Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 04 z dnia 23.01.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Wojewoda wiceministrem
Znów rekordy!
15 lat temu zmarł Gerhard Polack
Rewir na podium w Będzinie
Kolędy i pastorałki w Mieszkowicach
Jak Chojna przegrała powiat
Moja siostra...
Sługa Boży
Sport

Sługa Boży

Wspomnienie o księdzu kanoniku Henryku Przestackim

W napisanej przez siebie przedmowie do okolicznościowego albumu, wydanego dla upamiętnienia obchodów stulecia parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chojnie, ksiądz kanonik Henryk Przestacki zamieścił motto z Gałczyńskiego: „Jesteśmy w pół drogi. / Droga pędzi z nami bez wytchnienia, / chciałbym i mój ślad na drogach ocalić od zapomnienia”. Zakończył przedmowę osobistym komentarzem: „Z wielką radością oddaję w ręce czytelników to opracowanie. Mam nadzieję, że pomoże wielu osobom ukochać naszą parafię i nasze miasto”.
Jakże inaczej czyta się te słowa napisane na jubileusz 12 października 2013 r., niespełna pięć lat temu, gdy uświadamiamy sobie, że ich autor już do nas nie przemówi… Odczytujemy je dzisiaj jako jego duchowy testament: chciałby i swój ślad na drogach ocalić od zapomnienia, chciałby żywym zostawić cząstkę siebie, chciałby przetrwać we wspomnieniach, które - znamy to z doświadczenia - bledną jak wyblakłe fotografie.
Bez wątpienia ukochał parafię i miasto. Była to JEGO parafia i było to JEGO miasto, gdyż potrafił z mieszkańcami dzielić troski i radości, żyć życiem wspólnoty i z nią się integrować. Pełen pokory i taktu, cichy i skromny, umiał słuchać i wsłuchiwać się w głos wiernych, ponieważ rozumiał, że kapłaństwo jest służbą przezwyciężającą przyziemną małostkowość i ludzką logikę wiary, ofiarą z siebie, której nauczał Chrystus obmywając w Wieczerniku nogi nie tylko wiernych apostołów, ale również nieszczęsnego zdrajcy Judasza.

Ksiądz Henryk Przestacki emanował dobrocią, życzliwością, współczuciem i delikatnością. Potrafił zjednywać ludzi, budzić ducha solidarności i współdziałania. Nie głosił płomiennych kazań, ale miał dar cichej i nieobliczonej na poklask ewangelizacji. Ewangelizował swym życiem i postawą, w której odbijały się przymioty patronującego parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Był przede wszystkim autentyczny i przystępny, pozbawiony jakiejkolwiek wyniosłości. Nie skłonny do podkreślania swoich zasług, umiał dostrzec i docenić każdy, choćby najdrobniejszy, przejaw zaangażowania ze strony parafian. Wszyscy postrzegali go, choć zabrzmi to banalnie, jako dobrego człowieka i darzyli sympatią, gdyż jego człowieczeństwo stanowiło świadectwo żywej wiary i miłości bliźniego. Mógł się o tym przekonać namacalnie podczas jubileuszu 50-lecia kapłaństwa 15 maja 2011 r. W organizację tej wyjątkowej uroczystości włączyło się spontanicznie wielu parafian, pomagały również władze miejskie, instytucje i prywatne firmy.
Inny znamienny rys jego osobowości to stosunek do księży wikariuszy, których był przełożonym. Odnosił się do nich z ojcowską troską, wyrozumiałością, serdecznością i cierpliwością. Jego postawa przynosiła upragnione owoce zwłaszcza wtedy, gdy posługę wikariusza w parafii pełnił młody kapłan Andrzej Zaniewski, obdarzony darem przyciągania do służby ołtarza dzieci i młodzieży. Wówczas w kościele nie brakowało ministrantów i wciąż do służby liturgicznej zgłaszali się nowi chętni.
Jemu w udziale przypadło zadanie przygotowanie parafii na obchody stulecia 12 października 2013 roku. Podjął się wielu inicjatyw i rzetelnie wywiązał się ze swoich obowiązków, ponieważ potrafił współdziałać, wsłuchiwać się w głos wspólnoty parafialnej i był otwarty na sugestie. To dzięki jego determinacji pokryto dach stuletniej świątyni nową dachówką i odnowiono jej elewację. A jego szacunek dla dokonań minionych pokoleń Polaków, tworzących najpierw zręby parafii, a potem podtrzymujących tradycję wiary, zaowocował powstaniem bogato ilustrowanej publikacji o dziejach wspólnoty parafialnej. W przedmowie pisał: „Nie znamy imion ani nazwisk tych dzielnych i pobożnych ludzi, którzy na tym miejscu trudzili się niegdyś i radowali rezultatami swej pracy. Odeszli do wieczności. Pozostała po nich piękna budowla”.
Teraz sam odszedł do wieczności. Podzielił poniekąd los praojców założycieli parafii i budowniczych kościoła NSPJ. Zdołał podtrzymać pamięć o nich i upiększyć świątynię, która połączyła losy wielu ludzkich istnień. Był dzielnym i Bożym człowiekiem. Nie możemy dla świadectwa jego wiary i przez wzgląd na jego dokonania dopuścić, aby pamięć o nim czas wymazał z kart naszej lokalnej historii. Przy całej swej skromności był człowiekiem wyjątkowym i takim pozostanie w naszej pamięci.

Ksiądz kanonik Henryk Przestacki przyszedł na świat 16 czerwca 1937 r. w Woli Książęcej, w ówczesnej diecezji gnieźnieńskiej. Jego rodzice Walenty i Ludwika utrzymywali się z pracy na roli i musieli włożyć wiele trudu, aby wychować siedmioro dzieci, z których jeden syn miał w przyszłości przywdziać sutannę. Wstąpił do seminarium w Gorzowie i w tym mieście w katedrze Wniebowzięcia NMP 14 maja 1961 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Wilhelma Pluty. Pierwszą jego placówką duszpasterską była parafia św. Jadwigi w Zielonej Górze, gdzie rozpoczął posługę 15 czerwca 1961 r. Po niej przyszły kolejne wikariaty: od 1 lipca 1965 r. św. Jakuba Apostoła w Ośnie Lubuskim, a od 1 lipca 1967 r. św. Rodziny w Szczecinie. Tu ks. Henryk pracował siedem lat, pełniąc równocześnie obowiązki duszpasterza głuchoniemych, po odbyciu stosownego szkolenia w Paniewnikach koło Katowic. Warto zaznaczyć, że posługę kapłana głuchoniemych pełnił 25 lat.

Pierwsze probostwo objął 5 marca 1974 r. w parafii św. Trójcy w Kołbaskowie. Po niespełna trzech latach, 12 marca 1977 r., otrzymał nominację na proboszcza parafii św. Kazimierza w Szczecinie. Tam na plebanii przez kilka lat mieszkali klerycy Wyższego Seminarium Duchownego i - zgodnie z nominacją bpa Kazimierza Majdańskiego - ks. Przestacki pełnił wobec nich funkcję wicerektora. Te dodatkowe obowiązki powierzono mu do roku 1984, a łączył je ze stanowiskiem dziekana w latach 1977-1991. W międzyczasie 31 maja 1982 r. otrzymuje tytuł kanonika gremialnego Szczecińskiej Kapituły Katedralnej. 1 sierpnia 1994 r. dekretem abpa Mariana Przykuckiego jest mianowany proboszczem parafii św. Piotra Apostoła w Międzyzdrojach. Po czterech latach zostaje proboszczem parafii Narodzenia NMP w Choszcznie, gdzie w latach 1998-2003 powierzono mu również funkcję dziekana. 1 sierpnia 2003 r. obejmuje w chojeńskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa piąte i - jak miało się okazać - ostatnie w swej duszpasterskiej posłudze probostwo. Z dniem 23 sierpnia 2014 r. dekretem abpa Andrzeja Dzięgi wygasa jego nominacja. Do końca czerwca 2015 r. pozostaje w Chojnie, wspomagając w pracy duszpasterskiej mianowanego na jego miejsce administratora parafii - ks. Mariusza Matuszaka.
24 czerwca 2015 r. celebruje niezwykle uroczystą Mszę świętą. Na niej ze wzruszeniem żegna się z licznie zgromadzonymi wiernymi, przybyłymi także z sąsiednich parafii w hołdzie dla kapłana, który nie miał nic z celebryty i nigdy nie szukał poklasku, a który zyskał powszechną sympatię i szacunek dzięki cichości i pokorze Bożego sługi. Przybyli nie z obowiązku, ale z potrzeby serca i z poczucia dobrego smaku, gdyż nie godziło się pozwolić bez pożegnania odejść kapłanowi, który przez niemal 12 lat służył z miłością i z oddaniem parafii, wystawiając na szwank także swoje zdrowie. Niewielu wiedziało, że zanim przybył do Chojny, przeszedł przedłużającą i ratującą życie poważną operację wszczepienia by-passów. Nie obnosił się ze swoimi dolegliwościami i nie skarżył nawet wtedy, gdy znacznie podupadł na zdrowiu, usunięto mu nerkę i tracił siły; gdy przychodziła niemoc. Z niezwykłym hartem ducha i godnością znosił Boże wyroki. Stawał przy ołtarzu jak dawniej, ukrywając cierpienie.

Z początkiem lipca 2015 r. zamieszkał jako emerytowany kapłan w parafii św. Stanisława Kostki w Szczecinie. Miał stały i serdeczny kontakt z parafianami, którzy odwiedzali go w Szczecinie bądź w szpitalu, dokąd trafiał coraz częściej z racji nasilających się problemów zdrowotnych. Cierpiał coraz bardziej i zmagał się z fizyczną niemocą. Toczył nierówną, ale heroiczną walkę z nowotworem - nie poddawał się i nie tracił nadziei. Zawsze powściągliwy w mówieniu o sobie i swoich potrzebach, nie użalał się nad swoim losem. W ostatnich dniach czuwały przy nim jego rodzone siostry.

Odszedł do Pana w czwartek 11 stycznia 2018 r. w Szczecinie. O godz. 11 w poniedziałek 15 stycznia w kościele św. Stanisława Kostki odprawiono za jego duszę mszę św., której przewodniczył abp Andrzej Dzięga. Uczestniczyło w niej około stu księży z całej diecezji. Na uroczystości pogrzebowe przybyli autokarem z Chojny liczni wierni, na czele z proboszczem - ks. Matuszakiem. Ostatnią posługę na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie sprawował biskup pomocniczy Henryk Wejman. Nie mogło zabraknąć słów ostatniego pożegnania ze strony chojeńskich parafian przed złożeniem trumny z doczesnymi szczątkami kapłana, który był darem dla parafii i tak mocno wpisał się w jej historię. Ciało świętej pamięci księdza kanonika Henryka Przestackiego - naszego proboszcza spoczęło zasłużenie w krypcie księży.

I choć ocalił i ocali swój ślad od zapomnienia i przemilczenia, będzie nam go brakować…
(ms)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska