Rolnicy kontra myśliwi
Konflikt między rolnikami z gminy Mieszkowice a myśliwymi z tego obszaru przybiera na sile. Część rolników, niezadowolona ze sposobu szacowania wyrządzanych przez dziką zwierzynę szkód, pojawiła się 30 marca na mieszkowickiej sesji Rady Miejskiej. W ich imieniu głos zabrała Anna Glińska - właścicielka gospodarstwa z Planów, przedstawiając sytuację plantatorów i problemy związane ze zwierzętami. – Mamy zaniżane szacowania szkód i czujemy się oszukiwani przez koła łowieckie. Problem z roku na rok coraz bardziej narasta, a sensowych rozwiązań nadal brakuje – tymi słowami zwróciła się do zebranych. Przytoczyła również przykłady rolników, którzy własnymi siłami starają się dbać o uprawy, pilnując pól dniami i nocami. – Szkody łowieckie szacowane są wyłącznie na podstawie widocznych uszkodzeń upraw, nie liczy się pozostałych kosztów, takich jak: zabezpieczenie pól, dodatkowe opryski czy naprawy uszkodzonych pojazdów – powiedziała A. Glińska. Dodała również, że te wszystkie sytuacje zabijają w gospodarzach chęć dalszego działania, mimo że Zachodniopomorska Izba Rolnicza negatywnie zaopiniowała przedłużenie dzierżawy dla kół łowieckich (kończyły się one w marcu).
A. Glińska przytoczyła również przykłady problemów zgłaszanych przez rolników. Podstawowym punktem było tam niewłaściwie traktowanie ich przez myśliwych, niemożność dojścia do porozumienia, a także usilne próby wykorzystywania przez niektóre koła łowieckie nieznajomości prawa przez rolników. Odniosła się również do spotkania myśliwych, rolników i przedstawicieli izb rolniczych, które miało miejsce w starostwie w Gryfinie 24 lutego. Według rolniczki z Planów burmistrz Mieszkowic Andrzej Salwa wystawił tam bardzo dobrą opinię współpracy gospodarzy z tej gminy z kołami łowieckimi. – My, rolnicy, poczuliśmy się oszukani – zapewniła. – Chciałabym wiedzieć, kto i na podstawie jakich dokumentów wystawił tę opinię.
Grzegorz Kaczmarek
|