Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 09 z dnia 02.03.2010

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Włóczykij 2010
Nie pasowałem do tego układu
Chojna jeszcze uboższa
Komendant odchodzi
Przychodnia polityczna coraz bardziej
Stowarzyszenie rybackie
Kto wylewa fekalia w lesie?
Pożegnanie szefa sanepidu
Sport

Przychodnia polityczna coraz bardziej

Choć w programie sesji Rady Miejskiej w Chojnie 25 lutego nie było sprawy niedokończonej przychodni przy ul. Ogrodowej, to i tak wywołała ona gorące spory. Przypomnijmy, że burmistrz i radni od ponad roku prowadzili rozmowy z poznańską firmą medyczną HCP, która zgłosiła się z zamiarem urządzenia tam centrum medycznego (gabinety specjalistyczne, podstawowa opieka zdrowotna, dom spokojnej starości). Delegacja gminy pojechała do Poznania, by na miejscu obejrzeć szpitale i przychodnie prowadzone przez HCP - Niepubliczny Zespół Opieki Zdrowotnej. Opinie były entuzjastyczne, a wśród opozycji pojawiły się głosy, by nieruchomość przekazać za darmo. Jednak nie pozwalały na to przepisy i trzeba było ogłosić przetarg. Rachuby obliczone były na dojście do preferencyjnej ceny. Dlatego spółka nie stanęła do pierwszego przetargu, by burmistrz mógł ogłosić drugi (na 500 tys. zł) i potem miała nadzieję na nabycie obiektu w drodze negocjacji, co przewidują w takich wypadkach przepisy. Jednak przed drugim przetargiem w styczniu niespodziewanie zgłosiła się firma handlu nieruchomościami, należąca do syna opozycyjnego radnego Mikołaja Szeremety. Burmistrz Adam Fedorowicz unieważnił przetarg i zapowiedział, że - aby zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami - zmieni warunki sprzedaży z prawa własności na użytkowanie wieczyste.

Sprawa wywołała spore poruszenie, bo stojąca w centrum Chojny od ponad 20 lat niedokończona rudera jest otwartą raną na ciele miasta. Podczas ostatniej sesji radny Grzegorz Sakowski zapytał, czy gmina sprawdzała wiarygodność firmy HCP, bo doniesienia prasowe mówią o zarzutach wyłudzania pieniędzy z NFZ-etu i o utracie płynności finansowej. Burmistrz odparł, że do tej pory nie było powodu, by spółkę sprawdzać, ale można o to wystąpić. Powiedział, że firma nie dostała pieniędzy obiecanych przez NFZ. Sekretarz gminy Ewa De La Torre dodała, że podobne problemy ma wiele szpitali, które wykonują więcej usług niż miały w kontrakcie.
G. Sakowski stwierdził, że burmistrz dobrze zrobił, unieważniając przetarg. - Pierwszy powiadomiłbym prokuraturę, gdyby doszło do sprzedaży na takich warunkach - oznajmił. Opozycyjni radni krytykowali jednak burmistrza, że nie zabezpieczył interesów gminy poprzez przygotowanie planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu przychodni. Burmistrz odparł, że nawet gdyby był plan z konkretnym zapisem, że w tym miejscu mogą być tylko usługi medyczne, to właściciel zawsze może wystąpić do Rady Miejskiej o zmianę w planie. Notabene tak dzieje się teraz w Kołobrzegu: inwestor kupił grunt w strefie uzdrowiskowej, przeznaczonej pod służbę zdrowia, gdzie według planu niedozwolona jest tu zabudowa przemysłowa i handel wielkopowierzchniowy. Ale właściciel złożył do rady wniosek o zmianę zapisów, bo chce wybudować duży sklep. Zyskał już poparcie części radnych.

Emocje rozgrzały się do czerwoności, gdy G. Sakowski powiedział, iż burmistrz na przychodni chce wygrać wybory. Radny wyraził także żal, że na jego plecach wiceburmistrz Wojciech Długoborski wjechał do tej gminy i potem tak mało dla niej zrobił. Długoborski w ripoście zapytał Sakowskiego, czy pamięta, na czyich plecach wjechał do totolotka. E. De La Torre dodała, że kilka lat temu jako starosta wraz z W. Długoborskim rekomendowała Sakowskiego ówczesnemu dyrektorowi Totalizatora Sportowego Grzegorzowi Kołodziejskiemu i w efekcie radny objął ważne stanowisko w tej firmie bez konkursu. G. Sakowski uznał to za pomówienie i zapowiedział pozew sądowy.
(rr)

Nawet zakładając, że HCP ma problemy finansowe, to jednak do tej pory żadna inna firma medyczna nie wyraziła chęci urządzenia tam tego typu obiektu. HCP nie ukrywa, że jest firmą komercyjną, ale dzisiaj tylko takie mogą wchodzić w grę. Dlatego liczy na jak najtańsze nabycie nieruchomości, a potem na korzystne kontrakty z NFZ-etem, na czym z kolei skorzystaliby mieszkańcy. Czy tak by się stało? Nikt tego nie zagwarantuje. Ale nikt też nie przedstawił innej propozycji. Poza jedną: sprzedać obiekt komuś po normalnej cenie na sklepy, budownictwo mieszkaniowe, przemysł itp. Pozostanie tylko pewien problem: wielkie nadzieje mieszkańców na to, że przy Ogrodowej powstanie jednak obiekt opieki zdrowotnej. Nie szpital, bo na to nie ma szans, ale też nie fabryka czy czwarty supermarket. Te nadzieje nie biorą się z powietrza, lecz z mizernego stanu służby zdrowia, wskutek czego na wykonanie najprostszego prześwietlenia pacjent z Chojny i okolic musi wziąć dwa dni urlopu.
Na sesji w ferworze emocjonalnej wymiany zdań padło parę słów, których ich autorzy chyba teraz żałują. A szczególnie zapewne żałuje G. Sakowski, któremu wypsnęły się słowa, że burmistrz chce na przychodni wygrać wybory. Zróbmy krok dalej na drodze takiego rozumowania: skoro celem opozycji jest - co naturalne - uniemożliwienie burmistrzowi wygranej, to - zgodnie z tą polityczną logiką - opozycja będzie robić wszystko, by nie dopuścić do powstania przy ul. Ogrodowej centrum medycznego. Potwierdzałoby to przypuszczenia tej części mieszkańców Chojny, którzy uważają, że opozycja działa w myśl zasady "im gorzej (dla gminy), tym lepiej (dla opozycji)". Wiele wskazuje na to, że taki był zamysł syna radnego Szeremety, który w praktyce zablokował transakcję gminy z firmą HCP. Bo nikt rozsądny nie uwierzy, że Szeremeta lepiej urządziłby centrum medyczne niż specjalizująca się w tym poznańska firma. I nikt też nie uwierzy, że syn zrobił to bez wiedzy ojca. Radny Mikołaj Szeremeta popełnił polityczne samobójstwo, strzelając przy okazji w kolana swych kolegów z obu opozycyjnych klubów radnych, którzy żarliwie go bronią. Jedynie G. Sakowski skrytykował postępowanie Szeremety-juniora, ale jednocześnie niefortunnie uznał proces sprzedaży przychodni za element kampanii wyborczej.

Opozycja jest nieodłącznym elementem demokracji i wszędzie utrudnia życie władzy. Ale granicą jest działanie na szkodę ogółu. Bo nawet będąc w opozycji, trzeba kluczowe dla mieszkańców sprawy wyłączyć z doraźnego rachunku politycznych zysków i strat, nie wkładając kija w szprychy, choćby jakiś splendor miał spłynąć potem na burmistrza. Bez takich założeń opozycja traci to, co w życiu publicznym najważniejsze: wiarygodność.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska