Mandat Skrzypczyka u RPO i w Trybunale Konstytucyjnym
Sprawa mandatu radnego Wojciecha Skrzypczyka z Chojny zatoczyła bardzo szerokie kręgi. W jego obronę zaangażowały się najwyższe krajowe autorytety z dziedziny prawa prasowego i wolności obywatelskich. Przypomnijmy, że w ubiegłej kadencji po doniesieniu byłej zastępcy burmistrza Chojny Barbary Raweckiej Skrzypczyk został oskarżony o to, że wydawany przez niego biuletyn "Bez cenzury" nie jest zarejestrowany w sądzie. Biuletyn zawierał bardzo krytyczne opinie o ówczesnym burmistrzu Wojciechu Konarskim (obecnym staroście), jak i jego zastępczyni. Proces wraz z apelacjami toczył się długo: najpierw w 2006 r. było uniewinnienie, potem po apelacji prokuratora zapadł wyrok niekorzystny dla radnego, który też się odwołał i ostatecznie Sąd Okręgowy w Szczecinie 12 grudnia 2007 r. warunkowo umorzył postępowanie na okres próby. Jednak w myśl ordynacji wyborczej, takie umorzenie skutkuje wygaśnięciem mandatu.
Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich w Warszawie zwróciło się 14 lutego do Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego z prośbą o zajęcie się sprawą Skrzypczyka. Autorzy pisma - dyrektor Centrum Miłosz Marczuk i prezes SDP Krystyna Mokrosińska - apelują o rozważenie możliwości złożenia kasacji do Sądu Najwyższego, ewentualnie o zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego przepisów ordynacji wyborczej do rad gmin. Twierdzą, że naruszono art. 2, 7 i 31 Konstytucji RP, która mówi, że ograniczenia z korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko dla bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego. Jak czytamy w piśmie do RPO, Skrzypczykowi grozi utrata mandatu radnego "tylko z tego powodu, że wydawał bez rejestracji biuletyn o niewielkim zasięgu i nakładzie, czyniąc to własnym kosztem na zasadzie non-profit, w dodatku mając na celu interes wspólnoty lokalnej. (...) Utrata mandatu stanowić będzie naruszenie praw człowieka i obywatela oraz standardów demokratycznego państwa prawnego. Dodatkowa kara wygaśnięcia mandatu radnego - który jest osobą posiadającą demokratyczną legitymację, wybraną przez wspólnotę lokalną do reprezentowania obywateli w organach samorządu - pozostaje w oczywistej i rażącej dysproporcji do wyroku warunkowo umarzającego postępowanie. Ogólność i przez to zbyt szeroki zakres uregulowań art. 7 ordynacji wyborczej zachęca do szykanowania potencjalnych przeciwników politycznych za pomocą przepisów karnych. Nie jest przypadkiem, że do skazania W. Skrzypczyka doszło wskutek doniesienia złożonego przez innego polityka (burmistrza)" - twierdzą autorzy pisma. Według nich przepisy ordynacji i prawa prasowego są wykorzystywane do tłumienia niewygodnej krytyki osób pełniących funkcje publiczne, a więc do celów innych, niż te, którym miały służyć. "W naszej opinii wyrok narusza m.in. przepisy prawa prasowego przez rażącą obrazę prawa materialnego" - twierdzą dyr. Marczuk i prezes Mokrosińska.
Z kolei 8 kwietnia w imieniu Skrzypczyka skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego złożył prof. dr hab. Zbigniew Hołda - kierownik Katedry Prawa i Polityki Penitencjarnej UJ i członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W bardzo obszernym dokumencie on także twierdzi, że wyrok na radnego zapadł w oparciu o przepisy naruszające konstytucję. Zwraca też uwagę na niedoskonałość i nieprecyzyjność prawa prasowego (co jest czasopismem wymagającym rejestracji?). Prof. Hołda twierdzi, że przepisy o rejestracji nie są usprawiedliwione w świetle wartości, których ochronie ma ona służyć, zaś sankcja karna jest zbyt surowa. "System rejestracji ma zabezpieczać jawność wydawców i tytułów oraz ułatwiać unikanie konfliktów o prawa do tytułów prasowych, ustalanie osób odpowiedzialnych za treść publikacji. Właściwej ochronie dóbr naruszanych przez prasę służą inne przepisy. (...) Elementy instytucji rejestracji prasy naruszają zasadę wolności prasy i są nieproporcjonalnym ograniczeniem wolności słowa. Co więcej, elementy te mogą umożliwiać łatwe krępowanie prasy (krytyki społecznej) w sytuacji, gdy publikacje nie są zarejestrowane. To może zaś nastąpić wtedy, gdy wydający nie może uczciwie - zgodnie z prawdą - wypełnić wniosku rejestracyjnego (np. z tego powodu, że brak jest redaktora naczelnego, siedziby redakcji lub nieznana jest częstotliwość" - czytamy w skardze do TK.
Jak więc widać, chojeńska sprawa może być ogólnopolskim precedensem dla najwyższych organów państwa. Szkoda tylko, że ta swoista "promocja" miasta dotyczyć ma łamania konstytucji.
Robert Ryss