki przedsiębiorcy do drogi powiatowej Krajnik Górny - Piasek.
Pytamy inwestora o plany. Chce tu stworzyć gospodarstwo agroturystyczne z trzema lub czterema domkami oraz halą do ujeżdżania koni, które wykorzystywane byłyby też w hipoterapii dzieci. Gmina Chojna zawiesiła postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy z powodu negatywnej opinii RDOŚ. Inwestor pokazuje nam oświadczenie z poparciem dla jego przedsięwzięcia, podpisane przez blisko 50 mieszkańców, w tym radnego Jarosława Klisowskiego, Ochotniczą Straż Pożarną, sołtysa Tadeusza Balbuzę i proboszcza ks. Hieronima Sebastiana. „Popieramy inwestycję, polegającą na wybudowaniu w naszej miejscowości ośrodka agroturystycznego oraz ujeżdżalni dla koni, mającej m.in. służyć rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci (hipoterapia)” - czytamy w oświadczeniu z 13 października. Państwo Kochowie szacują, że popiera ich 80 proc. mieszkańców. - Konfliktowa mniejszość uzurpuje sobie prawo do ingerencji w cudzą własność pod przykrywką ochrony środowiska - twierdzą. Dodają też, że w tej mniejszości są osoby, którym nowa inwestycja może naruszyć ich prywatne interesy, a niektórzy z protestujących są sami co najmniej na bakier z ochroną przyrody. Według państwa Kochów na obszarze Natura 2000 nie ma zakazu przeprowadzania inwestycji, np. budowy ośrodka agroturystycznego. Należy wykazać tylko, iż przedsięwzięcie nie ma negatywnego wpływu na środowisko. - Wykonana przez nas karta informacyjna wykazała, że nasza inwestycja nie ma nawet potencjalnie negatywnego wpływu na środowisko.

W sprawie sprawy w sądzie Beata i Dariusz Kochowie mówią: - Rozczarowani jesteśmy postawą RDOŚ, która mając opinię nadzoru budowlanego, stwierdzającą brak jakichkolwiek prac budowlanych, kieruje wniosek do prokuratury o naruszeniu prawa budowlanego. Skandaliczny również wydaje się brak znajomości przepisów prawodawstwa środowiskowego, które ewidentnie wyklucza szkodę środowiskową w naszym przypadku. Chodzi o dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady z 21 kwietnia 2004 r. oraz ustawę sejmową z 13 kwietnia 2007 r. o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. W dodatku w trakcie kontroli przez pracownika RDOŚ prace wykonywane na działce w październiku 2015 r. zostały wstrzymane tylko na czas oględzin, a następnie zezwolono na ich kontynuację. Wszystkie prace na działce miały charakter prac rolniczych i odbywały się na rolnym terenie prywatnym. Po oględzinach nie otrzymaliśmy żadnego protokołu do podpisania ani też informacji zalecających wstrzymanie prac. Dopiero po dwóch miesiącach, po zakończeniu wszystkich prac, w grudniu 2015 r., RDOŚ zmieniła decyzję, informując nas, że prace te jednak nie powinny się odbyć - mówią inwestorzy. Zarzucają RDOŚ-owi oraz części ekologów niekompetencję w przyrodniczej inwentaryzacji tego obszaru. - Niepodważalnym faktem jest brak przeprowadzania monitoringu wyznaczonych siedlisk przyrodniczych z powodu niewystarczających funduszy na ten cel, a przecież czynności te ewidentnie znajdują się w zakresie obowiązków tej instytucji - twierdzą.

Inwestorzy doprowadzili prąd do swych działek, co odbyło się - jak podkreślają - zgodnie z prawem. - Jesteśmy także fundatorami dokończenia sieci wodociągowej na wsi. RDOŚ odmówiła nam uzgodnienia na wykonywanie tej sieci, twierdząc, że jest to niezgodne z Konstytucją RP i zasadami demokratycznego państwa. Ale Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie uchyliła decyzję szczecińskiej RDOŚ, uznając ją za całkowicie bezzasadną - informują nas przedsiębiorcy.
- Warto też zaznaczyć, że jednym z głównych celów projektu rewitalizacji Doliny Miłości było stworzenie warunków do rozwoju turystyki i agroturystyki w tym obszarze. Stoi to jednoznacznie w sprzeczności z zarzutami skierowanymi w stosunku do inwestora, który przecież zamierza realizować rozwój funkcji turystycznych, mających być z założenia jedną z dominujących aktywności gospodarczych regionu - mówią państwo Kochowie.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska