Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 12 z dnia 21.03.2017

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W cieniu słońca
CIT znów z certyfikatem
Muzyka ratowała życie
Geologiczno-filmowa laureatka
Pijawka i ślimak zamiast chemii
Sport

W cieniu słońca

W ciągu ostatnich kilku lat rynek fotowoltaiczny w Polsce przeżywał prawdziwy boom. W 2014 roku uruchomiliśmy w naszym kraju więcej solarów niż słoneczna Hiszpania, a aktualna moc elektrowni fotowoltaicznych w Polsce wynosi ponad 150 MWp (jednostka mocy fotowoltaicznej), podczas gdy sześć lat temu było to zaledwie 2 MWp. W branży działa około 260 firm, z czego najwięcej w województwach: małopolskim, mazowieckim, śląskim i pomorskim. Ogólna pula środków unijnych, przeznaczona na odnawialne źródła energii, wyniesie do 2020 roku ponad 6 mld zł, a to z kolei przekłada się na wzrost liczby prosumentów (czyli profesjonalnych konsumentów). Widzą oni w fotowoltaice przede wszystkim niezależność energetyczną, możliwość dostępu do energii w miejscach, gdzie nie jest możliwe podłączenie do sieci, możliwość odsprzedaży nadwyżki energii, a także - i może przede wszystkim - dostęp do naturalnej, darmowej i ekologicznej energii słonecznej.


Niestety, szczytna idea przyświecająca ustawie o OZE, do której opracowania i uchwalenia zobowiązywało Polskę unijne prawo, mija się z celem, gdy na horyzoncie zaczynają się pojawiać absurdalne przepisy.

Co nieco na ten temat opowiedział nam mieszkaniec Chojny Andrzej Śmiśniewicz. Podobnie jak mnóstwo Polaków uwierzył w krociowe zyski z mikroinstalacji fotowoltaicznych, montowanych np. na dachach domów. Ci, którzy już w nie zainwestowali, liczą straty. I wygląda na to, że to się w najbliższym czasie nie zmieni. Firma działająca w branży obiecywała złote góry. Odsprzedając wyprodukowany prąd, A. Śmiśniewicz mógł zarobić nawet 60 gr za kWh – co już wtedy wydawało mu się przesadą, ale w ostateczności uległ namowom – bo przecież nie tylko miał zarobić, ale jeszcze przyczynić się do ochrony środowiska. Idealne były także pozostałe punkty umowy: 40 proc. dofinansowania oraz kredyt na symboliczny 1 proc. przeważyły szalę i jedna strona dachu została prawie w całości pokryta ogniwami fotowoltaicznymi. Dziś z szumnie zapowiadanych 60 gr zostało kilkanaście, a za nadprodukcję prawie 10 tys. kWh z ubiegłego roku A. Śmiśniewicz dostał 1600 zł, od czego musi jeszcze zapłacić podatek. Jak zapewnia, jedynym plusem w całej tej sytuacji jest niskie oprocentowanie kredytu. Natomiast bardzo zdziwiło go, że musiał odprowadzić podatek od dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. - Uważam, że jest to nieopłacalne, jeśli działa się na taką skalę jak ja. Produkuję cztery razy więcej prądu niż zużywam – mówi chojnianin.

Polska jest zobowiązana (dyrektywa 28/WE z 2009 r. o promocji energii z odnawialnych źródeł energii - OZE) do uzyskania minimum 15 proc. udziału produkcji energii z OZE w 2020 r (z tego 19,6 proc. w energii elektrycznej,). W 2015 roku mieliśmy zrealizowane 75 proc. tych założeń, a statystyki pokazują, że w ostatnim czasie ich rozwój wyhamował. Słuchając A. Śmiśniewicza o sposobie wprowadzania prosumenta na rynek fotowoltaiki, nie powinniśmy się temu dziwić.
(tekst i fot. mw)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska