Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 20 z dnia 20.05.2014

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
W niedzielę wybieramy eurodeputowanych
Nie głosuj na Putina!
Tragedia coraz straszniejsza
Dojedziemy szybciej
Gdzie jest nasz brat Abel?
Remont ważnej drogi w Gartzu
Templariada w Chwarszczanach
Ile przedsiębiorcy zapłacą za śmieci?
Maluchy chętne do nauki
Wyższy pułap kredytów
Chcesz się pozbyć azbestu?
Szkolenia motocyklistów
Sport

Maluchy chętne do nauki

Edyta Kalarus
Od września tego roku obowiązkiem szkolnym objęte są sześciolatki, a dokładniej dzieci, które do półrocza ukończą 6 lat. Te, które nie osiągną tego wieku, mogą za zgodą rodziców także podjąć naukę. Sytuacja jest trochę nietypowa, bo rodzice mają dylemat, czy dziecko niespełna 6-letnie posyłać do szkoły, czy nie. Niektóre chciałyby już się uczyć, bo kolega z tej samej przedszkolnej grupy już będzie uczniem, a on nie. Czas na podjęcie decyzji jest aż do rozpoczęcia roku szkolnego. Szkoła więc ma też kłopot, bo do ostatniej chwili nie wiadomo, ile dzieci trafi do I klasy. Mało tego, jest też możliwość odroczenia o rok obowiązku szkolnego, gdy rodzice w porozumieniu z przedszkolem uznają, iż dziecko nie jest jeszcze gotowe do podjęcia nauki. Wtedy dyrektor szkoły może dokonać odroczenia - po uzyskaniu odpowiedniej opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej. O takiej możliwości informowaliśmy w nr. 11 z 18 marca w rozmowie z dyrektorką. powiatowej poradni Jolantą Majewską. Dziś rozmowa z dyrektorką Szkoły Podstawowej w Chojnie Edytą Kalarus.


„Gazeta Chojeńska”: - Ten rok szkolny będzie szczególny w związku z wprowadzeniem obowiązku szkolnego dla sześciolatków, możliwością odroczeń, niewiadomą do ostatniej chwili, ilu pierwszoklasistów podejmie naukę. Jak sobie radzicie w tej sytuacji? A okazji: ilu do tej pory mieliście „wcześniaków, czyli dzieci, które dobrowolnie korzystały z możliwości wcześniejszej edukacji?

Edyta Kalarus: - W klasie trzeciej mamy 11 „wcześniaków”, w drugiej chyba tyle samo, a w tym roku jest już 37 sześciolatków, czyli półtorej klasy. Obecnie do pierwszych klas ma przyjść 57 dzieci 7-letnich i 47 sześciolatków z pierwszego półrocza. Mam także zapisanych 5 dzieci z drugiego półrocza, lecz rodzice mogą jeszcze do chwili rozpoczęcia roku szkolnego przyjść i zapisać dziecko, tak więc ta liczba nie jest ostateczna. Co do odroczeń, to nie mam jeszcze żadnych decyzji, ale wiem, że będą takie przypadki, bo niektórzy rodzice, w porozumieniu z nauczycielkami przedszkola, starają się, aby poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała opinię umożliwiającą odroczenie. Mam informację , że będą 4 takie osoby. Są to przypadki bardzo dobrze zdiagnozowane, że rzeczywiście dziecko powinno jeszcze rok poczekać.
Jedna ze szkolnych sal dla maluchów
- Przy wprowadzaniu tej reformy było dużo szumu medialnego, straszenia i różnych kontrowersji. Obecnie jakby sprawa ucichła. Wydaje mi się, że to był problem sztucznie rozdmuchiwany. Jak Ty to widzisz?

- Od 3 lat staraliśmy się, żeby jak najwięcej 6-latków trafiło do naszej szkoły, ale do ubiegłego roku nie mogliśmy utworzyć całego oddziału złożonego z tych dzieci. Było to ważne, aby zobaczyć, jak maluchy się zachowują, uczą, jak radzą sobie w szkole. Rodzice właśnie najbardziej obawiali się oddziałów mieszanych. I rzeczywiście, niezasadne jest mieszanie tych dzieci. W tym roku mam jeden oddział złożony tylko z 6-latków i są już ciekawe obserwacje, widzimy różnice, wiemy, jak powinno się pracować z tymi dziećmi. Są bardzo ciekawe spostrzeżenia, ale to wymagałoby dłuższej rozmowy. Ogólnie powiem, że początkowe różnice między 7-latkami i dziećmi o rok młodszymi są znaczne, ale już po roku prawie się zacierają. Dzieci młodsze są bardzo chłonne, bardzo chętne do pracy, wspaniale współpracują ze sobą w grupie, mają dużo pomysłów. Mówiąc prościej, bardzo im się chce i wszystko, co nowe, jest dla nich interesujące. W myśl pedagogicznych zasad, szczególnie lubią przeplatane zabawą formy pracy.

- Czyli wcześniejsza edukacja nie jest złym pociągnięciem i obawy rodziców były na wyrost?

- Z początku rodzice mieli pewne obawy, ale gdy zaczęliśmy z nauczycielami odwiedzać przedszkole, spotykać się na zebraniach z rodzicami, przedstawiać warunki w naszej szkole, to dużo się zmieniło. Od tej pory więcej rodziców odwiedza szkołę, chociażby w dni otwarte, i wiedzą, że tu dziecku nie stanie się krzywda. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z przedszkolem. Nasze panie od edukacji wczesnoszkolnej spotykają się i wymieniają doświadczenia z nauczycielkami z przedszkola, które z kolei mogą informować rodziców o tym, iż dziecko u nas będzie miało odpowiednie warunki do edukacji i rozwoju. Jestem wdzięczna dyr. przedszkola Dorocie Stelmach, że z nami współpracuje i nas wspomaga. Po spotkaniach z rodzicami nabrałam przekonania, że dla nich najważniejszą sprawą jest bezpieczeństwo dziecka. Mniej myślą o tym, czy sobie poradzi dydaktycznie, ale czy starszy uczeń nie zrobi mu krzywdy.

- Ale widzę, że skutecznie zabezpieczyliście się przed taką ewentualnością.

- No tak. Mamy tzw. strefę malucha, czyli wydzieloną część szkolnego obiektu, gdzie nie wchodzą starsi uczniowie. Są ponadto duże, przestrzenne sale, dobrze wyposażone, nowoczesne pomoce naukowe, sprzęt. To wszystko sprawia, że rodzice wyzbyli się tych obaw. Mieliśmy również miesiąc temu kontrolę ministerialną pod kątem przygotowania szkoły na przyjęcie sześciolatków i zostaliśmy ocenieni wysoko. Po okresie adaptacyjnym, gdy dzieci się oswoją, poznają szkołę, wszystko się normuje i nie ma żadnego problemu. Dotąd nie wpłynęły do mnie ze strony rodziców żadne sygnały, że dzieci źle tu się czują i że są niezadowoleni, iż posłali dziecko wcześniej do szkoły.
Rozm. i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska