Bój o fundusz sołecki
Zgodnie z obowiązującą ustawą, do końca marca gminy muszą podjąć uchwały o wyodrębnieniu w budżecie na rok następny środków na fundusz sołecki. Mogą też takiego funduszu nie przydzielać. Decyzja zależy od rady. Przypomnijmy, że taka możliwość wspomagania inicjatyw wiejskich została zatwierdzona uchwałą sejmową w 2009 roku. Zysk dla samorządów jest taki, że budżet państwa zwraca od 20 do 30 proc. uchwalonego funduszu. Na początku były spore obawy co do możliwości sensownego wykorzystania pieniędzy na wsiach, a także problemów z ich prawidłowym rozliczaniem, więc wiele gmin zrezygnowało z wydzielania funduszy. Jednak obecnie zdecydowana większość samorządów korzysta z tych możliwości. W naszym powiecie fundusz przyjął się bardzo dobrze, choć z pewnymi wyjątkami. Pisaliśmy o bojach w gminie Trzcińsko-Zdrój, gdzie część sołtysów była przeciwna tej formie wspomagania wsi, a część gorąco zachęcała do korzystania z funduszu. W tym roku spór jeszcze się zaostrzył, a opozycja, czyli w tym przypadku zwolennicy wyodrębnienia funduszu, wytoczyła ciężkie działa. Podczas sesji 15 marca, gdy podejmowano uchwałę w tej sprawie, dopuszczono też do głosu sołtysów.
Skąd pieniądze?
Władze Trzcińska, nie planując wyodrębnienia funduszu, motywowały to tym, iż w budżecie ze względu na zobowiązania gminy (spłatę kredytów) zabraknie pieniędzy. Opozycyjny radny i zarazem sołtys Piaseczna Marek Rutka powiedział uszczypliwie, iż on ma receptę na zabezpieczenie tych środków, bo wystarczy bez żadnego zysku (za około pół miliona zł) sprzedać działkę, którą gmina nabyła parę lat temu. Z kolei sołtys Chełma Górnego Artur Mazurkiewicz pytał retorycznie, co może zrobić za te pieniądze, które obecnie przewiduje się przeznaczyć na jego wieś. Jest to 2,9 tys. zł. Gdyby zdecydowano się na fundusz, to otrzymałby ponad 9 tys.
Sołtys Wojciech Salski
|