Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 31 z dnia 30.07.2019

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Znów wielki festiwal w Kostrzynie!
Pieniądze na kolejne zabytki
Awans z Cedyni
Nowy dyrektor
Niedobrze, panie bobrze
Cyrkowo, teatralnie i muzycznie
Sport

Niedobrze, panie bobrze

Rolnicy, działkowicze czy też grzybiarze ubolewają z powodu dotkliwej suszy, która nawiedza nasz kraj drugi rok z rzędu. Szczególnie widoczna jest na naszym terenie, gdzie dziwnym trafem często omijają nas deszczowe chmury. To już nie jest przejściowe wysuszenie gleby, lecz susza hydrologiczna. Wysychają wszystkie oczka wodne, płytkie jeziora, stawy. Mieszkam w Chojnie ponad 50 lat i obserwuję te same miejsca, np. Jezioro Barnkowskie (dawne kąpielisko), które obecnie w szybkim tempie zarasta trzcinami z powodu cofnięcia się linii brzegowej, a leśne rozlewisko w pobliżu Rurki, gdzie zawsze stała woda, jest zupełnie suche z siedliskiem pokrzywy i mięty. Wiosenno-letnią suszę dobiła jeszcze bezśnieżna zima i bardzo mało opadów deszczu o tej porze roku.

Tu od wielu lat był wodopój leśnej zwierzyny

Ci, którzy na bieżąco nie obserwują przyrody, pośrednio też odczuwają skutki posuchy, bo sezonowe owoce i warzywa są nieprzeciętnie drogie i przebijają cenami importowane owoce południowe.

Ale jak ta sytuacja się ma do tytułowego bobra? Już wyjaśniam. Zapewne niewiele osób wie, iż bobry w swej brawurowej ekspansji osiedliły się już we wspomnianym kompleksie leśnym w pobliżu Chojny. Dobrze im się żyje przy jeziorku, które niegdyś dzierżawił POM, a także w niewielkim rozlewisku (które, niestety, mocno podsycha) w pobliżu drogi Chojna – Rurka. Gdyby susza potrwała dłużej, to i bobry muszą się stamtąd wynieść, bo te największe nasze gryzonie bez wody żyć nie potrafią.

Bóbr potrafi. Ścięty okazały dąb.

Obserwując ich wyczyny przy „wycince drzew”, zastanawiałem się, po co one to robią, bo teoria o tamach przy wodzie stojącej nie sprawdza się. Teraz już wiem, iż gustują one w łyku i korze niektórych drzew – szczególnie zimą, gdy nie ma roślinności przybrzeżnej, którą się żywią. To jest logiczne, ale z drugiej strony – dlaczego porywają się na takie grube drzewa, jak chociażby ten ścięty dąb na zamieszczonej tu fotografii? Przecież można poszukać o wiele cieńszych.

Jezioro Barnkowskie zarasta

Gdy tą refleksją podzieliłem się ze znajomym, to stwierdził, iż zapewne – podobnie jak ludzie – bobry robią zakłady o pół litra (czystej zwykłej), kto ma zdrowsze zęby. Podobno rekordziści potrafią powalić drzewo o średnicy 1 metra. Można by też przyczyn tych niezwykłych wyczynów dopatrywać się w tym, że przy odnawianiu populacji bobrów po wojnie zakupiliśmy 26 tych osobników ze Związku Radzieckiego, a wiadomo, że co radzieckie, to nie do przebicia.
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska