Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 11 z dnia 15.03.2011

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Moryń gminą górniczą?
Nasz nowy hymn
Kurator źle o likwidacji szkół
Wywiad nominowany
Herosi na mecie
Wyprawa tkana jedwabiem
Znów muzyczna uczta w Moryniu
Ping-pong z rewizyjną
Hala w Krzywinie trochę później
W Baniach bezpieczniej
Język otwiera wiele drzwi
Sport

Moryń gminą górniczą?

Piękna, nieskażona przyroda czy ciężki przemysł? Przed takim dylematem stoi gmina Moryń. Czy da się obie te sfery pogodzić?

Stowarzyszenie Przyjaciół Morynia i Jeziora Morzycko zorganizowało 10 marca debatę w sprawie planowanych nowych kopalń żwiru. Przybyła większość radnych, w tym przewodnicząca Rady Miejskiej Jadwiga Fragstein-Niemsdorff. Nie przyszedł burmistrz Jan Maranda. Ze strony inwestorów z zaproszenia skorzystała tylko firma Żwirex, reprezentowana przez Andrzeja Boronia i Jacka Dębickiego. Tymczasem nowe kopalnie chcą budować także np. firmy Pol-Beton i Lafarge. Żwirownie mają powstać na ponad 200 hektarach przy wyjeździe z Morynia w stronę Mieszkowic i Starych Łysogórek.

Sala MOK-u wypełniła się szczelnie. Debatę prowadziła przewodnicząca stowarzyszenia Katarzyna Potapińska. Na początek na filmie przedstawiono funkcjonujące już w pobliżu kopalnie kruszyw i ich księżycowy krajobraz. Na sali zdecydowanie dominowały głosy przeciwne kopalniom. Zaznaczano jednak, że nie chodzi o te istniejące, lecz o planowane: ich ilość i lokalizację. Sugestywnie mówił o tym wiceprezes stowarzyszenia Aleksander Lech Butrynowski: - Niedaleko jeziora ma powstać nie jedna, lecz ponad 200-hektarowy kompleks kopalń. A kiedy rodzi się kompleks, to rodzą się również kompleksowe skutki. I to nas właśnie przeraziło. Sprzeciwiamy się kompleksowi kopalń, a nie tej czy tamtej kopalni. Przemysł kruszyw zorganizowany jest w sposób kolonialno-bandycki, bo koszty społeczne, które są nieprzeliczalne, ponoszą wyłącznie mieszkańcy: degradacja środowiska, obniżenie komfortu, dewastacja dróg. Kopalń to nie obchodzi. System przydzielania koncesji jest chory, bo raporty oddziaływania na środowisko powstają na zamówienie inwestora, który za to płaci. A jak ktoś płaci, to wymaga. Raport powinna zamawiać niezależna instytucja. Chore jest również to, że w ogóle nie bierze się pod uwagę parametrów dróg, koniecznych do wywozu żwiru. W rezultacie potem to my mamy zrąbane drogi, tak jak pod Chełmem Górnym. Jednej grupie zawodowej rokuję w Moryniu sukcesy: mechanikom samochodowym - mówił Butrynowski. - To nie jezioro leży przy Moryniu, ale Moryń przy jeziorze. Teraz ma być miastem przy kopalni. Stowarzyszeniu nie chodzi o to, by przeszkadzać w wydobywaniu dobra, które się tu znajduje. Nasza propozycja jest taka: jedna kopalnia kończy eksploatację, zostawia zrekultywowany teren i wchodzi druga. Jeśli radni hurtem odpuszczą, to Moryń przez następne 15 lat będzie gminą górniczą, a przez kolejne 15 - pogórniczą. W strategii rozwoju zapisano, że jest to gmina turystyczno-rolnicza. Teraz następuje zmiana strategii, ale powinna ją poprzedzać dyskusja z mieszkańcami, której nie było.
Wiceprezes stowarzyszenia A.L. Butrynowski
i przedstawiciel Żwirexu A. Boroń
Andrzej Potapiński poinformował, że wszystkie drogi otaczające Moryń nie spełniają norm dla ciężkich, nawet 40-tonowych samochodów ze żwirem. - Trasa na Dolsko absolutnie się nie nadaje, stare drzewa wrastają w krawędź drogi, jeździ się na styk, nie ma poboczy - zaznaczył. - Droga wywozu będzie nie przez Dolsko, lecz przez Bielin - odparł A. Boroń ze Żwirexu. - Ale ta droga jest taka sama jak przez Dolsko - zareagowała radna Edyta Bernadzka. - Mieszkam tam, gdzie przejeżdżają tiry z kopalni w Golicach i wiem, co to są pękające ściany - dodała radna Anna Malinowska z Klępicza.

A. Boroń zaznaczył, że mówi jedynie w imieniu swojej kopalni. Ocenił, że na filmie widoczne były kopalnie o złożach głębokości 26-28 m, a na zakupionym przez Żwirex terenie będzie to 6 m. Z tony wydobytego złoża wywiezie się jedynie 25 procent, czyli 750 kg zostanie i będzie wykorzystane do rekultywacji. - Proszę pokazać jakąś zrekultywowaną kopalnię! - replikował radny Sławomir Domaradzki. Boroń odparł, że rekultywacja jest dla właściciela kopalni obowiązkowa, poza tym za niezrekultywowane grunty uiszcza on znacznie większe opłaty. Przedstawiciel Żwirexu ocenił planowane wydobycie na 60-140 tys. ton rocznie. Przyznał, że będą hałasować kruszarki, ale tylko w dzień. Do kasy gminy z tytułu różnych opłat wpływać ma co roku do 500-800 tys. zł. Część dyskutantów podważała te dane. S. Domaradzki wyliczył, że będzie to jedynie 140 tys. Największe protesty budzi miejsce planowanych kopalń. - Dlaczego 1 km od jeziora, 600 m od domostw i 18 m od ostoi przyrody? - pytał radny, według którego ta lokalizacja to schyłek Morynia. Kompleks ma powstać przy samym wjeździe do miasta i - w przeciwieństwie do funkcjonujących już kopalni - będzie bardzo widoczny.

- Planuje się zatrudnienie jedynie 6 osób, w tym 2 w biurze i tylko poza sezonem zimowym - podważała argument o miejscach pracy dla mieszkańców Grażyna Choroszewicz. Z kolei Barbara Zubala poinformowała, że na terenie przyszłej kopalni ma siedliska bardzo rzadki ptak - błotniak zbożowy. Według innego dyskutanta wydobywanie żwiru spowoduje, że wyniesie się stąd też orzeł bielik. - Niemiec jest mądry i jak tu był, to tego nie wydobywał - stwierdził nadleśniczy z Mieszkowic Cezary Florek, przestrzegając przed skutkami nadmiernej eksploatacji kruszyw.

Andrzej Boroń czuł się bardzo pewnie i nie bał się ostrej dyskusji, jednak zarzucano mu arogancję i obrażanie interlokutorów. Powiedział też, że ci, którzy protestują, mają w pobliżu działki. Ale według Butrynowskiego, nie można mówić, że ten, kto walczy o swoje, jest aspołeczny, bo to właśnie jest społeczeństwo. - Jak biznes ma święte prawo do zysku, tak ludzie mają święte prawo do swoich własnych interesów. Niektórzy pojmują swój interes jako święty spokój i też mają do tego prawo - powiedział wiceprezes stowarzyszenia. Jedna z mieszkanek martwiła się: - Mam dwoje dzieci z astmą, dlatego przeniosłam się tutaj do domu, który teraz jest 498 m od przyszłej kopalni.

To nie była pierwsza odsłona moryńskiego sporu o żwirownie. Konflikt rozpalał emocje przed jesiennymi wyborami do Rady Miejskiej, kiedy przedstawiciele Żwirexu kolportowali w gminie materiały, atakujące kandydatów, przeciwstawiających się budowie nowych kopalń. Doszło wtedy nawet do bezpośredniej konfrontacji, która może znaleźć finał w sądzie.
Obecnie projektanci na zlecenie Urzędu Miejskiego pracują nad aktualizacją studium zagospodarowania przestrzennego gminy, rozpatrując wnioski, zgłoszone m.in. przez firmy chcące wydobywać kruszywa (Żwirex zaznacza, że jest właścicielem terenu, na którym chce otworzyć kopalnię). Uaktualnione studium burmistrz przedstawi do zaopiniowania stosownym urzędom i udostępni do publicznego wglądu. Na koniec o jego przyjęciu zdecyduje Rada Miejska. Cała procedura potrwa zapewne kilka miesięcy.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska