Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 09 z dnia 03.03.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Za rok kolejne podróże
Jak wędrowny ptak
Kiedy mosty w Siekierkach przestaną dzielić?
755 lat Gryfina
Stara Widuchowa i jej piewca
Chojna zasługuje na muzeum
Tam, gdzie pieprz rośnie (2)
Konkursy przedmiotowe - czekamy na następnych
Orlik nie orzeł

Za rok kolejne podróże

W sobotę zakończyła się niezwykła impreza: III Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży "Włóczykij". Dziesięć dni i 42 prezentacje z podróży w niezwykłe zakątki świata plus znakomite kino, narodowe kuchnie i oryginalna muzyka. Kto nie był, niech żałuje!

W sobotę południowe rytmy zaprezentował zespół Peyoti for President z Wielkiej Brytanii, ale z międzynarodowym składem. Na perkusji gra pochodzący z Koszalina Sabio Janiak (drugi z lewej)
Zespół Żywiołak w 2006 r. zdobył Grand Prix na Festiwalu Muzyki Folkowej Polskiego Radia "Nowa Tradycja". Na zdj. Robert Jaworski gra na lirze korbowej.
Rozmawiamy z Przemkiem Lewandowskim - spiritus movens "Włóczykija"

"Gazeta Chojeńska": - Czy to największy tego typu festiwal w Polsce?
Przemek Lewandowski: - Są festiwale z większą, choć porównywalną ilością prezentacji. My mamy ok. 50, a tam 70, np. na "Kolosach" w Gdyni. Ale mają za to ograniczony czas prezentacji.
- A połączenie prezentacji z filmami fabularnymi i koncertami to Twój pomysł?
- Tak, tego nie ma nigdzie. Zawodowo jestem związany z filmem, więc połączyłem kilka żywiołów. A że lubię też jeść, to dochodzą do tego i degustacje. Czuję się również związany z regionem i ciągle go odkrywam, dlatego uwzględniam prezentacje regionalne, co na innych festiwalach tego typu raczej nie ma miejsca, gdyż z reguły poświęcone są wyprawom egzotycznym lub wyczynowym.
- Jaki jest wspólny mianownik prezentacji podróżniczych, filmów fabularnych i muzyki?
- Odkrywanie czegoś, co jest zakryte. Nawet prezentacje ze znanych krajów dotyczą nieznanych szlaków. A pokazywane tu filmy fabularne są bliskie dokumentom, związane są z konkretnym miejscem i konkretną kulturą.
- Czy odrzuciłeś jakąś prezentację, bo temat był zbyt oklepany?
- Odrzucamy dosyć sporo, ale raczej z powodu braku czasu. Ale mamy już na to sposób: będziemy robić festiwal równolegle w kilku miejscach, wożąc np. ludzi po wioskach, wykorzystując świetlice wiejskie.
- Ale już w tej chwili "Włóczykij" ma takie rozmiary, że widz nie jest w stanie obejrzeć wszystkiego.
- Na tym polega dobry festiwal. Poza tym nie mieścimy się już w tej sali kinowej. A coraz więcej ludzi do nas przyjeżdża i chciałbym, aby "Włóczykij" stał się wrotami do całej naszej okolicy, także do Chojny, Morynia itd. W tym roku zrobiliśmy małą próbę z Kołbaczem, urządzając tam jedną z prezentacji.
- Czy odkryłeś już wszystkich okolicznych podróżników?
- Nie. Myślę, że w każdej miejscowości może być taka osoba. Co roku do takich ludzi docieram, często mnie zaskakują. Np. zgłosiła się pani okulistka z Gryfina, chcąc pokazać swój film ze spływu rzeką Zambezi.
- Co jest najtrudniejsze przy organizacji tak dużej imprezy jak "Włóczykij"?
- Staram się mieć nad wszystkim kontrolę i trudno jest mi przekazywać innym osobom pewne rzeczy do zrobienia, bo wydaje mi się, że ja to najlepiej czuję i najlepiej zrobię. Więc jestem zawalony pracą, śpię po kilka godzin na dobę. Ale od strony technicznej w GDK mam ten komfort, że są tu ludzie od lat wyćwiczeni w robieniu imprez w trudnych warunkach. Mamy dużo doświadczeń. Co roku jako dyrektor artystyczny robię w partyzanckich warunkach Ińskie Lato Filmowe, bo tam nie ma specjalnego ośrodka ani sprzętu. Trzeba martwić się o wszystko: od elektryków po katalog. A w Gryfinie jest cały sztab ludzi, który pomaga. Poza tym zgłosiło się kilkunastu wolontariuszy, co świadczy o tym, że "Włóczykij" jest dla nich pociągający. Podróżnicy mówią, że atmosfera jest tu nie do podrobienia: luz, wszyscy są razem, publiczność blisko.
- Co nowego za rok na "Włóczykiju"?
- Jak już mówiłem, chcemy trochę wyjść poza Gryfino. Poza tym planujemy warsztaty podróżnicze, np. z jakim sprzętem podróżować, jak fotografować, jak wchodzić w odmienne kultury. Planów jest dużo, tylko nie wiem, czy podołam czasowo. Mamy np. zaproszenie, by zrobić weekendową replikę "Włóczykija" w dwóch kinach w Warszawie.
- Podziwiam i gratuluję świetnej imprezy!
Rozm. i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska