Nieszkodliwy walący się zamek
W lipcu informowaliśmy, że grupa mieszkańców naszego regionu złożyła w prokuraturze zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez belgijskiego właściciela zamku (a właściwie jego ruin) w Swobnicy. Inicjatorem akcji był gryfinianin Marian Anklewicz, który powołał nawet stowarzyszenie "Zamek Swobnica". Zarówno on, jak i wiele innych osób, jest zbulwersowanych tym, że belgijski właściciel zamku Johann van Leendert (kupił go 17 lat temu) doprowadził do jego dewastacji wskutek braku prac zabezpieczających i konserwatorskich. W lutym ub. roku zawaliło się jedno ze skrzydeł. Anklewicz powołuje się na ustawę o ochronie zabytków oraz na przepisy o zagrożeniach wywołanych katastrofą budowlaną. Prokuraturę zawiadomił również wojewódzki konserwator zabytków.
Niestety, 26 listopada gryfińska prokuratura umorzyła sprawę z powodu "niskiej szkodliwości czynu". W tych dniach okaże się, czy konserwator odwoła się od tej decyzji. Anklewicz uważa, że powodzenie zależy od tego, by jak najwięcej osób i organizacji wyraziło swój pisemny sprzeciw wobec decyzji prokuratora.
(rr)