Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 28 z dnia 11.07.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Kto najbardziej szkodzi?
Z Chojny do Liberca
Region - na razie tylko idea
Informują niepełnosprawnych
Kto walczy z wiatrakami?
Cedynia: Wreszcie urlop
Dolina Miłości opisana
Centrum Kultury z nowymi zadaniami
Gdzie raport Jaskulskiego?

Kto najbardziej szkodzi?

Z pozycji Warszawy - jak to często bywa - wiele rzeczy wygląda inaczej niż poza stolicą i nawet osoby, które powinny być najlepiej poinformowanymi ludźmi w państwie, nie mają pojęcia, co dzieje się na pograniczach lub w sąsiednich krajach.
Prawdopodobnie wielu warszawskich prominentów o gazecie "Die Tageszeitung" dowiedziało się dopiero po ukazaniu się tam złośliwej satyry na prezydenta Kaczyńskiego. Akurat dziennik ten znam od lat, tak jak i ludzi z nim związanych, dlatego zabieram głos w tej sprawie. Histeryczna reakcja strony polskiej na krytykę zdumiała mnie, a porównanie tej gazety przez PiS do hitlerowskiego "Stürmera" zbulwersowało.

Po pierwsze, "Die Tageszeitung" (w skrócie TAZ) to jedna z najbardziej przychylnych Polsce niemieckich gazet. I choćby z tego powodu porównywanie jej do faszystowskiej gadzinówki jest trafieniem kulą w płot.

Po drugie, wielu Polaków wstydzi się swego prezydenta i o braciach Kaczyńskich mówi stokroć gorsze rzeczy niż TAZ. Co zrobią sławni bliźniacy z tą rzeszą Polaków, która w trosce o Polskę wstydzi się za nich? Zapewne powiedzą, że to nie są prawdziwi Polacy.

Po trzecie, TAZ jest w Niemczech mocno związany ze środowiskami szczególnie uczulonymi na nacjonalizm, ksenofobię, nietolerancję, faszyzm. Dziennikarze TAZ doskonale orientują się, co się dzieje ostatnio w Polsce i są tymi wydarzeniami bardzo zaniepokojeni, podobnie zresztą jak mnóstwo Polaków. Obóz rządzący pod wodzą braci Kaczyńskich zapracował sobie na fatalny wizerunek w Europie, zwłaszcza dopuszczając do kluczowych stanowisk w państwie ludzi o faszystowskich sympatiach. Jeszcze niedawno wydawało się to w Polsce (właśnie w Polsce!) nie do wyobrażenia. Co prawda radykalni nacjonaliści, antysemici i faszyści są w Europie wszędzie. Więc czym różni się w tym gronie Polska? Tym, że najwyższe polskie władze od środowisk takich nie tylko się nie odcinają, ale wręcz je wspierają, a nawet zapraszają do współrządzenia! Afera z TAZ zbiegła się w czasie z szokującym przemówieniem polskiego europosła LPR Macieja Giertycha, który w Parlamencie Europejskim wychwalał faszystowskie dyktatury. Jak skomentował to PiS? Europoseł tej partii Marcin Libicki powiedział, że całkowicie zgadza się z Giertychem.
Prezydent RP postrzegany jest w świecie nie tylko jako głowa państwa, ale także jako czołowy reprezentant swojego obozu władzy, którego członkowie i wodzowie serwują nam skandal za skandalem, co rzecz jasna odbija się głośnym echem także poza Polską, a może zwłaszcza poza Polską, bo my tu na miejscu jak gdyby przywykliśmy już do tego, co gdzie indziej jest zupełnie niedopuszczalne. Więc nie dziwmy się takim komentarzom jak w TAZ. Będą jeszcze gorsze.

Żadni zagraniczni politycy ani dziennikarze nie są w stanie tak zaszkodzić Polsce, jak szkodzą jej sami Polacy, a zwłaszcza przedstawiciele naszych najwyższych władz (zresztą tak samo nikt nie jest dziś w stanie tak zaszkodzić Kościołowi, jak robi to sam Kościół - to osobny temat). A więc również prezydentowi Kaczyńskiemu najbardziej zaszkodzić może sam prezydent Kaczyński. To uniwersalna zasada, sprawdzająca się też na dole: każdemu burmistrzowi najbardziej szkodzi tenże sam burmistrz i jego otoczenie. Pewnej przygranicznej gminie jedna publiczna wypowiedź ważnego radnego ("Dobry Niemiec to martwy Niemiec") zrobiła zdecydowanie większą antyreklamę niż dziesiątki krytycznych artykułów prasowych czy ataków opozycji.

Gdy ktoś podkłada ogień, a zaraz potem najgłośniej krzyczy "pali się!", zachowuje się jak małe dziecko. W Polsce rozkapryszonych dzieciaków u władzy nie brakuje: od Warszawy po małe gminy.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska