Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 21 z dnia 26.05.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Czy utajniać wyniki?
Region ma pomóc Szczecinowi
Noch ist Polen nicht verloren
Nie mam się czego wstydzić
Odnowa ratusza w Trzcińsku
Znają swój kraj
Program Dni Trzcińska-Zdroju
Tam, gdzie pieprz rośnie (10)
Sport

Czy utajniać wyniki?

Przed tygodniem pisaliśmy o kontrowersyjnej decyzji przewodniczącego Centralnej Komisji Egzaminacyjnej prof. Krzysztofa Konarzewskiego, który powiedział, iż w internecie nie będą publikowane wyniki egzaminów sprawdzających szóstoklasistów, gimnazjalistów i maturzystów. Główne zastrzeżenia miał do "rankingomanii", która przynosi więcej szkód niż pożytku. Zapytaliśmy dyrektora mieszkowickiego gimnazjum (do ubiegłego roku szefa delegatury kuratorium w Chojnie), co sądzi o takiej decyzji.

"Gazeta Chojeńska": - Jak Pan ocenia postanowienie prof. Konarzewskiego?
Dyr. Ryszard Lejman: - W zupełności popieram taką decyzję, bo publikowanie gołych rankingów bez komentarza jest dla wielu szkół krzywdzące. Wynik jest złożonością wielu elementów i nie zawsze odzwierciedla rzeczywistą pracę szkoły. Gdy Okręgowa Komisja Egzaminacyjna przesyła dyrektorom szkół wyniki, to jest tam cały raport z analizą wielu czynników, a nie suche wyniki. Natomiast gdy opublikuje się jedynie same zestawienia, to np. radni (nie umniejszając nikomu, bo przekrój ludzi jest różny) komentują, że ta szkoła jest lepsza, a tamta dużo gorsza. Nauczyciele pod presją też pracują pod wynik, aby jak najlepiej wypaść w rankingu. Niektórych ogarnęła testomania, która zubaża wszechstronny rozwój ucznia. Z testami jest podobnie jak z krzyżówkami, że gdy ciągle się je rozwiązuje, to wiele haseł się powtarza i uczeń trenuje technikę, pewne schematy, a nie poszerza wiedzę. Jestem też przekonany, że niektórzy w pewien sposób krzywdzą uczniów, bo np. wiedząc, że jest słaby, zostawiają go drugi rok w tej samej klasie, aby nie zaniżał wyników testu. Uczeń ten natomiast zrobił postęp i powinien być promowany. Należy też wspomnieć o innym problemie. Wielu uczniów jest opóźnionych w rozwoju z różnych względów i oni powinni być zwolnieni z pisania normalnego testu, ale najczęściej rodzice nie dopilnują tego (rodziny patologiczne) i potem ci uczniowie w istotny sposób zaniżają wyniki. Czasem w małej szkole trafi się wyjątkowo słaby rocznik i mimo dobrej pracy nauczycieli wynik będzie słaby.
- Zgoda, to są argumenty przemawiające za tym, żeby nie publikować gołych rankingów, ale są też bardzo silne kontrargumenty. Czy nie uważa Pan, że publikowanie wyników było silnym impulsem poprawiającym pracę szkół? To była pozytywna presja. Najlepszym dowodem jest to, iż poziom niektórych placówek, a właściwie dużej większości, bardzo się poprawił. Chyba wy jako nadzór pedagogiczny to zauważyliście?
- Oczywiście, że tak, to są bezsporne fakty. Egzaminy i publikowanie wyników bardzo pozytywnie wpłynęło na pracę szkół. W niektórych placówkach nawet tworzono społeczne grupy, które dodatkowo, poza zajęciami zajmowały się słabszymi uczniami.
- A czy nie zachodzi obawa, że gdy znowu utajni się wyniki, to nauczyciele wrócą do dawnych praktyk i ci mniej ambitni poluzują sobie?
- Nie, nie, aż tak bym nie szedł z tą tajnością, bo każda szkoła dostanie wynik i np. burmistrz czy wójt w danej gminie ma obowiązek przedstawienia radzie wyników nauczania w swojej gminie. Nie będzie to jednak suchy wynik, lecz szerszy raport, uwzględniający uwarunkowania, o których wspominałem. Po pięciu latach funkcjonowania sprawdzianów OKE wprowadziło tendencje rozwojowe dla szkół. Taki wykres wiele pokazuje, bo na przestrzeni 5 lat nikt nie zasłoni się słabym rocznikiem czy jakimiś nieprzewidzianymi okolicznościami. Na tej podstawie można wywnioskować, co się w danej szkole dzieje. Nie będzie tajności w tym względzie, że nadzór pedagogiczny będzie miał dostęp do wszystkich wyników, bo przeprowadza ich analizę, a dla najsłabszych - tak jak dotychczas - wprowadzać się będzie programy naprawcze.
- A nie obawia się Pan, że to utajnianie będzie kolejną fikcją, bo ktoś wyciągnie dane, ktoś sam się pochwali, bo ma dobry wynik i rozpuści plotkę o słabym poziomie konkurencyjnej placówki itp.? Czy to zamieszanie nie będzie przypominało sytuacji w IPN, gdzie wyciąga się teczki i wyszukuje agentów pod czyjeś dyktando?
- Niewykluczone, że tak będzie, bo jakiś sprytny dziennikarz zdobędzie wyniki i je opublikuje, a potem prawem serii ktoś inny to powtórzy itd.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

Zapewne gołe rankingi to niepełna informacja o pracy szkół i ich publikowanie było niekiedy krzywdzące dla niejednej placówki. Ale rozsądni dziennikarze podawali pełniejsze informacje, np. publikując wyniki w ujęciu staninowym i porównując do lat poprzednich. To satysfakcjonowało szkoły, pokazując pełniejszy obraz ich pracy. Zauważaliśmy też wiele pozytywnych reakcji samych dyrektorów, którzy chętnie dzielili się informacjami, w jaki sposób osiągnęli tak dobre wyniki. To samo było z nauczycielami, którzy w namacalny sposób poznawali swoją wartość, pokazując ją na zewnątrz. Obecnie, gdy szeroka opinia publiczna nie pozna wyników, to ta mobilizująca presja przestanie działać, a dyrektorzy mający dobre układy z gminną czy powiatową władzą nie będą się wysilać. Zawsze można się wytłumaczyć, jakoś wykręcić. Zapewne kto dobrze pracuje, to nie ma się czego wstydzić i zawsze osiągnie przyzwoity wynik. Tak więc summa summarum chyba utajnianie nie jest potrzebne - tym bardziej, że do publikacji wyników już wszyscy się przyzwyczaili i nie ma potrzeby robić kolejnego zamieszania.
Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska