Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 20 z dnia 14.05.2019

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
26 maja wybieramy Europarlament
Dzień Europy z marszałkiem
Gdzie będzie Noc Muzeów?
Seria skarg w Trzcińsku
Godnie i zgodnie
Sztafeta dla Oskara
Trzcińskie roszady
Sport

Seria skarg w Trzcińsku

W gminie Trzcińsko-Zdrój trwa spór o los szkół podstawowych w Gogolicach i Stołecznej. To klasyczny przykład sytuacji, w której nie ma idealnych rozwiązań, a każde niesie ze sobą skutki i emocje zarówno pozytywne, jak i negatywne.

Przypomnijmy, że Rada Miejska 25 stycznia podjęła uchwały o zamiarze przekształcenia szkół w Gogolicach i Stołecznej w placówki filialne z oddziałami 0-III. Starsi uczniowie mieliby od września uczyć się w Góralicach. Jednak do ostatecznej decyzji konieczna jest zgoda kuratora oświaty. Ale 27 marca zachodniopomorska kuratorka oświaty Magdalena Zarębska-Kulesza negatywnie zaopiniowała projekt gminy.


Skarga burmistrza na kuratorkę
2 kwietnia burmistrz Bartłomiej Wróbel złożył więc zażalenie w Ministerstwie Edukacji Narodowej i wnosi o uchylenie postanowienia kuratorki. Według niego naruszyła ona m.in. prawo oświatowe, bo „rolą kuratora w procesie likwidacji szkoły jest tylko i wyłącznie zbadanie, czy potrzeby edukacyjne uczniów będą zapewnione” oraz czy gmina zapewni im odpowiedni transport i opiekę. Burmistrz ponownie podkreśla bolesne realia: zadłużenie gminy wynosi 7,2 mln zł przy rocznym budżecie ok. 22 mln. W ub. roku wydatki na oświatę pochłonęły ponad 8 mln, z czego środki własne gminy to 3,5 mln. Prognozy wskazują, że wydatki te będą w kolejnych latach wzrastać, choć liczba dzieci stale maleje. Burmistrz zaznacza, że już obecnie ponad 10 dzieci z obwodu szkoły w Gogolicach uczy się z wyboru rodziców w Trzcińsku, chcąc zapewnić lepsze warunki edukacji. Wymienia również przewagi wyposażenia szkoły w Góralicach nad Gogolicami i Stołeczną.
Na razie ministerstwo odpowiedziało, że sprawa jest trudna i może być rozstrzygnięta w ciągu miesiąca, ale jeśli będzie zawiła, to zajmie to dwa miesiące, a nawet do trzech. - Nie ma więc jeszcze rozstrzygnięcia, chyba że ministerstwo nie da nam odpowiedzi do września. Na pewno będzie tu sąd administracyjny. Od grudnia zaczynamy na nowo całą procedurę, ale wtedy nie będzie już mowy o pozostawieniu w Gogolicach klas I-III, lecz o całkowitej likwidacji, bo już nie damy rady się pozbierać. Każdy rok przesunięcia oznacza powiększanie zadłużenia gminy - mówi burmistrz Wróbel.


Skarga na burmistrza
11 kwietnia burmistrz zwrócił się do rodziców z prośbą o przeniesienie dzieci w wieku szkolnym do szkoły w Góralicach. Gwarantuje przy tym bezpłatny transport. Pismo tej treści sołtysi i radny roznosili po domach w obwodzie SP Gogolice. W reakcji na ten apel część rodziców i nauczycieli złożyła na burmistrza skargę do wojewody, oskarżając go o agitację wbrew decyzji kuratorki. W piątek przyszła odpowiedź, że sprawa nie leży w kompetencjach wojewody, a organem nadzorującym burmistrza jest Rada Miejska.


Skarga na sołtyskę
Nauczyciele szkół w Gogolicach i Stołecznej złożyli też w Radzie Miejskiej skargę na sołtyskę Chełma Górnego Mariolę Chyczewską-Harvey. Uważają, że naruszyła ona dobre imię ich społeczności i szkół, dlatego zażądali od niej przeprosin.
Przy takim nagromadzeniu emocji nie dziwiło więc, że sesję Rady Miejskiej 10 maja zdominowały te spory. Przewodnicząca komisji skarg, wniosków i petycji Agnieszka Kowalska oznajmiła, że w sprawie skargi na sołtyskę zapytano o zdanie prawnika, który oznajmił, iż zgodnie z prawem administracyjnym skarga powinna być rozpatrzona przez sąd cywilny, bo Rada Miejska nie ma kompetencji, by żądać od sołtysa złożenia jakiegokolwiek oświadczenia.


Dyskusje na sesji
Pod koniec obrad M. Chyczewska-Harvey wyjaśniła, że grupa zwolenników pozostawienia obu szkół postanowiła ją ukarać, bo na poprzedniej sesji użyła słowa „getto” w odniesieniu do obu małych szkół w Gogolicach i Stołecznej. Jak wyjaśniła, chodziło jej - zgodnie z definicją słownikową - o grupę odseparowaną od reszty świata. Argumentowała, że w szkole w Gogolicach uczą się dzieci z obszaru w promieniu zaledwie kilku kilometrów: z Chełma Dolnego i Górnego, Rosnowa i Gogolic. „To dzieci, które nikogo innego w szkole nie spotykają. Przez lata uczą się izolowanej rzeczywistości, która nie daje im przygotowania do życia w rzeczywistym świecie, w którym są ludzie z różnych środowisk i który jest dużo bardziej zróżnicowany od ich wioski”. Według sołtyski te dzieci będą dużo gorzej radzić sobie w życiu, bo dzisiejszy świat wymaga umiejętności współdziałania z różnymi grupami. Powołała się na opinię jednego z rolników, który powiedział, że po przeniesieniu jego dziecka z Gogolic do większej szkoły dużo szybciej się ono rozwija. „Jeżeli kulejąca finansowo i zadłużona gmina nadal będzie musiała utrzymywać cztery szkoły, a nie dwie, to nakłady na każdą z nich będą daleko niewystarczające. I taka też będzie edukacja” - powiedziała i zrobiła porównanie z rodziną, której pięcioro członków pracuje lub uczy się w różnych miejscowościach i każdy musi mieć samochód, by tam dojechać, ale w pewnym momencie dorosłe dzieci wyjeżdżają do pracy za granicę, a rodzice zostają z pięcioma samochodami. „Czy zdecydują się je wszystkie zostawić i utrzymywać? Podejmujemy racjonalne decyzje co do własnych finansów, ale inaczej zachowujemy się wobec finansów gminy” - stwierdziła Chyczewska-Harvey. Przywołała dane z urzędu, że w ciągu ostatnich 10 lat liczba uczniów spadła w gminie ponaddwukrotnie. „I podejmujemy decyzję, by utrzymywać tyle samo szkół? W imię czego? W imię tego, żeby wszystkie inwestycje w gminie zatrzymać? Żeby żadna wioska nie dostała funduszu sołeckiego? Ja bym bardzo chciała, żeby w każdej wiosce była szkoła, przedszkole i żłobek. Ale czy to jest możliwe? Rozmawiajmy o tym racjonalnie”. Wśród argumentów na rzecz szkoły w Gogolicach wymieniono też, że kształtuje ona patriotyzm. „To w Góralicach i Trzcińsku już nie można wychowywać patriotów? Skończmy z tą fałszywą retoryką i mówieniem, że walczycie jedynie o dobro swoich dzieci. Zapraszam wszystkich do dyskusji, ale nie w postaci wniosku, aby mnie ukarać, bo mam inne zdanie od nauczycieli, którzy walczą o swoje i którzy wmówili niektórym rodzicom, że bez szkół w Gogolicach i Stołecznej edukacja ich dzieci się zawali. Otóż się nie zawali, będzie lepsza” - zakończyła sołtyska. Jej przemowę sala nagrodziła oklaskami.

Głos zabrała również Magdalena Ziętkiewicz - nauczycielka jęz. niemieckiego w Gogolicach. Zaznaczyła, że są tam dzieci z różnych rodzin, zarówno zamożnych, jak i dysfunkcyjnych, a te zaniedbane można w małych klasach lepiej integrować, stosując zindywidualizowane podejście. Uczniowie nie są wyizolowani, bo jeżdżą na wycieczki, np. niedawno byli w Niemczech w teatrze w Schwedt. Dyrektorka SP Gogolice Barbara Dybczak zarzuciła Chyczewskiej-Harvey, że nie zna tej szkoły: „To bardzo krzywdzące, co pani mówi. Takie dyskusje już się odbyły, trzeba było wysłuchać opinii różnych środowisk i wtedy zabierać głos” - powiedziała. Sołtyska odparła: „Nie może mieć miejsca kneblowanie ust komukolwiek, kto ma inne zdanie niż osoby broniące swoich miejsc pracy”. Dyrektorka z kolei podkreślała, że każda szkoła ma swój obwód. „Prosiłabym, żeby tego przestrzegać i żeby dzieci nie były masowo namawiane do przenoszenia do innych szkół” - powiedziała. Na to przewodniczący Rady Miejskiej Robert Kowalski odparł, że to rodzice decydują, do której szkoły ich dziecko ma chodzić.

Sołtys Chełma Dolnego Wojciech Kiman na sesji zarzucił nauczycielom, że przekonują rodziców argumentami materialnymi. „To jest uczenie dzieci, żeby posługiwały się przekupstwem?” - pytał.

Zapytany przez nas o komentarz do skargi na niego do wojewody burmistrz Wróbel powiedział, że jest bezpodstawna. „Gmina nie prowadzi żadnej agitacji, tylko daje wybór rodzicom. Jak wynikało z wypowiedzi sołtysów, rodzice są po części zastraszani. Jedna z nauczycielek, dopełniająca etat w Góralicach, widząc dzieci przyjeżdżające z rodzicami oglądać tam szkołę, później w Gogolicach powiedziała uczniowi, że nie skończy czwartej klasy i nie pójdzie tam do szkoły. Nauczyciele chodzili po wioskach, roznosili rodzicom dzieci ze szkoły w Gogolicach świąteczne kartki z życzeniami, a uboższym rodzinom przynosili prezenty w postaci jakichś ubrań. A więc rodzice są przekupywani, a niektórzy zastraszani. Przekazuje się dzieciom błędne informacje, np. że w szkole w Góralicach nie wolno wychodzić na boisko. Mówią, że jestem oszustem, bo nie stosuję się do zaleceń pani kurator. Ale ona nie dała nam żadnych zaleceń ani nikt nie może nam dać zaleceń, bo to my jesteśmy samorządem, my odpowiadamy za edukację w naszej gminie. Mamy związane ręce i nie możemy przeprowadzić zaplanowanej reformy. A organ, który ma jedynie kontrolować jakość edukacji, ma ostateczną decyzję i to jest właśnie krzywdzące dla nas jako samorządu. W 2008 roku ówczesne władze przeprowadziły całą procedurę likwidacji, ale w ostatniej chwili pod naciskiem mieszkańców wycofały się, choć było ponad dwa razy więcej uczniów” - powiedział burmistrz.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska