Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 13-14 z dnia 27.03.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Życzenia wielkanocne
Ukrzyżowanie przez cnoty albo o poszukiwaniu róży
Wallenrod w Centrum Kultury?
Inwestować w walory
W Chojnie jeszcze bardziej międzynarodowo
Burmistrz Chojny o stanie zabytków
Sport

Inwestować w walory

Rozmowa z wójt Widuchowej Anną Kusy-Kłos


„Gazeta Chojeńska”: - Jak się rządzi bez większości w Radzie Gminy?

Wójt Anna Kusy-Kłos
Wójt Anna Kusy-Kłos: - Jakoś nie widziałam do tej pory problemu, aby nie przeszło to, co ważne. Zostały zrealizowane te inwestycje, które planowałam. Nawet jeśli były problemy i obradowanie nad uchwałą trwało 2-3 godziny. Różnice zdań dotyczą głównie spraw proceduralnych.

- Opozycja ma przewagę tylko jednego radnego. W wielu gminach wójt czy burmistrz wykorzystuje różne narzędzia polityczne czy finansowe, żeby osiągnąć w radzie większość. W Widuchowej po blisko czterech latach układ się nie zmienił. Nie próbowała Pani?

- To nie są moje metody. Jeśli ludzie chcą się przekonać, to przekonają się tym, co robię. Zresztą nawet tzw. moi radni nieraz się wstrzymują od głosu. Jestem osobą o bardzo wolnościowym podejściu. Przejęłam gminę z ponad 60-procentowym zadłużeniem, skupiłam się na możliwości wykonywania inwestycji i spłacania długu.

- Czy opozycję spaja postać byłego wójta Michała Lidwina? Będzie on ponownie kandydował?

- Trudno powiedzieć.

- Ale Pani będzie się jesienią ubiegać o drugą kadencję?

- Na tę chwilę jestem zdecydowana na pewno startować.

- W jakim miejscu jest obecnie Widuchowa w kwestii swego dalszego członkostwa w Związku Gmin Dolnej Odry? Chcecie z niego od dawna wystąpić, ale z przyczyn proceduralnych nie jest to proste. Przypomnijmy czytelnikom, że ZGDO w imieniu grupy gmin, w tym kilku z naszego powiatu, zajmuje się odbiorem odpadów komunalnych.

- Półtora roku temu, kiedy były już duże wątpliwości, radni mieli podjąć uchwałę o wyjściu z ZGDO. Wtedy rada wahała się i takiej decyzji nie podjęła. Wskutek tego ZGDO uwzględnił nas w kolejnym przetargu [z firmą odbierającą śmieci] i pojawiły się trudności w wyjściu. I dziś nadal mamy problem. Za jakiś czas wszyscy radni doszli do wniosku, że należało wyjść, ale było już za późno.

- Czy teraz wiecie już, kiedy wychodzicie?

- Po ostatnich zebraniach ZGDO znów nie wiemy. To chyba dla mnie najtrudniejszy temat w zarządzaniu gminą. Tak naprawdę jesteśmy ubezwłasnowolnieni, bo tak skonstruowano statut związku. Nie mamy bieżącej prawdziwej informacji. Zarząd mówił nam, że kontrakt z nową firmą skończy się wraz z wyczerpaniem się przeznaczonych na to środków, czyli do końca 2018 roku lub w pierwszym kwartale następnego. Podjęliśmy uchwałę, że będziemy w związku do końca trwania kontraktu, przekonani, że będzie to najpóźniej pierwszy kwartał 2019 roku. Niedawno jednak poinformowano nas, że kontrakt nie skończy się z wyczerpaniem środków, ale zgodnie z datą w ogłoszeniu o przetargu, a więc dopiero w grudniu 2019. Czyli przekazywano nam nieprawdziwe informacje. Uważam więc, że ZGDO nie jest związkiem partnerskim, ale trochę toksycznym.

- Pani gmina jest znana z walorów krajobrazowych, a w samej Widuchowej kluczowe pod tym względem są nadodrzańskie bulwary. Pisaliśmy o problemach z ich rewitalizacją, bo stary projekt nie uwzględnił pewnych istotnych elementów technicznych. Jak to wygląda dzisiaj?

- Straszliwie mnie to martwi, bo mój poprzednik parę razy starał się o dofinansowanie i się nie udało. Mnie się udało, ale okazało się, że projektant zrobił projekt chyba siedząc wyłącznie za biurkiem. Bo czemu nagle fragment drogi znalazł się w wodzie? Plus jeszcze kwestia zabezpieczenia skarpy itd. Nie wiem, czemu tak się stało. Musieliśmy dołożyć pieniędzy i poprawić projekt. Myślę, że w najbliższych dniach będziemy gotowi do ogłoszenia przetargu. Pozostanie znaleźć wykonawcę, a z tym teraz w całej Polsce jest najtrudniej. Walory krajobrazowo-turystyczne u nas niewątpliwie są, jednak trzeba w nie zainwestować. Takie było moje założenie. Ale trzeba też przekonać mieszkańców, że ich gmina jest atrakcyjna, wykorzystując do tego krajobraz polodowcowy, piękne pagórki czy wały, z których widać Odrę i Międzyodrze, gdzie nocują żurawie. Dlatego też pierwszą część Jarmarku Widuchowskiego robimy od paru lat nad Odrą. Kiedy pokazujemy tam teatr ognia, to chcemy połączyć wodę z ogniem. Wiążą się z tym nie tylko tzw. miękkie projekty, ale i twarde. A więc same bulwary, na nich miejsca biwakowe, platforma widokowa na wzgórzu (72 metry nad poziomem morza), wspólny projekt z Wodami Polskimi na wzmocnienie brzegu Odry i przywrócenie kajakowych slipów [czyli pomostów do cumowania łodzi]. Również w samym centrum Widuchowej mamy projekt rewitalizacji zabytkowych kamienic ryglowych. Jesteśmy gotowi do ubiegania się o dofinansowanie. Chcemy inwestować też w park i plac zabaw między szkołą a Odrą.

- Pani poprzednik miał projekt budowy domu kultury. Czy to nadal aktualne?

- Ten projekt był mało użyteczny. Inwestycja miała kosztować ponad 8 mln zł, więc jego realizacja była nie do uniesienia przy przeszło 10-milionowym zadłużeniu gminy. Znów mieszkańcy musieliby czekać nie wiem ile lat na to, aby powstało cokolwiek. Proszę wziąć pod uwagę, że w Widuchowej, w jako jedynej miejscowości, nie było świetlicy wiejskiej. Udało się wynająć pomieszczenie po byłej poczcie na ul. Grunwaldzkiej i tam teraz cały parter zajmuje świetlica, która jest jedną z aktywniejszych. Ciągle coś się w niej dzieje. Pani, która prowadzi zajęcia, świetnie motywuje również rodziców do działań. Zawsze jest ich wsparcie np. podczas Jarmarku Widuchowskiego. Serdeczne podziękowania składam wszystkim ludziom, którym się chce chcieć. Cieszę się, że dali się zarazić energią. To są stowarzyszenia, niezawodni we wszystkim strażacy, świetlice. Co do planów z domem kultury, to na razie musimy skupić się na spłacaniu zadłużenia i na najpilniejszych inwestycjach. Ogromnym problemem jest ponad 20-letnia oczyszczalnia ścieków. Nie jest w stanie przyjąć więcej ścieków i wymaga modernizacji. Jest już projekt aż na 6 mln zł. Praktycznie będzie to nowa oczyszczalnia. Ogromnym sukcesem jest to, że środki na wkład własny udało mi się zabezpieczyć w budżecie z oszczędności. Złożony jest wniosek o dofinansowanie do Regionalnego Programu Operacyjnego i jeśli je dostaniemy, to nie zwiększy się zadłużenie, podobnie zresztą jak z bulwarami i innymi inwestycjami, bo wkłady własne mamy swoje.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska