Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 31 z dnia 01.08.2017

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Samorządność (na razie) obroniona
Przystanek Woodstock - program
Ile jest naprawdę pracy dla nauczycieli?
Okrągła rocznica powodzi stulecia
Festyn na 10-lecie promu
Dzierżawa, ale z przetargiem
Sport

Okrągła rocznica powodzi stulecia

Równo 20 lat temu nawiedziła Polskę (w tym i nasz region) powódź stulecia. Co pisaliśmy wtedy o niej?

Czekając na powódź
Dopiero chyba dramat Wrocławia uzmysłowił mieszkańcom województwa szczecińskiego, że powódź może dotyczyć także ich. Telewizyjne relacje z zalanych terenów dopełniły reszty. Zaczęliśmy szykować się na najgorsze. Przedsmak tego, czym może być woda, przeżyli niektórzy mieszkańcy Chojny 16 lipca [1997 r.], kiedy po wielkiej ulewie zalało im piwnice.
W Cedyni, Chojnie i Mieszkowicach powstały miejsko-gminne sztaby przeciwpowodziowe. Zagrożone były nadodrzańskie miejscowości: Czelin, Gozdowice, Stare Łysogórki, Siekierki, St. Rudnica, St. Kostrzynek, Osinów Dln., Cedynia, Bielinek, Piasek, Zatoń, Krajnik DIn. Do ewakuacji przygotowano 50 osób w gminie Mieszkowice, 130 w gm. Chojna, a jeszcze więcej w gm. Cedynia. Wywożono też zwierzęta, część wybito. Kilkakrotnie obradowały gminne sztaby z udziałem m.in. lekarza wojewódzkiego i wysokich oficerów policji, wojska, straży pożarnej, obrony cywilnej. W wielu budynkach zamurowywano okna w piwnicach i na parterze. Codziennym widokiem stały się worki z piaskiem. Stan przygotowań wizytowali m.in. wojewoda i minister Leszek Miller [wówczas spraw wewnętrznych, w latach 2001-04 premier]. W internacie ZSZ w Chojnie stacjonuje kilkudziesięciu strażaków.
W ostatnich dniach kilkakrotnie przemierzaliśmy trasę od Gozdowic po Krajnik Dolny. Byliśmy świadkami rozmaitych sytuacji.

Siekierki w gminie Cedynia 22.07.1997

Osinów. Targowisko „Canpolu” wygląda jak warowny gród. W Starej Rudnicy ludzie są odcięci od ważnych dla nich informacji i komunikatów, bo nie da się odbierać ani szczecińskiego radia, ani telewizji. Dochodzi za to lokalny program z Poznania. Nie działają telefony komórkowe. Rybacy zarzucają sieci w rozlewiskach Odry, mimo zakazu sanepidu. Pewnie właśnie ktoś je te ryby.
Pierwszy dom do zalania w tej wiosce. Od roku mieszka tu rodzina Janickich - Polaków z Kazachstanu. Na ich twarzach widać bezradność. W miejscu wyznaczonym im na ewakuację nie chciano ich przyjąć, tłumacząc, że nie ma miejsca. - Ale tylko tak mówili - bezbarwnym głosem ocenia Janicki.
W pewnej wsi sołtys porozdzielał worki równo między wszystkie rodziny, także te mieszkające na wzgórzu. Powszechnym widokiem są pasące się na zalewanych łąkach krowy. - Dzieci rano wypiły mleko i zaraz dostały biegunki - mówi matka.
Po wielu godzinach zatrzymujemy się głodni przed najlepiej chyba zabezpieczonym budynkiem, jaki napotkaliśmy na całej trasie. To pizzeria w Cedyni - okopana i zapakowana w folię niczym kolejne dzieło awangardowego plastyka Christo. Niestety, musimy zadowolić się już tylko pierogami.
W sobotę 19 lipca o 14.30 w Gozdowicach notujemy 485 cm wody w Odrze, czyli o 75 cm powyżej stanu alarmowego. Nazajutrz odwiedzamy na chojeńskim lotnisku II Korpus Obrony Powietrznej Kraju z Bydgoszczy. W pogotowiu czeka 120 żołnierzy i 40 śmigłowców, a następnych 20 ma przylecieć z Niemiec. - Faktycznie, to dużo jak na stopień zagrożenia tutaj - mówi wysoki oficer. - Ale lepiej nie dopuścić do tego, co działo się na południu. Poza tym szykujemy się do akcji w Szczecinie.

Krajnik Dolnym był niczym Wenecja

W niedzielę o 16 w Gozdowicach jest już 550 cm. Niedaleko stąd Straż Leśna uratowała z wody dwa koziołki i zająca. Nie udało się z sarną i lisem, które utonęły. Po szosie błąka się koń. Mijamy krowy, które same porzucają zalewane łąki. Po wielogodzinnym deszczu niebezpiecznie przybrała Rurzyca w Garnowie.
Poniedziałek, 21 lipca. O godz. 18 w Gozdowicach jest 588 cm, ale drogi są jeszcze od biedy przejezdne. Do zalania najniższych odcinków brakuje kilku lub kilkunastu centymetrów. Przewidywany górny pułap to 595 cm. Mieszkańców nieco uspokaja fakt, że idąca fala jest mniejsza od tej w 1982 r., więc wiedzą, czego się spodziewać.
„Gazeta Chojeńska” z 23 lipca 1997 r.


Po powodzi
Rekord wielkiej wody został jednak pobity. Przypomnijmy, że podczas dramatycznych lipcowych dni prawie wszyscy (łącznie z wieloma ekspertami) przekonywali, że na naszym terenie Odra na pewno nie przekroczy poziomu z 1982, a tym bardziej z 1855 r. Mnożyły się sprzeczne komunikaty. A jednak! 31 lipca w punkcie pomiarowym w Gozdowicach zanotowano rekord: poziom Odry osiągnął 659 cm - o 10 cm przekraczając znak wielkiej wody z 1855 r. Zalana została część gospodarstw w gminie Cedynia (m.in. w Siekierkach, St. Rudnicy, St. Kostrzynku, Bielinku, Piasku) i w gminie Chojna (Zatoń Dln., Krajnik Dln.). Nieprzejezdne były nadodrzańskie drogi. Ku zaskoczeniu wielu osób, najbardziej dramatyczne wydarzenia rozgrywały się po niemieckiej stronie, gdzie zaczęły pękać wały. Z tego powodu jakiś czas nieczynne było przejście w Osinowie.

Odra między Krajnikiem Dolnym i Schwedt w lipcu 1997 roku

12 sierpnia wicewojewoda odwołał alarm przeciwpowodziowy na południu województwa. Trwa jednak pogotowie. Najgorsze jest już za nami. Ale dla zalanych rodzin to najgorsze trwa i nie wiadomo, kiedy się skończy. Dlatego pomoc dla powodzian - ta odgórna i oddolna - długo nie zejdzie z porządku dnia.
„Gazeta Chojeńska” z 20 sierpnia 1997 r.

fot. Artur Żurawski i Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska