Każdy mógł coś sobie znaleźć
Dni Gryfina 2018 rozpoczęły się 1 maja i trwały do czwartku. Miałem okazję być na pierwszym dniu imprezy, podczas trzech koncertów.
Po godzinie 18 zaczął się występ szczecińskiego zespołu Kafel, będącego jednym z prekursorów muzyki elektronicznej w Polsce. Przyznam szczerze, że nie jestem jej fanem, więc koncert przeżyłem bez większych emocji. Byłem ciekaw występu następnego zespołu - Poparzeni Kawą Trzy, czyli formacji złożonej w przeważającej części ze znanych polskich dziennikarzy, m.in. Romana Osicy (do niedawna w Radiu Zet) czy niestety, nieobecnego na koncercie Wojciecha Jagielskiego. Nie tylko ja czekałem na tę grupę, bo pod sceną zebrał się spory tłum. Po wysłuchaniu zabawnego intra w postaci przerobionego fragmentu komedii „Poranek kojota” zespół zagrał pierwszy utwór - „All that she wants” - cover Happy Nation, a zaraz po nim „Kawałek do tańca” i już wiedziałem, że nie będzie to zmarnowany czas. Usłyszeliśmy większość przebojów grupy, takich jak „Jarosław Ka” czy oczywiście „Byłaś dla mnie wszystkim” i „Wezmę cię” oraz kolejny cover, tym razem zespołu Big Cyc „Makumba”. Muzyka Poparzonych doskonale sprawdza się na żywo, a muzycy są właściwymi ludźmi na właściwym miejscu. Doskonale widać, jak wielką radość sprawia im granie, jak bawią się muzyką, jak naturalnie czują się na scenie. W połączeniu z często ironicznymi tekstami autorstwa Rafała Bryndala i przezabawnymi zapowiedziami utworów, koncert sprawił, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Półtorej godziny minęło niezwykle szybko. Po koncercie można było spotkać się z muzykami – zrobić zdjęcia, zdobyć autograf, kupić płytę.
Poparzeni Kawą Trzy
|
Coma
|