Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 41 z dnia 09.10.2012

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Oświatowe finanse pogrążają gminy
Cmentarze planowo zdewastowaliśmy
Czy powstanie szlak na Tywie?
Banie ze skwerkiem
Mniej uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych
Relax na 15 lat
Dni Dziedzictwa w Geoparku
Transgraniczne plony
Sport

Oświatowe finanse pogrążają gminy

Adam Fedorowicz
Samorządowy Kongres Oświaty odbył się 26-27 września w Warszawie. Przygotowały go ogólnokrajowe organizacje, zrzeszające lokalne samorządy: Unia Metropolii Polskich, Unia Miasteczek Polskich (od roku jej prezesem jest zastępca burmistrza Chojny Wojciech Długoborski), Związek Gmin Wiejskich RP, Związek Miast Polskich i Związek Powiatów Polskich. Blisko 1000 uczestników domagało się od rządu zmian w finansowaniu oświaty, bo dotychczasowy model rujnuje budżety setek gmin w Polsce, wymagając przeznaczania na utrzymanie szkół nawet 80 procent wszystkich wydatków. Przekazywana samorządom przez rząd subwencja oświatowa jest od lat dalece niewystarczająca wobec rosnących płac nauczycielskich oraz nakładania na gminy kolejnych kosztownych zadań. Uczestnicy wypracowali własny projekt zmian w Karcie nauczyciela i w ustawie o finansowaniu samorządów. Gośćmi obrad byli m.in.: minister edukacji Krystyna Szumilas, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Olgierd Dziekoński, były premier Jerzy Buzek i główny współtwórca odrodzonego samorządu terytorialnego prof. Michał Kulesza.
W gminie Chojna sytuacja nie jest jeszcze tak dramatyczna, bo w 2012 r. wszystkie wydatki na oświatę (łącznie z dowozami, inwestycjami, administracją) to 16,4 mln zł (w tym 7,5 mln subwencji), czyli 33 procent budżetu. Z Chojny w warszawskim kongresie uczestniczyli m.in.: wiceburmistrz Wojciech Długoborski, przewodniczący Rady Miejskiej Kazimierz Komorzycki oraz dyrektor Administracji Szkół i Infrastruktury Społecznej Wacław Gołąb. Rozmawiamy z nimi w obecności burmistrza Adama Fedorowicza.


„Gazeta Chojeńska”: - To chyba nie przypadek, że kongres samorządowców zajął się właśnie oświatą.

W. Długoborski: - Nie przypadek, gdyż samorządy najwięcej pieniędzy wydają na oświatę. To zadanie własne samorządów, ale finansowane nie z dochodów własnych, ale poprzez subwencję, naliczaną za pomocą specjalnego algorytmu. To powoduje, że tych pieniędzy jest po prostu za mało.

- Gdzie jest błąd w tym algorytmie?

W. Gołąb: - Błąd jest nie w algorytmie, lecz w ustalaniu przez parlament kwoty na oświatę w budżecie państwa. Subwencja tylko rozdziela te pieniądze między gminy i powiaty. I nawet jeśli podzieli się sprawiedliwie, to i tak pieniędzy będzie za mało.

A. Fedorowicz: - Na początku, od 1994 roku, gdy samorządy przejmowały szkoły, państwo dawało tyle, ile gminy potrzebowały. Potem zaczęto lawinowo nakładać na gminy coraz więcej zadań, nie tylko oświatowych. Obecny rząd zapewnił nauczycielom co roku stały wzrost wynagrodzeń. W ostatnich kilku latach wydatki na wynagrodzenia wzrosły o ok. 50 procent, a za tym nie poszedł wzrost subwencji rządowej.

Wojciech Długoborski
K. Komorzycki: - Na początku zakładano, że oświata ma być w stu procentach finansowana przez rząd, a gmina mogła dodać np. premie motywacyjne czy podnieść stawki, aby podwyższyć standard kształcenia i pozyskać lepszych nauczycieli.

W. Gołąb: - 90 procent wydatków oświatowych idzie na pensje i ich pochodne. Parlament określa średnie wynagrodzenia nauczycieli. Najgorsze, że ustawa budżetowa dekretuje, że nauczyciel ma zarobić w ciągu roku średnio tyle i tyle. Np. w roku 2013 nauczyciel dyplomowany ma zarobić co miesiąc średnio 5 tys. zł brutto, razem z trzynastkami, odprawami itp. Jeśli zarobi mniej, to trzeba mu to wyrównać na początku następnego roku. To się ma nijak do tego, co ustala ministerstwo, bo ono swoje wyliczenia robi na podstawie najniższych wynagrodzeń. Do wyliczeń średniej nie bierze się np. dodatku wiejskiego. Gmina taka jak nasza ponosi koszty, zatrudniając nauczyciela na wsi, ale nie może sobie tego dodatku wliczyć do średnich wynagrodzeń, bo uznaje się, że nie jest to wynagrodzenie, ale dodatek socjalny. Podobnie nie wlicza się dodatku mieszkaniowego, który gmina płaci nauczycielowi za to, że nie ma mieszkania na wsi. W projekcie samorządowym jest propozycja likwidacji obu tych dodatków oraz likwidacja mechanizmu obliczania średniego wynagrodzenia i wypłacania wyrównania. Jest też postulat, by roczny urlop dla poratowania zdrowia przyznawała komisja, a nie lekarz pierwszego kontaktu i żeby finansowane to było nie z budżetu gminy, lecz z ZUS-u. Według wiceministra edukacji Macieja Jakubowskiego, na wariant z ZUS-em nie zgodzi się minister finansów.

Kazimierz Komorzycki
W. Długoborski: - Na urlopy dla poratowania zdrowia samorządy wydają obecnie 700 mln zł.

- Ten projekt zmian przepisów jest owocem kongresu?

W. Gołąb: - Jest podsumowaniem wcześniejszej pracy tych korporacji samorządowych.

K. Komorzycki: - Przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP Mariusz Poznański poinformował na kongresie, że ok. 600 gmin wiejskich nie będzie mogło uchwalić budżetu na 2014 rok, głównie z powodu wydatków na oświatę.

W. Gołąb: - Zgodnie z obecnymi przepisami, wydatki bieżące (w tym wynagrodzenia nauczycieli) można finansować tylko z bieżących dochodów, a nie np. ze sprzedaży majątku. Jeżeli wynagrodzenia będą rosnąć w dotychczasowym tempie, to nie zrekompensuje tego przyrost dochodów gminy z tytułu podatków. Dlatego tyle gmin nie będzie mogło zbilansować budżetu. Na kongresie zapytano minister Szumilas, dlaczego nie można potraktować wydatków oświatowych jako inwestycji.

A. Fedorowicz: - Musimy stawić czoła nadchodzącemu kryzysowi gospodarczemu. Może być spadek PKB, bo będzie mniej zatrudnionych, więc mniej dochodów z PIT-ów, a więc i mniej wpływów do budżetu samorządów. Wiele samorządów ma naprawdę poważne problemy, żeby sfinansować wydatki bieżące z dochodów własnych, czyli z udziału w podatku PIT, CIT, podatków lokalnych, dzierżaw.

- W gminie Chojna zlikwidowano trzy szkoły, co miało przynieść oszczędności, ale wydatki wcale nie zmalały.

W. Gołąb: - A co by było, gdybyśmy tego nie zrobili? Przewodniczący komisji oświaty poprosił nas o takie wyliczenia i aktualnie je przygotowujemy. Nikt nie ma za złe nauczycielom, że zarabiają więcej. Tylko na wyższych szczeblach zarządzania zapomniano, że ktoś musi za to zapłacić. Ministerstwo nie przekazuje na to odpowiednich środków.

K. Komorzycki: - Mimo podwyżek wynagrodzeń, obecnie w Unii Europejskiej chyba tylko rumuńscy nauczyciele zarabiają mniej od polskich. Pierwszego dnia kongresu prof. Kulesza powiedział, że to nie jest kwestia zarządzania oświatą, ale dochodów całej gospodarki w Polsce.

- Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Chojnie radny Janusz Babiarz powiedział, że przyczyną nadmiernych wydatków na oświatę jest zbyt duża liczba nauczycieli w gminie.

Wacław Gołąb
W. Gołąb: - To jest względne. Nie można w nieskończoność zagęszczać i łączyć oddziałów. Inne niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu są wymagania odnośnie funkcjonowania wychowawcy w klasie czy opieki psychologicznej. Ale pewnie jakieś zmiany mogą nastąpić.

W. Długoborski: - Generalnie jako samorządowcy nie jesteśmy przeciw Karcie nauczyciela ani ustawie o systemie oświaty. Ale z upływem czasu Karta staje się archaiczna i - jak każdy dokument – powinna być modyfikowana.

W. Gołąb: - Związki zawodowe skrytykowały propozycje samorządów. MEN zapowiedziało, że do końca grudnia wypracuje własny, kompromisowy projekt.

K. Komorzycki: - Chyba najważniejszą rzeczą na kongresie był obywatelski projekt zmiany ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.

- Dlaczego to takie ważne?

W. Długoborski: - To jest obywatelska inicjatywa ustawodawcza „Stawka większa niż 8 mld”, wynikająca z nałożenia na samorządy dodatkowych zadań bez pokrycia finansowego. Zebraliśmy 260 tys. podpisów pod tym obywatelskim projektem. Chcemy zwiększyć udziały samorządów w podatkach od osób fizycznych (PIT) i prawnych (CIT). Dochody gmin wzrosłyby dzięki temu łącznie o 8 miliardów zł, co zaspokoiłoby minimalne potrzeby samorządów. Ale zdajemy sobie sprawę z kondycji finansów państwa, więc gdybyśmy uzyskali nawet połowę z tego, to byłby duży sukces. Karty rozdaje minister Rostowski i jak powie „nie”, to nie. Ale przynajmniej jest wola ze strony rządu, by coś zrobić z dochodami gmin. Minister Boni przygotowuje zespół do dyskusji na ten temat. Prof. Kulesza powiedział, jeżeli rząd nie daje gminom wystarczających środków na oświatę jako na ich zadanie własne, to niech potraktuje to jako zadanie zlecone. Wtedy jako samorządy moglibyśmy żądać od państwa adekwatnych pieniędzy, nawet możemy się z nim procesować. Bo jeśli byłoby to zadanie zlecone, to musielibyśmy dostać tyle, ile zadanie to kosztuje. Oczywiście państwo się nie zgodzi, bo byłoby to dla niego nie do przełknięcia.
Rozm. i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska