Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 09 z dnia 27.02.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Most w Osinowie ma być zamknięty
Tłumy na Włóczykiju
PiS walczy o region
Starosta o chojeńskich murach
Ma być ekumeniczna kaplica katolicko-prawosławna
Co z tymi dachówkami?
Nie zlikwidowali ZGM-u
Trochę zapomniane miejsce
Sport

Trochę zapomniane miejsce

W tym miejscu powinna być relacja z koncertu Jana Samołyka w Chojnie [miał się odbyć 15 lutego], ale występ, niestety, został odwołany. Długo myślałem, czym wypełnić tę lukę, aż przyszło mi na myśl miejsce, które istnieje na mapie Szczecina już pół wieku, a które ja odkryłem kilka tygodni temu.
W przyszłym roku Dom Kultury „Słowianin” będzie obchodzić swoje 50-lecie, a wciąż prowadzi aktywną działalność. 2 lutego miałem okazję odwiedzić go po raz pierwszy z racji występu TSA. Tydzień później ponownie przekroczyłem próg klubu, by spędzić czas na koncercie zespołu Kat & Roman Kostrzewski. Jak widać, prawdziwe legendy ciężkiego grania, ale „Słowianin” oferuje znacznie więcej. Koncerty to nie tylko ostre brzmienia, starczy wspomnieć, że klub gościł m.in. Kamila Bednarka. Oprócz tego odbywają się tu np. występy kabaretów, zajęcia tai chi dla ludzi 50+.

Kat w Słowianinie

Wszystko zaczęło się 20 września 1969 roku. W środku znajdowała się m.in. sala widowiskowa, kawiarnia i czytelnia. Popularną atrakcją w pierwszych latach działalności „Słowianina” były spotkania z najpopularniejszymi polskimi muzykami i zespołami. Imprezy muzyczne były różnorodne. Odbywały się zarówno spotkania z muzyką klasyczną, jak i dyskoteki dla młodzieży. Tak jest do dziś.

Na scenie TSA

Jakie wrażenia wyniosłem stamtąd ja? Przyznam szczerze, że wejście do „Słowianina” to jak wejście do innego świata, w którym PRL nie przeminął. Zarówno wygląd, jak i zapach, przywodzą na myśl owe czasy, które znam z opowiadań. Odwiedzenie takiego miejsca było ciekawym doświadczeniem. Jeśli chodzi o salę koncertową, to nie należy ona do dużych, ale publika na obu koncertach spokojnie się zmieściła. Jak ja sam bawiłem się na koncertach? Krótko mówiąc, było rewelacyjnie. Byłem wcześniej m.in. w Azoty Arenie i amfiteatrze (wszystko w Szczecinie), ale to Słowianin stał się moim ulubionym miejscem koncertowym. Dlaczego? Po pierwsze, urzekła mnie bliskość muzyków. Byli niemalże na wyciągnięcie ręki, co podoba mi się znacznie bardziej, niż oglądanie ich z dużej odległości. Po drugie, publiczność... Dawała się ponieść klimatowi miejsca, bawiąc się rewelacyjnie. Podczas występu Kat & Roman Kostrzewski było pogo oraz tzw. pływacy, czyli ludzie unoszeni przez tłum. Ale nawet ci, którzy w tych szaleństwach nie uczestniczyli, nie zachowywali się jak w filharmonii. Wszystko to składało się na wspaniałe przeżycie.
Prawdopodobnie czegoś podobnego doświadczę w kwietniu na kolejnym koncercie w „Słowianinie”, kiedy zagrają Acid Drinkers. Jestem ciekawy, w jaki sposób to kultowe miejsce uczci pół wieku swojej działalności. Jedno jest dla mnie pewne: te dwa koncerty w „Słowianinie” dostarczyły mi niezapomnianych wrażeń. Oczywiście przyłożyły się do tego takie elementy, jak idealne setlisty czy rewelacyjna forma muzyków obu zespołów, ale myślę, że niemały wkład miał też ten blisko 50-letni szczeciński klub oraz jego klimat. Warto na bieżąco śledzić ofertę „Słowianina”, bo z pewnością każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Aleksander Gręda
(autor ma 13 lat, jest uczniem VII klasy Szkoły Podstawowej nr 2 w Chojnie)
fot. Arkadiusz Gręda

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska