Czego teraz zakaże Intermarché?
Kolejny raz w ostatnich kilku latach władze Chojny zajmowały się problemami z ulicą Klasztorną, będącymi skutkiem funkcjonującego tam wjazdu na teren sklepu Intermarché. Ta uliczka starego miasta jest wąska, więc duże tiry mają poważne trudności z ostrym skrętem. Ponownie sprawę tę poruszali radni na sesji Rady Miejskiej 19 lipca. Mariusz Strelczuk przypomniał, że potężne ciężarówki wykonują tam karkołomne manewry, wjeżdżając na chodnik i niszcząc infrastrukturę. W niektóre dni przez kilkanaście minut ruch jest tu zablokowany. Radni ponownie zwrócili uwagę, że manewry tirom mogłaby ułatwić poprawa konstrukcji bramy wjazdowej i przesunięcie jej nieco głębiej na teren sklepowego placu.
Przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Mróz przypomniał, że radni już postulowali, aby właściciel poprawił wjazd albo gmina ustawi na swej ulicy znak z zakazem poruszania się ciężkich pojazdów.
Przypomnijmy, że gdy jesienią 2016 roku sprawę tę pierwszy raz poruszano na sesji, a my ją bardzo zwięźle - w trzech zdaniach i bez żadnego własnego komentarza - zrelacjonowaliśmy, wywołało to kuriozalną reakcję właściciela chojeńskiego Intermarché. Otóż wzburzony oznajmił on, że od tej pory jego sklep nie będzie już sprzedawać „Gazety Chojeńskiej”. Tak zrobił i tego się trzyma.
Ciekawe, ile lat jeszcze trwać będzie taka ciuciubabka: radni coś zgłaszają, burmistrz niby notuje i coś obiecuje, ale dalej nic się nie dzieje. Oczywiście poza tym, że w Intermarché właściciel zakazał sprzedawać „Gazetę Chojeńską”. Ciekawe też, czy obsługują tam radnego Strelczuka i przewodniczącego Mroza, czy może ochrona wyprowadza ich siłą na zewnątrz... Burmistrzowi to nie grozi, bo on raczej po Chojnie nie chodzi.
Robert Ryss