Czy będzie mniej wiejskich szkół?
Przed władzami Chojny ponownie stanął stary problem nieracjonalnej sieci szkół gminnych, których utrzymanie pochłania znaczną część budżetu, gdyż przekazywana przez rząd subwencja jest dalece niewystarczająca. Chojna prowadzi aż 9 szkół, a - dla porównania - przeszło dwa razy większa ludnościowo gmina Gryfino ma ich 8. W rezultacie w Chojnie występuje jeden z najniższych wskaźników liczby mieszkańców na jedną szkołę. W wielu wiejskich klasach jest zaledwie po kilku uczniów. Tymczasem rządowa subwencja wyliczana jest na podstawie ilości uczniów.
W poniedziałek (gdy już wydaliśmy ten numer gazety) burmistrz spotkał się w Lisim Polu z mieszkańcami tej wsi. Tutejsza szkoła miałaby zostać zlikwidowana z dniem 31 sierpnia (na lutową sesję szykowany jest projekt uchwały o zamiarze podjęcia takiej decyzji), a dzieci dowożone byłyby do Nawodnej.
W piątek o godz. 13 podobne spotkanie zaplanowano w Godkowie, gdyż również tamtejsza szkoła miałaby przestać istnieć. Tak samo byłoby z jeszcze jedną wiejską placówką: w Strzelczynie.
Nie jest to pierwsza próba przerzedzenia liczby szkół w gminie. Na początku 2004 r. zamierzał to zrobić poprzedni burmistrz Wojciech Konarski. Podstawówka w Lisim Polu miała stać się filią Nawodnej, a SP w Grzybnie - filią placówki w Strzelczynie. Jednak wobec wielu krytycznych głosów mieszkańców burmistrz wycofał swe projekty uchwał. Powiedział wówczas jednak, że to nie jest tylko problem Chojny, ale także bogatszych gmin. - Potrzebna jest odwaga. Niech specjaliści wypowiedzą się, czy klasa 5-osobowa daje dobre wyniki nauczania - mówił 7 lat temu W. Konarski. Zapowiedziano wtedy, że decyzje są odroczone na rok. Jednak od tamtej pory nic się nie zmieniło.
(rr)