Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 34 z dnia 21.08.2018

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
21 października wybory samorządowe
Pierwsi oficjalni kandydaci
Niebezpieczne odpady samochodowe w Krajniku Dln.
Duchy przeszłości - czy nadal potrzebne?
Jak kiedyś zdobywano grody i twierdze?
Bubliczki i Dikanda dożynkowo
Sport

Duchy przeszłości - czy nadal potrzebne?

Prezentujemy tekst, będący jednym z owoców projektu „Dotknąć gotyku”, realizowanego w 2017 i 2018 roku przez Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita” w Chojnie


Chojna to niewielkie i mało znane miasto, choć znajdują się tu wyjątkowe zabytki. Kościołem Mariackim zachwycają się nie tylko mieszkańcy, a Bramę Świecką uważa się za unikatową. Przepiękne zabytkowe budowle posiadają i opowiadają nam długą historię – pamiętajmy jednak, że jej część rozgrywa się też tu i teraz. Pewne obiekty zostały już odpowiednio wykorzystane, jak np. ratusz, w którym mieszczą się Centrum Kultury, biblioteka i restauracja. Są również zabytki, na których wykorzystanie nowi dzierżawcy mają konkretne plany i zaczęli je realizować. Istnieją wreszcie takie, których los wciąż pozostaje niepewny.

Imponujący cud ekumenizmu
Dziś kościół Mariacki to najbardziej znany zabytek Chojny. Dominuje nad całym miastem, zarówno w sensie architektonicznym, jak i duszpasterskim. Jednak kilkadziesiąt lat temu była to ruina (co podobno jest „zasługą” żołnierzy radzieckich). Jeszcze na początku lat 90. XX wieku kościół nie miał dachu ani ołtarza, zostały tylko mury i fragmenty kapliczek. Wieża zaś nie miała iglicy. Budowla nie pełniła żadnej funkcji, nie odprawiano w niej mszy. Nie była jednak obojętna mieszkańcom Chojny, stając się szczególnie atrakcyjnym miejscem dla dzieci i szabrowników.
Trwająca już ponad dwadzieścia lat odbudowa kościoła finansowana jest zarówno ze środków Republiki Federalnej Niemiec, jak i z funduszy polskich i europejskich, a także ze składek prywatnych darczyńców. Obecnie, kiedy kościół jest już prawie odbudowany, trwają spory dotyczące wykorzystania zabytku. Świątynią zajmuje się Fundacja Kościół Mariacki, której członkami są zarówno Polacy, jak i Niemcy. Wciąż trwają dyskusje dotyczące wykorzystania tego obiektu w przyszłości. W statucie fundacji zapisano, że powinno to być „miejsce kulturalnych i artystycznych spotkań, służących pielęgnacji europejskiego dziedzictwa kulturowego oraz zacieśnienia stosunków między niemieckim i polskim społeczeństwem w duchu dobrego sąsiedztwa”. W ciągu minionych 20 lat w kościele odbywały się różnorodne wystawy, w tym m.in. wystawa na temat architektury Henryka Brunsberga, wystawa fotograficzna „Chojna w latach dwudziestych i dzisiaj” czy wystawa rysunków Joanny Mieszko-Nity. Od wielu lat organizowane są również coroczne Dni Integracji i Ekumenizmu, a także koncerty, głównie muzyki dawnej, najczęściej sakralnej. Spośród bardziej rozrywkowych występów wymienić można koncerty gospel i muzyki ludowej. W 2015 roku, za sprawą szczecińskich zespołów Too Late i Mizeria, w murach kościoła zagościła muzyka rockowa.

Kościół Mariacki

Ksiądz Jan Zalewski, od dwóch lat proboszcz parafii św. Trójcy, a jednocześnie prezes zarządu Fundacji Kościół Mariacki, planuje działalność religijną z udziałem setek wiernych: „Żeby w kościele Mariackim jakaś wystawa zaistniała, to musi być okazała, bo wystawa na sztalugach będzie nieobecna. Żeby w kościele Mariackim był pewien efekt, na organizowaną tam imprezę musi przyjść co najmniej 400-500 osób (miejsc siedzących jest 1,5 tysiąca)” – mówi. Dlatego stara się organizować tam uroczystości religijne, na które przychodzi nawet 1000 osób. Proboszczowie pozostałych parafii chojeńskich zwracali już kilkakrotnie uwagę, że brakuje im wiernych, bo wielu chojnian wybiera nabożeństwa w kościele Mariackim. Zdaniem proboszcza duży wpływ na decyzję dotyczącą użytkowania zabytku będzie miał biskup.
Fundacja Kościół Mariacki nie przewiduje w przyszłości funkcji sakralnej świątyni. Niemieccy członkowie fundacji nie chcą ograniczać przeznaczenia budowli tylko do funkcji religijnych i chcą, żeby było tam centrum kultury i ekumenizmu, które będzie służyło porozumieniu między Europejczykami i między Polakami a Niemcami. Norbert Dumke, działający w niemieckim stowarzyszeniu wspierającym odbudowę kościoła, twierdzi: „Jest to zabytek kultury i europejskiego dziedzictwa, więc powinien być właśnie w taki sposób wykorzystywany. Chciałbym także, aby stale był odbudowywany i konserwowany. Nasuwa mi się także taka myśl, że jeśli przez 400 lat był katolicki, a później przez 400 lat ewangelicki, to niech teraz będzie ekumeniczny”. Rosemarie Kumkar, której zmarły mąż był założycielem fundacji, chce, żeby odbywały się tam koncerty ze względu na świetną akustykę. Również burmistrz Chojny Adam Fedorowicz mówi: „Najprawdopodobniej kościół będzie pełnił funkcję sali koncertowej, quasi-filharmonii”.

Inne spojrzenie
Według pomysłu Teresy Łopuskiej – absolwentki architektury Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, która przed kilku laty poświęciła kościołowi Mariackiemu swoją pracę dyplomową, we wnętrzu tej ogromnej budowli mogłoby się znajdować muzeum regionalne oraz sala koncertowa. Zgodnie z jej koncepcją wygląd kościoła nie miałby być zbyt zmieniony, nowa forma sklepienia mogłaby być wykonana w lekkiej konstrukcji stalowej, mogącej nasuwać skojarzenia z rusztowaniami. Powinna być ona łatwo demontowana, aby móc ją w razie konieczności podwyższyć. Na wyższe kondygnacje prowadzić mogłyby schody oraz windy. W podziemiach kościoła miałoby być wygospodarowane miejsce na sanitariaty. Scena na sali koncertowej byłaby według tej koncepcji w miejscu ołtarza. Tam, gdzie mieści się zakrystia i kruchta, powstałaby niewielka księgarnia z pamiątkami muzealnymi, do której prowadziłoby osobne wejście z zewnątrz. Jeśli chodzi o kolorystykę, miałaby być jednolita gama barw: szarości, brązy, biel i czerń. Pomysł młodej architektki kłóci się z wizją niemieckich założycieli fundacji, których marzeniem jest wierna rekonstrukcja gotyckich sklepień.

Noc poślubna w zabytkowej harcówce?
Chojna posiada również zabytek, który pozostał w wyjątkowo dobrym stanie i pełnił już od lat 70. XX wieku różnorodne funkcje użytkowe. Chodzi o Bramę Barnkowską, która była m.in. hotelem.
Urszula Jarząb spędziła tam w 1978 roku swoją… noc poślubną. Panujące wewnątrz warunki dalekie były od komfortowych. Właściwie wszystko przypominało raczej schronisko niż hotel. Goście mieli do dyspozycji trzy kilkuosobowe pokoje. Znajdowały się w nich tylko łóżka i piece akumulacyjne. W całym hotelu była jedna łazienka, do której należało się udać na półpiętro i w której woda była zimna. Obiekt nie cieszył się dużą popularnością, większość jego gości stanowiły niewielkie grupy turystyczne.

Brama Barnkowska

Wokół tematu, co znajdowało się wewnątrz bramy, krążyły liczne plotki. Jedna z nich głosi, że była w niej agencja towarzyska. Pewne jest natomiast, że przez pewien czas mieściła się tam harcówka, a bramą zarządzała jednostka WOP. Odbywały się w niej zbiórki drużyny. Jedno z pomieszczeń przeznaczone było na magazyn harcerskiego sprzętu udostępnionego przez WOP (m.in. łóżka polowe, namioty). Umeblowanie było skromne, ściany gołe. Znajdowały się tam pozostałości po hotelu – łóżka, szafki. Na wysokości całej bramy biegła klatka schodowa, z której można było dostać się do pomieszczeń – upiększonych przez drużynę harcerską dostarczonymi przez jednostkę WOP obrazkami, dywanami i krzesłami. Na jednej ze ścian widniał malunek przedstawiający wielkiego smoka. Taki wygląd bramy opisał mi Michał Gierke, który do drużyny dołączył w 2002 roku. Sama harcówka istniała jednak kilkanaście lat wcześniej. M. Gierke wspomina, że podobały mu się schody prowadzące do pierwszego pomieszczenia – były wąskie, gotyckie, ciemne i tajemnicze.
Ostatnio swoją siedzibę miał tam także klub motorowy. Obecny dzierżawca (jak twierdzi burmistrz, jest nim właściciel restauracji „Ratuszowa”) planuje za to wykorzystywać bramę w celach gastronomicznych.
Barbara Rawecka, która w latach 2003-2006 pełniła funkcję wiceburmistrza Chojny, tak mówi o swoich doświadczeniach z zabytkiem: „Przygotowaliśmy dokumentację na remont i zagospodarowanie Bramy Barnkowskiej z murami. Planowaliśmy zrobienie w górnej części bramy punktu widokowego łącznie z małą kawiarenką letnią dla turystów. Przygotowaliśmy też plan utworzenia w dolnych pomieszczeniach bramy galerii, która miała stać się zaczątkiem muzeum w Chojnie. Została przygotowana pełna dokumentacja na realizację tych zamierzeń. Gdy nasi następcy składali wniosek do tzw. funduszy norweskich, nie zrewidowano naszego pomysłu w tym projekcie, który miał już wówczas 5 czy 6 lat i wymagał korekt”. W związku z tym, że pomysł był przestarzały, nowe władze nie otrzymały dofinansowania i plan się nie powiódł. Od kilku lat brama stoi pusta. Wielu zadaje sobie pytanie: „Czy doczekamy się realizacji któregoś z tych planów”?

Co dalej z Bramą Świecką?
Brama Świecka nie ma tak bogatej historii jak Barnkowska, a największe dyskusje budzi obecnie, gdyż jej stan nie jest najlepszy. W latach 80. planowano otworzyć tam biuro informacji turystycznej, co jednak skończyło się niczym. Inną propozycją było stworzenie w jej wnętrzu muzeum, co - niestety - również się nie udało. Burmistrz Adam Fedorowicz twierdzi, że władze miasta nie mają w tej sprawie niczego do powiedzenia, ponieważ Brama Świecka jest we władaniu Skarbu Państwa, a instytucją zarządzającą jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Od kilku lat trwa spór kompetencyjny pomiędzy GDDKiA a Starostwem Powiatowym w Gryfinie. Dopiero gdy wszystkie kwestie zostaną wyjaśnione, będzie można stwierdzić, kto powinien zająć się remontem zabytku. Obecnie brama stoi odgrodzona taśmami, a groźba jej zawalenia się jest niepokojąco realna.

Brama Świecka

Barbara Rawecka, obecnie sekretarz powiatu gryfińskiego, wyjaśnia ten problem w następujący sposób: „Powiat przymierza się do remontu Bramy Świeckiej. Była ona przez cały czas w gestii GDDKiA i w związku z tym powinna ona wykazać się przynajmniej odrobiną rzetelności i wyremontować tę bramę. Oni w wielu miejscowościach takie remonty prowadzili. A w Chojnie, ponieważ otrzymali obok inną nieruchomość, po której poprowadzili drogę krajową, uznali, że już nie muszą się męczyć z bramą, ponieważ nie jest to ich problem. Starostwo, reprezentujące Skarb Państwa, musi w tej chwili wymusić na nich, żeby choć część pieniędzy na remont tej bramy dali”. B. Rawecka ma już projekt renowacji. Wciąż czeka, aż w sądzie skończy się spór kompetencyjny. Dodaje też: „Uważam, że Brama Świecka jest bardziej interesująca architektonicznie niż Brama Barnkowska. Jej wnętrze też jest bardzo ciekawe. Oczywiście musimy zaprojektować inne wejście, ponieważ korzystanie z tego od strony ulicy jest niebezpieczne”. Marzy o tym, aby zrobić wejście od drugiej strony, przekazać bramę Specjalnemu Ośrodkowi Szkolno-Wychowawczemu i stworzyć tam punkt widokowy z kawiarenką letnią, prowadzoną przez uczniów działającej przy ośrodku szkoły zawodowej o kierunku gastronomicznym. Takie kawiarenki, prowadzone przez osoby niepełnosprawne intelektualnie, powstały już w kilku polskich miastach i są atrakcyjne.

Dwa wyznania - jedno miejsce
Innym znanym chojeńskim zabytkiem jest gotycka kaplica św. Gertrudy z XV wieku. Ksiądz Zalewski, proboszcz parafii św. Trójcy, zwrócił się do Rady Miejskiej z prośbą o przekazanie ruin kaplicy św. Gertrudy. [Rada zgodziła się na sprzedaż z 99-procentową bonifikatą, czyli za nieruchomość wycenioną na 89 tys. zł parafia zapłaci 890 zł - przyp. red. „GCh”] Właściwie fakt, że z kaplicy zostały ruiny, jest zasługą mieszkańców Chojny. Zabytek przetrwał bowiem wojnę, ale krótko po niej ludzie uważali, że ze względu na to, iż jest to obiekt poniemiecki, można go rozebrać [rozbiórka kaplicy związana była z organizacją cmentarza żołnierzy radzieckich, a decyzję w tej sprawie wydało Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Dębnie – przypis red. broszury, w której pierwotnie ukazał się ten tekst].

Kaplica św. Gertrudy

Powodem obecnej dyskusji na temat kaplicy były zniszczenia, których dokonał orkan [jesienią ub. roku]. Duża gałąź spadła na kaplicę i uszkodziła kolejną część murów. Portal Chojna24.pl zrealizował audycję, mówiącą o niebezpieczeństwie związanym z możliwością zawalenia się kaplicy i wyrządzenia wielu szkód. Do księdza Zalewskiego zgłaszało się kilka osób z pytaniem, dlaczego jako proboszcz nie zajmuje się tym obiektem sakralnym. „Odpowiedziałem, że kaplica św. Gertrudy jest obiektem sakralnym, ale parafia św. Trójcy nie jest właścicielem tego obiektu, bo jest nim gmina Chojna. Parafia, nie będąc właścicielem, nie może podejmować jakichkolwiek działań” – wyjaśnia. Ostatecznie proboszcz zdecydował się w listopadzie ub. roku skierować pismo do burmistrza z wnioskiem o nieodpłatne przekazanie kaplicy. Ksiądz Zalewski mówi o swoich planach w następujących słowach: „Chciałbym uwzględnić w planach korzystania z kaplicy szczególną lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie cmentarza żołnierzy radzieckich. Przyjeżdżają tam różne osoby, które składają kwiaty, zapalają znicze. Mój pomysł polega na tym, żeby ta kaplica służyła za miejsce, gdzie ci Rosjanie mogliby przyjechać, aby zapalić świecę, gdy na zewnątrz panują złe warunki atmosferyczne. Wyobrażam sobie również, że gdybyśmy odbudowali tę kaplicę, można byłoby nadać jej wschodni charakter – np. umieścić freski z motywami wschodnimi”.
Odpowiedź od burmistrza była pozytywna. W rozmowie powiedział, że zakończenia wszystkich procedur i przekazania własności można spodziewać się w trzecim kwartale 2018 roku. Ksiądz uważa, że w obiekcie po jego remoncie mogłaby być prowadzona działalność wystawiennicza. Jego zdaniem kaplica mogłaby być biblioteką, miejscem do dyskusji historycznych, posiedzeń. Jest wiele możliwości. Możliwe, że w środku będzie obraz św. Mikołaja jako patrona Kościoła niepodzielonego. Będzie też wtedy możliwość urządzania chociażby miejskich mikołajek.

Rybny fragment murów
Miejsce zwane Czatownią dawniej było restauracją. Na początku znajdowała się tam kawiarnia, później smażalnia ryb. Wszystko zaczęło się w 2001 roku i trwało cztery lata. Barbara Rawecka wspomina restaurację w ciepłych słowach: „To była jedna z najlepszych restauracji, jakie były w Chojnie. Świetnie położona i jedyna w swoim rodzaju, bo specjalizująca się w rybach. Zupy rybne i inne dania z ryb były rewelacyjne. Był tam bardzo dobry kucharz, a gdy odszedł, dobra passa się skończyła. Biuro handlu nieruchomościami z Myśliborza próbowało ten obiekt sprzedać”. B. Rawecka nie wie, co się później z nim stało, przyznaje jednak, że lokal odwiedzało wielu gości. Stoliki trzeba było rezerwować telefonicznie, a rok przed zamknięciem odwiedzali go nawet mieszkańcy Szczecina. Budynek dawnej restauracji obecnie stoi pusty, zabity deskami i porośnięty dziką roślinnością. Budzi to smutek, gdyż miejsce to jest bardzo urokliwe i ma w sobie potencjał.

Czatownia


Powrót do przeszłości
Do „młodszych” zabytków Chojny należy budynek, w którym dawniej znajdowało się niemieckie starostwo, a po wojnie jednostka Wojsk Ochrony Pogranicza. Po kilku latach nieużytkowania obiekt znalazł nowego właściciela, który poczynił już odpowiednie kroki w realizacji swojej wizji jego wykorzystania. Cornelis Vreeswijk jest właścicielem firmy Vreespol, która zaczęła działalność w 1994 roku, a obecnie ma siedzibę w Gogolicach. Zajmuje się ona usługami rolniczymi. Właśnie dla tej firmy Cornelis Vreeswijk kupił dawny budynek WOP, m.in. ze względu na logistykę, dobrą lokalizację i przyzwoitą cenę. Stwierdził, że wcześniejsi zainteresowani bali się kupić ten budynek właśnie dlatego, że jest to zabytek. On natomiast ma doświadczenie w remontowaniu tego typu nieruchomości. Mówi, że remont tego obiektu nie stanowi dla niego wielkiego wyzwania. Jego celem jest przywrócenie mu dawnego wyglądu: „Chcę, żeby to wyglądało tak jak kiedyś” – mówi. Podczas remontu będzie wykorzystywał stare fotografie. Kiedy wojsko przejęło zabytek po przedwojennym niemieckim starostwie, nie dbało o jego wygląd, np. zamurowało łuki, zmniejszyło pomieszczenia.

Dawne niemieckie starostwo, a później siedziba WOP

C. Vreeswijk kupił budynek z przeznaczeniem na wynajem lokali biurowych. Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita” miało wcześniej pomysł, by otworzyć w nim muzeum. Właściciel jest otwarty na takie propozycje. Ze względu na dużą liczbę w Chojnie hoteli i restauracji zrezygnował jednak z inwestycji w gastronomię. Budynek ma cztery kondygnacje i poddasze (ponad 2 tys. metrów kw.), a jego stan nie jest najlepszy. Ze ścian odpada tynk i wystają kable. Wyremontowano na razie niewiele. Cornelis Vreeswijk opowiada również o kosztach, jakie poniesie: „Cena przetargowa wynosiła 2 miliony, ze względu na to, że jest to zabytek, dostałem milion ulgi. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczę na remonty, których nie muszę, ale chcę dokonać”.

Co dalej?
Tak maluje się przyszłość chojeńskich zabytków. Mimo że wykorzystanie niektórych obiektów napawa optymizmem, inne wciąż stoją puste, wydają się niepotrzebne. Tymczasem właśnie wtedy zabytki niszczeją. Magda Ziętkiewicz w opublikowanym w „Gazecie Chojeńskiej” artykule „Co dalej z chojeńskimi zabytkami?” wskazała na przykładzie niemieckiego Neubrandenburga, jak można wykorzystać zabytkowe budowle. W XV-wiecznej bramie urządzono tam muzeum regionalne, a gotycki kościół Mariacki przebudowano na okazałą salę koncertową. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze niezagospodarowane chojeńskie zabytki też wkrótce zostaną odpowiednio wykorzystane.

Aleksander Gręda - uczeń VII klasy Szkoły Podstawowej nr 2
im. K. Makuszyńskiego w Chojnie

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska