Włóczykij został w nas
Magdalena Skopek i jej opowieści o życiu jamalskich Nieńców
|
W niedzielę zakończył się 7. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży „Włóczykij”. To potężna, 11-dniowa impreza, rozgrywająca się w kilku miejscach jednocześnie. Odwiedzający rozmaite najdziwniejsze miejsca świata podróżnicy za każdym razem wzbudzają podziw, ale także udowadniają, że wspaniałych przeżyć dostarczają z reguły wyprawy poza utartymi szlakami turystycznymi, nierzadko bardzo małym kosztem. Organizator Włóczykija Przemek Lewandowski od lat udowadnia też, że piękne i nieznane miejsca można znaleźć niemal na wyciągnięcie ręki, np. nad Tywą, Rurzycą czy Słubią.
W nocy z soboty na niedzielę nocny pieszy rajd na orientację długości 100 km wygrał Maciej Więcek z Krakowa w czasie 11 godz. 40 min. Drugie miejsce zajęli ex aequo Andrzej Buchajewicz (Rotmanka) i Piotr Szaciłowski (Świnoujście) - po 12:56. Na 50 km najlepszy był Jan Lenczowski z Sulejówka (6:08), który o 39 min. wyprzedził Bartłomieja Grabowskiego z Otwocka, Tomasza Grabowskiego z Warszawy i Andrzej Urbańskiego z Gryfina. Są to wyniki jeszcze nieoficjalne. Do obu rajdów zgłosiło się ogółem ponad 300 osób. Na 50 km sklasyfikowano 190 piechurów, a na 100 km 28.
Jedną z podróżniczek na Włóczykiju była Magdalena Skopek, która spędziła dwa miesiące w rodzinie Nieńców - ludu z półwyspu Jamał. Doświadczyła życia w namiocie przy 40-stopniowym mrozie, posilała się surowym mięsem świeżo zabitych reniferów, które są nie tylko pożywieniem, ale też materiałem do budowy domu i szycia ubrań, środkiem transportu i... przyjaciółmi.
Przemysław Cwynar pokazał, jak można przepłynąć z Rzeszowa do Bałtyku na tratwie z drzwi od ubikacji
|
Więcej o Włóczykiju za tydzień.
(rr)