Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 23 z dnia 05.06.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Co z rozbudową szpitala?
Będzie Dzień Zabytków
Pieniądze na zabytki i sołeckie granty
Książki o regionie i regionalizmie
„Kandydaci śmierci” w Krzymowie
Polsko-Niemiecki Festyn Rekreacyjny
Skarb i piraci w Schwedt
Prawie jak Pink Floyd
Sport

„Kandydaci śmierci” w Krzymowie

Prapremiera filmu „Kandydaci śmierci 8” odbędzie się w piątek 15 czerwca między godz. 22 a 3 rano na wielkim ekranie w parku w Krzymowie. Wstęp wolny. Mówi współorganizator pokazu Przemek Lewandowski: - Prawie 10 lat temu grupa chłopców wyjechała na wakacje z uznanym reżyserem Maćkiem Cuskem na wieś, z dala od zgiełku miasta. Troszkę się nudzili, troszkę rozmawiali o przyszłym dorosłym życiu. Postanowili też, że nakręcą film. W taki sposób powstawała pierwsza część filmu grozy „Kandydaci śmierci”. Od tamtego czasu chłopaki wraz z Maćkiem spędzają wspólnie wakacje, aby realizować kolejne odcinki z serii. W 2016 roku trafili na ziemię chojeńską, gdzie nakręcili „Kandydatów śmieci 8”. Zdjęcia powstawały zarówno w Chojnie, jak i w małych miejscowościach gminy, a zwłaszcza w Krzymowie, gdzie mieściła się baza filmowców. Na zdjęciach możemy zobaczyć również opuszczone Drozdowo oraz Puszczę Piaskową.


Wśród aktorów dostrzec będzie można parę znanych w regionie postaci. O realizacji filmu pisaliśmy w numerze 30 z 2016 roku. Projekcję poprzedzi pokaz filmu „Daleko od miasta” (który Maciej Cuske nakręcił w 2011 roku) oraz jedna z wcześniejszych części „Kandydatów śmierci”. Na koniec przewidziana jest impreza z twórcami, przygotowana m.in. przez koło gospodyń Krzymowianki.

Maciej Cuske to reżyser, scenarzysta i operator, absolwent Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, gdzie jest teraz wykładowcą. Z przyjaciółmi z tej szkoły założył Zespół Filmowy Paladino, który wkrótce zdobył Nagrodę Artystyczną Miasta Torunia im. Grzegorza Ciechowskiego. Jest autorem wideoklipów, reportaży dla Telewizji Polskiej oraz filmów dokumentalnych i fabularnych. Laureat wielu nagród krajowych i zagranicznych (m.in. za „Elektryczkę”, nakręconą w ramach dokumentalnego cyklu „Rosja - Polska. Nowe spojrzenie”). W 2007 r. był współautorem filmu „Katyń. 60 dni na planie” - reportażu ze słynnego filmu Wajdy.

Maciej Cuske podczas kręcenia zdjęć w dawnej siedzibie
Straży Granicznej w Chojnie
Jak powstawali „Kandydaci śmierci”? Tak mówił nam o tym sam Maciej Cuske: - Wzięło się to stąd, że martwiłem się kiedyś o własnego syna, bo ze swymi przyjaciółmi przez bardzo długie godziny grał w jakieś gry komputerowe, których nie rozumiałem. Martwiłem się, że oni nie mają takiego świata, w jakim wychowałem się ja i moje pokolenie, dużo czasu spędzając na dworze. Wakacje to był przede wszystkim wyjazd, przyroda. A jak byłem nastolatkiem, to marzyłem o jakichś wyprawach - gdziekolwiek, autobusem, austostopem. A dzisiejsze pokolenie martwiło mnie, że jakby nie miało takiej potrzeby. W 2008 roku postanowiłem więc zabrać na wakacje syna i jego kolegów, z którymi zna się od przedszkola. Mieli wtedy po 12 lat. Chciałem zabrać ich w miejsce, w którym nie ma ani telewizora, ani Internetu, sklep daleko, jest zakaz telefonów, czasem tylko telefon do mamusi. Miejsce, gdzie pozornie nie ma żadnych atrakcji, oprócz przyrody i ludzi mieszkających w okolicy we wsi. To było na Podlasiu. Na początku był bunt, więc żeby ich w ogóle wyciągnąć na takie wakacje, to zaproponowałem, że pobawimy się w film i że pomogę im nakręcić ich własny horror. Wcześniej już zrobili jakiś krótki film. Wybrałem horror, bo dla dzieci to taka pociągająca formuła, która potęguje wyobraźnię, prowokuje do przełamywania własnych lęków, a przy okazji jest też dużo zabawy. Bo jeśli ma być strasznie na ekranie, to najczęściej na planie jest bardzo śmiesznie. I to chwyciło. Poszli w to, sami wymyślali, troszkę im tylko pomagałem. A ja, jako że nie lubię siedzieć bezczynnie i jestem też reżyserem, pomyślałem, że fajnie byłoby przy okazji zrobić o nich film. O tym, jak oni swój film wymyślają i tworzą, a tak naprawdę o tym, o czym oni myślą i kim są w tym wieku. W końcu zrobili film pt. „Kandydaci śmierci”, a ja swojego nie skończyłem, bo miałem za mało materiałów, gdyż za bardzo musiałem im pomagać. Namówiłem ich rok później na podobne wakacje. Powiedziałem, że zrobicie drugą część, a ja skończę swój film. Ja zrobiłem wtedy swój, nazywa się „Daleko od miasta” (pokazałem go m.in. na festiwalu w Ińsku). I oni też zrobili drugą część swojego. Rok później zapytali, czy nie moglibyśmy pojechać trzeci raz. Udało nam się zrobić trzecią część, jeszcze w tym samym miejscu na Podlasiu. Kolejny raz pojechaliśmy już nad rzekę pod Człuchów. Od tamtej pory co roku jeździmy w inne miejsce, m.in. w Beskid Żywiecki. Z reguły zajmuje to nam tydzień, do dziesięciu dni. To szalenie mało, bo przyjeżdżamy w obce miejsce, nie wiedząc, co zrobimy. Zabieramy ze sobą parę gadżetów, ale bez świadomości, co z tego wyniknie. Nie znamy nie tylko miejsca, ale i ludzi, na których natrafimy - powiedział Maciej Cuske. W 2016 roku, w trakcie kręcenia ósmej części „Kandydatów śmierci”, mówił „Gazecie Chojeńskiej”: - Tu kręcimy w opuszczonej wsi Drozdowo, trochę w polu, w Chojnie w niedokończonym kościele Mariackim i w opuszczonym wielkim gmachu dawnego WOP-u, w Krzymowie w szkole i w byłym pegeerze. Te miejsca nas zainspirowały oraz przyroda. Przez pierwsze dni jeździmy po okolicy i szukamy natchnienia. Zazwyczaj drugiego czy trzeciego dnia coś nam się wykluwa. Tu byliśmy przerażeni, bo wszystkie te miejsca bardzo budują wyobraźnię i wydaje się, że można by od razu film wymyślić, ale to nie jest takie proste. Na początku mieliśmy kryzys. Ale jestem przyzwyczajony, że co roku tak jest. I chyba udało nam się wymyślić w miarę spójną fabułę. Chłopcy sami występują, czasem nasi znajomi, czasem mnie się uda zagrać. Ale zawsze staramy się, by występowali okoliczni mieszkańcy. I to się sprawdza. Kręcenie tych filmów jest dla nas źródłem radości, ale bardzo męczy fizycznie. Przez tych kilkanaście dni rzadko którą noc mamy przespaną, bo zazwyczaj horrory się kręci w nocy. Ale cieszę się, że chłopcy poszli w tę stronę, przynajmniej dwóch. Mój syn Staszek dostał się na Wydział Operatorski do Katowic, zrobił ostatnio dwa filmy: etiudę o swych dziadkach (pt. „Pod żaglami”) i „Wyścig” - o ojcu i synu, żużlowcach: Jacku Gollobie [bracie Tomasza] i jego synu Oskarze. Rafał Waraczewski też złapał bardzo bakcyla, ma niesamowitą wyobraźnię i jest właśnie reżyserem. Jeśli chodzi o podział zadań, to już wiemy, kto ma jakie talenty: jeden jest bardziej operatorem, jeden bardziej reżyserem, jeden bardziej aktorem, a jednocześnie dobrze dba o wszystkie rzeczy, żeby niczego nam nie zabrakło - opowiadał Maciej Cuske.
(rr)

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska