Włóczykij szlakiem ucieczki z łagru
- Nawet gdyby terroryści wysadzili budynek GDK, to i tak będziemy robić Włóczykija, choćby na Międzyodrzu - powiedział w czwartek podczas rozpoczęcia V Gryfińskiego Festiwalu Miejsc i Podróży „Włóczykij” pomysłodawca i główny organizator - Przemek Lewandowski. Podkreślił, że jest to impreza, która w całej Polsce kojarzy się właśnie z Gryfinem.
Przemek Lewandowski - główny organizator Włóczykija
|
„Włóczykija” zainaugurowali Bartosz Malinowski, Tomasz Grzywaczewski i Filip Drożdż bogato ilustrowaną opowieścią pt. „Długi marsz”. Rok temu przez 6 miesięcy przebyli 8 tysięcy km śladem polskiego żołnierza Witolda Glińskiego, który w 1941 r. uciekł z sowieckiego łagru w Jakucji i pieszo dotarł do Indii. Podróżnicy pieszo, konno i na rowerach przedzierali się przez dziką tajgę, ogromne syberyjskie rzeki, stepy Mongolii, pustynię Gobi i dalej przez Chiny i Himalaje. Było bardzo ciężko i wielu wątpiło w powodzenie. Ale udało się pokonać surową przyrodę i własną słabość! Tym większy podziw dla uciekinierów z 1941 roku, którzy tę samą trasę przebyli bez map, GPS, czekoladowych batoników i innych udogodnień, musząc w dodatku ukrywać się przed NKWD.
Witold Gliński żyje skromnie w Wielkiej Brytanii. Jego ucieczka stała się tematem hollywoodzkiej superprodukcji pt. „Niepokonani” w reżyserii Petera Weira (polska premiera w kwietniu).
Tomasz Grzywaczewski i Bartosz Malinowski w Gryfinie
|
W sali GDK zabrakło w czwartek miejsc - i nic dziwnego, bo „Włóczykij” zyskał wysoką renomę nie tylko w regionie, ale w całej Polsce. Po prezentacji można było zakosztować specjałów kuchni francuskiej, przygotowanych przez restaurację Schäpe ze Schwedt. Wieczór zakończył dokumentalny film znakomitego niemieckiego twórcy Wernera Herzoga pt. „Koło czasu” o świętym miejscu buddyzmu i obrzędach tej religii. Herzog - także w swych fabularnych dziełach - w mistrzowski sposób potrafi docierać do pokładów magicznej duchowości człowieka.
Tyle działo się na inaugurację, a festiwal trwa aż 11 dni.
(tekst i fot. rr)