Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 14 z dnia 04.04.2017

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Przeciw atakowi na samorządność
Karetka z Polski czy z Niemiec?
Skracamy wieżę o 4 m
Pomnik będzie usunięty
Banie mają nową przewodniczącą
Spór o boisko i o coś jeszcze
20-lecie Uhuru - obchody rozpoczęte
Sport

Karetka z Polski czy z Niemiec?

Czas dojazdu karetek pogotowia ratunkowego do miejscowości w gminie Cedynia był jednym z tematów sesji Rady Miejskiej w tym mieście 29 marca

Na obrady zaproszono Grzegorza Dolatę, który od 1999 roku jest kierownikiem stacji pogotowia w Gryfinie. Przypomniał on, że w 2003 roku z ówczesnymi władzami gminy podjęto próbę utworzenia stacji w Cedyni. Miasto zaproponowało budynek, ale - jak stwierdził Dolata - było mu wstyd, gdy pokazywał go kierownictwu ze Szczecina, gdyż obiekt przypominał oborę. W rezultacie placówka taka w Cedyni nie powstała, za to utworzono ją w Mieszkowicach.

Powiat gryfiński jest jednym z największych w województwie, a duże odległości występują szczególnie na osi północ - południe. Na terenie tym funkcjonują trzy stacje pogotowia. W Gryfinie są dwa ambulanse, w tym jeden specjalistyczny, czyli z lekarzem w załodze. Tak samo jest w Chojnie, zaś Mieszkowice dysponują jedną karetką bez lekarza. G. Dolata zaznaczył, że nawet jeśli ambulans nie ma lekarza, to cała załoga (w tym kierowca) ma specjalistyczne przygotowanie ratownicze. Podkreślił również, że pogotowie to nie budynek, lecz ambulans, gdyż w siedzibach stacji nie są już wykonywane żadne zabiegi, bo nie są do tego dostosowane. Nieco myląca może być stacja w Chojnie, gdzie w tym samym budynku funkcjonuje nocna i świąteczna opieka zdrowotna, ale realizuje to odrębny podmiot.

Grzegorz Dolata
Radni i sołtysi alarmowali, że na przyjazd karetki do ich miejscowości czeka się bardzo długo, czasem grubo ponad pół godziny, choć według przepisów w terenie pozamiejskim powinno to być maksymalnie 20 minut. Sołtyska Bielinka mówiła nawet o ponadgodzinnym oczekiwaniu w jej wsi. Na ręce burmistrz Gabrieli Kotowicz złożyła skierowaną do wojewody petycję, podpisaną przez blisko 700 mieszkańców. Dolata wyjaśnił, że standardowy czas oczekiwania zakłada przejazd ambulansu ze stacji bazowej, tymczasem w praktyce nieraz wszystkie karetki są w terenie i dyspozytor przekazuje wezwanie załodze (nawet spoza powiatu), która jest najbliżej docelowego miejsca.

Kierownik Dolata poinformował, że obecnie nie ma planów zmiany sieci stacji pogotowia. Decyduje o tym wojewoda, który finansuje ratownictwo medyczne. Sprawy nie rozwiązałby sam zakup ambulansu (to wraz z wyposażeniem ok. pół miliona zł), gdyż do jego obsługi potrzeba aż 9 etatów, gdyż pracuje on 24 godziny na dobę.

Padały pytania o to, czy bierze się pod uwagę fakt, że do przygranicznej gminy Cedynia codziennie przyjeżdżają setki czy tysiące obywateli Niemiec, korzystających u nas z zakupów czy usług. G. Dolata wyjaśnił, że w tym celu Polska i Niemcy podpisały ramową umowę o ratownictwie transgranicznym, jednak nadal trwa dopracowywanie szczegółów. Ma ono działać do 30 km w głąb kraju sąsiada. Jak dotąd polska karetka nie może wjechać z pacjentem do Niemiec i musi go na granicy odebrać ambulans sąsiadów.
Od przejścia w Osinowie Dolnym do szpitala w Bad Freienwalde jest zaledwie 12 km, a do najbliższych polskich szpitali: ponad 50 km w Dębnie i 60 km w Gryfinie, podobnie jak do Kostrzyna.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska