W piątek zaczęły się wakacje!
Na swobodzie Śniadanie bez pośpiechu o wybranej porze, z zapachem wolności i smakiem lenistwa, jedzone w przekonaniu, że jest nienajgorzej. Chmara obowiązków w jednej chwili prysła. A prysła czy prysnęła nie muszę roztrząsać, bo szelest świadectwa zwolnił mnie z myślenia. A może mnie zwolniło uczucie gorąca? Ważne, że nareszcie przymusu już nie ma. Mogę siedzieć pod sklepem całe przedpołudnie, zabijać czas lodem, swobodną rozmową, ubrawszy się beztrosko, niekoniecznie schludnie, odkrywać swe szczęście i siebie de novo. Znów dostrzegam motyle, drzewa oraz trawę, ptak śpiewa za oknem dopiero od piątku. Czas i przestrzeń otwarte! Na pewno wyjadę! ...Zanim trzeba będzie zacząć od początku.