Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 06 z dnia 11.02.2014

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Dzieciobójstwo w Strzeszowie
Ministerstwo Kultury podzieliło pieniądze
Zabawa w wojnę
Walentynki, Walentynki, Walentynki
Najlepsza przestrzeń w piękniejącej Polsce
Oświata nie potrzebuje przewrotów
Kto sołtysem roku?
Mity, postulaty i realia
Holendrzy w Stołecznej
Jak walczyłem z wróżką Alą
Sport

Zabawa w wojnę

Bardzo wielu widzów przyglądało się w niedzielę inscenizacji walk o Chojnę z lutego 1945 roku, gdy w ostatnich miesiącach II wojny światowej Armia Czerwona zdobywała miasto. Głównymi organizatorami przygotowanego przy kościele Mariackim widowiska byli: tutejszy Urząd Miejski i fundacja „Pasje” ze Szczecina przy udziale grup rekonstrukcyjnych z Polski i Czech. Ich członkowie występowali w mundurach radzieckich i niemieckich (głównie SS, bo oddziały te walczyły tu pod dowództwem Ottona Skorzenego, broniąc przede wszystkim przyczółka mostowego Schwedt). Największą atrakcją był prawdziwy czołg z tamtych czasów - T-34, z którym potem fotografowało się wielu widzów. Pod względem batalistycznym wszystko wyglądało imponująco, bo efektów pirotechnicznych nie brakowało: zarówno wybuchów, jak i karabinowych kanonad, oczywiście ślepymi nabojami. Zadbano też o scenki pozabatalistyczne: rabowanie przez czerwonoarmistów zegarków i butów niemieckim żołnierzom, rozstrzelanie z rozkazu oficera NKWD dowódcy czołgu za to, że dopuścił do zniszczenia go przez wroga. Były też uciekające przed sowieckimi sołdatami niemieckie kobiety (scen gwałtu nie pokazywano). Widowisko przygotował Marek Łukasik - współtwórca podobnych widowisk w różnych miejscach Polski.
Ludzie bardzo lubią takie pokazy, bo od zawsze lubią widowiska i igrzyska, najlepiej brutalne i krwawe. I trudno te inscenizacje traktować jako coś więcej, gdyż funkcji edukacyjnych jest w nich niewiele. Tym bardziej, że nie wyjaśniły np. wątpliwości i rozbieżności, jakie występują w relacjach z walk o Chojnę. Bawienie się w wojnę (czyli zabawę w zabijanie) trzeba nawet uznać wręcz za antyedukacyjne. Zakładając choćby największą staranność inscenizatorów przy odtwarzaniu szczegółów uzbrojenia czy umundurowania, to w najważniejszej kwestii ich wysiłki będą bezowocne: w oddaniu ogromu grozy wojny, strachu żołnierzy i cywilów, strasznego cierpienia rannych i umierających. To rzadko udaje się nawet największym profesjonalnym twórcom filmowym, stąd tak niewiele prawdziwych filmów o wojnie, jak np. amerykański „Pluton” czy „Czas Apokalipsy” albo radziecki „Idź i patrz”. Zdecydowana większość przypomina heroiczne mity lub przygodowe zabawy, jak słynny serial „Czterej pancerni i pies”.
Gdy w niedzielę na końcu imprezy zabici żołnierze zmartwychwstali, przyglądający się widowisku pięcioletni chłopiec wyraził z żalem swe rozczarowanie: „Łeee, oni tylko żartowali...”.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska