Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 13 z dnia 01.04.2014

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Apexim poddzierżawił teren przy granicy
Drugi na świecie
Wiatraki przetrwały burzę
Ścieżka niezgody
Strażak w sporze z gminą
Muzyka kameralna w Moryniu
Sześć premier Ego Vu
Wieś się rozwija
Informacja w nowej siedzibie
Coraz więcej Polaków mieszka w Schwedt
Pożarnicze eliminacje
Sport

Strażak w sporze z gminą

Komisja rewizyjna Rady Miejskiej w Chojnie zajęła się 27 marca sprawą strażaka z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej Mirosława Jeremicza, który w październiku 2010 r., podczas usuwania plamy oleju z drogi krajowej w Lisim Polu, uległ ciężkiemu wypadkowi. Na początku akcji w plamę wjechał osobowy volkswagen, wpadł w poślizg i przygniótł Jeremicza do wozu, z którego wyjmował sprzęt. Wskutek tego strażak stracił obie nogi. Miał wtedy 29 lat. Obecnie jest w sądowym sporze z gminą Chojna w sprawie wysokości odszkodowania.

Na posiedzenie zwołane z inicjatywy przewodniczącego komisji Wojciecha Skrzypczyka przybył Mirosław Jeremicz, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej bryg. Jacek Rudziński, zastępca burmistrza Wojciech Długoborski, przewodniczący Rady Miejskiej Kazimierz Komorzycki, kierownik gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej Agnieszka Horwat-Makowska i prezes miejsko-gminny OSP Jan Będzak. Z przedstawionych informacji wynika, że przepisy dotyczące ubezpieczenia strażaków-ochotników nie są jednoznaczne. Mają być ubezpieczeni przez gminę w formie imiennej albo bezimiennej, czyli zbiorowo, z podaniem tylko liczby ubezpieczonych. Ale - jak powiedział J. Będzak - przepisy dopuszczające ubezpieczenie zbiorowe wprowadzono po 2010 roku, zaś w momencie wypadku nie było to sprecyzowane. Gmina ubezpieczyła strażaków w firmie Universum, ale na liście nie było Jeremicza. Sprawę skomplikowało to, że w 2010 roku firma już nie istniała i jej zobowiązania przejął Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który odmówił wypłaty. W dodatku - jak wyjaśnił komendant Rudziński - nie można było też wypłacić odszkodowania z OC kierowcy volkswagena, bo dochodzenie nie wykazało jego winy, a nawet uznany został za kolejną ofiarę wypadku.

Mirosław Jeremicz na posiedzeniu komisji.
Z tyłu wiceburmistrz Długoborski
W ubiegłym tygodniu gmina wypłaciła Jeremiczowi 66 750 zł i uzasadniła, że to kwota zgodna ze stopniem uszczerbku na zdrowiu. Jednak strażak domaga się 170 tys., dlatego sprawa trafiła do sądu. Gmina chciała mu podarować mieszkanie lub dom przystosowany do osób na wózkach inwalidzkich. Były trzy propozycje: w Strzelczynie, w Chojnie na Lotnisku i na ul. Paderewskiego. Jednak Jeremicz nie przyjął tych ofert, bo nie odpowiadała mu lokalizacja, stan techniczny bądź dwukondygnacyjna konstrukcja. Jak oznajmił na komisji, z piętra nie mógłby korzystać ani on, ani dzieci, bo są za małe. Ostatecznie stwierdził, że nie chce od gminy mieszkania i zamierza kupić to, w którym mieszka obecnie. Przedstawiciele gminy podkreślali, że mieszkanie miało być wyremontowane i przystosowane przez nią i na jej koszt.

Komendant Rudziński powiedział, że nie można mówić, iż strażak pozostawiony został bez pomocy i środków do życia. Premier przyznał mu dożywotnią rentę specjalną, jest też odnawiana co roku renta z ZUS. Zarząd Główny OSP sfinansował zakup protez, które w tej chwili jednak ranią strażakowi skórę, dlatego ich nie nosi. Poza tym spore środki przyniosły akcje charytatywne. Druhowie Mirka oddawali też krew. Na konto OSP Chojna wpłynęło ze zbiórki 42 tys. zł, które przekazano Jeremiczowi. Jak oznajmił J. Będzak, później strażaków pomówiono o podbieranie tych pieniędzy, więc zrezygnowali z dalszej zbiórki. OPS do czasu przyznania renty pokrywał faktury na zakup niezbędnych rzeczy, wypłacał też zasiłek. Strażacy z Gryfina wyremontowali jeden z pokoi w mieszkaniu, dowozili opał. Ponadto straż pożarna z odpisu 1% podatku uzyskała i przekazała 125 tys. zł na leczenie i rehabilitację, a na specjalnym subkoncie czeka 140 tys. na remont ewentualnego mieszkania.

Rudziński stwierdził też, że wypłacona teraz przez gminę kwota 67 tys. zł powinna być przez nią przekazana poszkodowanemu od razu, a potem można było prowadzić dalsze działania. Zaapelował do gmin, by wobec pewnej dowolności w przepisach i różnych rozstrzygnięć sądowych, bliżej przyjrzały się zakresowi i wysokości ubezpieczeń swych strażaków.

Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk wyraził opinię, że nadane niedawno w kilku stacjach telewizyjnych reportaże były wyreżyserowane. Zapytał o zdanie M. Jeremicza. - Tak, nie zawsze miało być tak, jak zostało wyemitowane - powiedział.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska