Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 12 z dnia 20.03.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Wyklęci Dąbrowszczacy
Drewex sprzedany
Dlaczego w Cedyni jest potrzebne muzeum?
Osinów z planem
Mieszkanie burmistrza nadal nie na sprzedaż
A mury (raczej nie) runą...
Sport

Dlaczego w Cedyni jest potrzebne muzeum?

Muzeum, czyli co?
Oficjalna definicja muzeum, zaczerpnięta z ustawy, brzmi: „Jednostka organizacyjna nienastawiona na osiąganie zysku, której celem jest gromadzenie i trwała ochrona dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości o charakterze materialnym i niematerialnym, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie korzystania ze zgromadzonych zbiorów. Realizuje wskazane tu cele w szczególności przez: gromadzenie zabytków w statutowo określonym zakresie; katalogowanie i naukowe opracowywanie zgromadzonych zbiorów; przechowywanie gromadzonych zabytków w warunkach zapewniających im właściwy stan zachowania i bezpieczeństwo oraz magazynowanie ich w sposób dostępny do celów naukowych; zabezpieczanie i konserwację zbiorów oraz - w miarę możliwości - zabezpieczanie zabytków archeologicznych nieruchomych oraz innych nieruchomych obiektów kultury materialnej i przyrody; urządzanie wystaw stałych i czasowych; organizowanie badań i ekspedycji naukowych, w tym archeologicznych; prowadzenie działalności edukacyjnej; popieranie i prowadzenie działalności artystycznej i upowszechniającej kulturę; udostępnianie zbiorów do celów edukacyjnych i naukowych; zapewnianie właściwych warunków zwiedzania oraz korzystania ze zbiorów i zgromadzonych informacji; prowadzenie działalności wydawniczej”.

Obecne cedyńskie muzeum zajmuje parę pomieszczeń w budynku COKiS-u

Biorąc pod uwagę, że historia Muzeum Regionalnego w Cedyni sięga obchodów tysiąclecia państwa polskiego i roku 1966, trzeba stwierdzić, że placówka cedyńska, z której mieszkańcy Cedyni winni być dumni, należy do najstarszych na Pomorzu Zachodnim. Jednak czy jest to faktycznie muzeum? Czy posiada status muzeum i tym samym może realizować dla dobra gminy i jej mieszkańców powyższe cele? Czy jego nazwa jest adekwatna do prowadzonej działalności? Na te pytania odpowiedź jest jedna: nie!


Historia to promocja i szansa dla Cedyni
Kiedy latem ub. roku na polach sąsiadujących z gminą Cedynia odkryto tzw. rondel - prehistoryczne obserwatorium astronomiczne, informacje o tym ukazały się w najważniejszych mediach w Polsce i Europie. Badania na bieżąco były relacjonowane przez główne stacje telewizyjne, nie wspominając o stronach internetowych. Pokazuje to, że historia i archeologia są w modzie. Świadczy o tym też to, że dziś każdy tygodnik opinii ma dodatek historyczny, a prace historyczne: naukowe, popularnonaukowe i literatura piękna (np. prace E. Cherezińskiej) rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Dlaczego zatem o Cedyni, jeśli w ogóle pisze i mówi się w mediach, to najczęściej w kontekście negatywnym, związanym z lokalną polityką, wojnami targowiskowymi czy problemami szeroko rozumianego pogranicza? A przecież jeszcze nie tak dawno hasło „Cedynia” to był klucz do historii - opowieści o barwnej, ciekawej i bohaterskiej przeszłości Polski i Pomorza. Przecież każde dziecko w Polsce zna tę miejscowości z podręcznika. Dlaczego jednak tego nie wykorzystujemy, nie przekuwamy na realny zysk? Historia, z bitwą Mieszka I na czele, jest wpisana w tożsamość miasta i regionu, jednak dlaczego tylko od święta? Na co dzień dominuje tu handel.

Co będzie jednak, kiedy - miejmy nadzieję - poziom życia w Niemczech i Polsce się wyrówna, a handel i usługi będą już nie tak intratne? Co będzie, kiedy - zgodnie z zapowiedziami - na dłuższy czas z powodów komunikacyjnych zamrze ruch pograniczny w Osinowie? Czy to, co było błogosławieństwem, nie stanie się pułapką? Dlatego należy szukać alternatywy, którą winna być turystyka i wypracowanie w regionie odpowiedniej oferty dla grup i osób indywidualnych, gdyż mamy tu krajobraz kulturowo-przyrodniczy, którego nie spotkamy gdzie indziej w tej części Europy. Nie są to czcze słowa, starczy spojrzeć na nasze XIII-wieczne kościółki, klasztor, kompleks osadniczy, dolinę odrzańską! To, że sami o nim mało wiemy, nie doceniamy, nie umiemy wypromować, to jest właśnie skutek braku badań i tym samym spektakularnych odkryć (takie muszą tu nastąpić wobec aktualnie znanych przesłanek, choćby o siedzibie książęcej).
Instytucją, która jest do tego powołana i koordynowałaby takie działania, winno być muzeum z prawdziwego zdarzenia, muzeum samodzielne, realizujące różne działania z zakresu historii, archeologii, ochrony i promocji dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. W obecnej formule nie ma w gminie jednostki zajmującej się tym poważnie, wszystkie działania są prowadzone z doskoku, a gmina z taką historią i tak rozpoznawalna musi prowadzić spójną i zaplanowaną na wiele lat politykę historyczno-turystyczną. Tu mamy też odpowiedź na pytanie, dlaczego o Cedyni się nie pisze/mówi (lub robi się to rzadko) w kontekście historii: bo za wyjątkiem corocznych konferencji, które są obserwowane nie tylko przez środowisko naukowe w Polsce i dużej części Niemiec, od połowy lat osiemdziesiątych XX w. nic się nie działo na tym polu, a w dodatku także odkrycia z lat poprzednich nie zostały odpowiednio spożytkowane i upublicznione. Tym samym Cedynia traci szansę na samonakręcającą się promocję historyczną. Dodam tu, że historii nie trzeba ubarwiać, tworzyć nowych mitów, nieopartych w źródłach narracji (czy nie jest to zafałszowywanie obrazu przeszłości?). Wystarczy spojrzeć głęboko w dzieje miejscowości gminy, by wokół prawdziwych historii stworzyć poszczególnym miejscowościom ciekawą i nośną narrację - np. Golice - zakony krzyżowe, Czachów - średniowieczni rycerze itd.


Wybitny patron i co dalej?
Twórcą cedyńskiego powojennego muzeum (bo i przed 1945 r. było tu niewielkie muzeum) był nieżyjący już archeolog Władysław Filipowiak, od 2012 r. honorowy obywatel gminy Cedynia, inicjator także badań archeologicznych i etnograficznych w tym mieście i okolicach. Jego wizja muzeum nigdy jednak nie została zrealizowana. Prowizorki, jak wiadomo, są najtrwalsze. Dziś placówka cedyńska, włączona do domu kultury, w ramach którego zatraciła swój charakter i nie ma możliwości działań statutowych, jest jedynie wydmuszką muzeum. Zatem utworzenie stabilnej instytucji muzealnej byłoby niejako ukończeniem dzieła W. Filipowiaka i spełnieniem jego testamentu. W magazynach obecnego muzeum mamy tysiące eksponatów, jednak czy dom kultury może w ogóle je legalnie posiadać, czy zagwarantowano im odpowiednie przechowywanie oraz ułatwiony dostęp do celów naukowych? Co będzie, kiedy ktoś się o to upomni? Czy Cedynię stać na utratę własnego dziedzictwa? Przecież ich miejscem jest Cedynia! Nowo powołana placówka, zgodnie z ustawą i własnym statutem, nie tylko zaopiekuje się tym, ale będzie również pozyskiwać kolejne zbiory. Może nawet odzyska te przechowywane w magazynach szczecińskich czy berlińskich muzeów. W razie badań archeologicznych w okolicy - gdzie przecież brakuje muzeum o profilu archeologiczno-historycznym (najbliżej są Myślibórz, Stargard, Szczecin, Gorzów), wszystkie odnalezione i zakonserwowane zabytki trafią tu - do Cedyni, będą mogły być eksponowane, tu za nimi przyjadą turyści, naukowcy, co spowoduje z kolei wzrost roli miasta na mapie turystycznej i naukowej kraju. Dzięki temu Cedynia i jej muzeum wejdzie w dialog z placówkami naukowymi i muzealnymi, będzie realizować projekty badawcze, edukacyjne, promocyjne, wszystko oparte o najnowszy stan badań. Takiej profesjonalnej instytucji nie ma w sąsiednich gminach. Dlatego powołanie muzeum podniesie prestiż gminy w całym regionie Polski północno-zachodniej.


Muzeum dla Cedyni
Muzeum, podobnie jak gmina, jest własnością społeczności gminy. Mieszkańcy są jej gospodarzami, odpowiadają za nią, za jej wygląd, życie itd. Dla mieszkańców gminy powinno być też muzeum, by opowiadać historię ich regionu na szerokim tle, tłumaczyć procesy, które stworzyły obecny krajobraz kulturowy i przyrodniczy i w końcu doprowadziły do tego, że w 1945 r. pojawiliśmy się tu my, w tym i moi dziadkowie w 1946 r. To muzeum winno pozyskiwać i pokazywać eksponaty dotyczące także życia codziennego, nie tylko sprzed 1945 r., ale też zwłaszcza z czasów polskich, nie tylko tużpowojennych, lecz również współczesnych, winno dokumentować działania mieszkańców, być ich kroniką, księgą, z której kiedyś jakiś dziejopis będzie czerpać wiedzę o Cedyni i jej mieszkańcach, o nas samych. Będzie to wówczas placówka dająca oparcie środowiskom naukowym, które tym chętniej będą pisać i rozsławiać Cedynię, promować ją za darmo w Polsce i zwłaszcza w świecie, bo tam my, akademicy, mamy dziś ministerialny obowiązek publikować wyniki swych dociekań. Bez tych badań, bez ich pogłębiania w oparciu o nowe kwerendy, o nowe metody, nowe pytania - co my dziś wiemy o Cedyni i jej dziejach? Nic lub prawie nic, a właśnie Cedynia i jej mieszkańcy - jak żadna inna miejscowość - zasługują na rzetelną wiedzę o swojej przeszłości - korzeniach teraźniejszości.


Muzeum marzeń
Cedyńskie muzeum nie ma się firmować hasłem „Nie dotykać!”. Ma wejść w interakcję z odwiedzającym - mieszkańcem i turystą, m.in. za sprawą nowoczesnych technologii. To muzeum, które ma swoją narrację, ale stawiającą pytania otwarte - bez gotowych odpowiedzi i interpretacji, zatem zmuszające do myślenia i refleksji, kreujące tożsamość cedynian i budujące wartości: wrażliwość, humanizm czy dbałość o dziedzictwo. Narracja ta powinna być wielowątkowa: od prahistorii przez historię, sztukę, etnografię, oral history (wspomnienia) po geologię i przyrodę. Wszystko na szerokim tle, podkreślającym, że Cedynia to nie jakaś prowincja, ale że to tu było miejsce, w którym działy się wielkie procesy dziejowe i cywilizacyjne. Cedyńskie muzeum musi być placówką wychodzącą do ludzi, poza budynek, na rynek, na grodzisko, na cmentarzysko, co nie tylko poszerzy kręg odbiorców, ale stanie się wizytówką miasta otwartego i dumnego ze swej historii. Winno prowadzić działalność wydawniczą i wymieniać swe prace z innymi placówkami naukowymi w Polsce i za granicą, co stworzy podstawy do prowadzenia tu na miejscu badań nie tylko naukowcom, ale też nauczycielom, uczniom i pasjonatom.
Posiadanie muzeum pozwoli na samodzielne prowadzenie badań archeologicznych w Cedyni, które mogą powrócić tu już w tym roku, po 33 latach niebytu! To w końcu możliwość zdobycia środków ze specjalnych grantów dedykowanych. To lepsze gospodarowanie środkami finansowymi, czyli dziś tak ważna transparentność finansowa. Powołanie samodzielnego muzeum to sprecyzowanie roli i miejsca historii w promocji gminy oraz jasny podział funkcji między poszczególne instytucje. Przecież jedna instytucja nie może zajmować się całą sferą kultury: kulturą wysoką, użytkową, organizowaniem imprez, edukacją, nauką, biblioteką, świetlicami itp. Istnienie palcówki ze specjalistami z dziedzin takich jak archeologia, da szansę nie tylko na pozyskania pewnych dochodów (np. przez prowadzenie nadzorów), ale - co chyba ważniejsze - na lepszą ochronę dziedzictwa kulturowego tu, na miejscu, gdyż to tu - w Cedyni - będą specjaliści, którzy tym się zajmą.

Cała przeszłość i teraźniejszość jest naszym wspólnym dziedzictwem, spadkiem, który pozostawimy następnym pokoleniom. Nie sprzeniewierzmy naszej historii, naszej opowieści, bo dzieci nam tego nie wybaczą. Bez utrwalenia tych korzeni, bez miłości do małej ojczyzny nie zbudujemy społeczności chcącej w niej żyć i inwestować. Nie pozwólmy też, by o nas pisano tylko gdzieś w świecie i bez naszego udziału. Tworząc profesjonalne, choćby niewielkie muzeum, podejmując w nim ambitne i medialne projekty, gmina Cedynia i jej mieszkańcy mają niepowtarzalną szansą na współtworzenie narracji o sobie i swoim miejscu na świecie. Wszak nic o nas bez nas. Czy zatem historyczną Cedynię stać na to, aby nie posiadać własnego prawdziwego muzeum, a nie wydmuszki?
Paweł Migdalski

Dr Paweł Migdalski jest historykiem na Uniwersytecie Szczecińskim, prezesem Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego „Terra Incognita” w Chojnie oraz stowarzyszenia Akademia Kulice

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska