Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 18 z dnia 02.05.2017

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Rocznica forsowania Odry i prezydent Duda
Równowaga jest zachwiana
Demokracja, nieufność i podejrzliwość
CBA chce odwołania Tomasza Siergieja
Ponad milion na zabytki
Komendant powiatowy oficjalnie objął stanowisko
Chojnianie na Grenlandii i we Francji
Sprzątamy chojeńskie mury
Sport

Demokracja, nieufność i podejrzliwość

W Muzeum Regionalnym w Cedyni 25 kwietnia Cedyński Ośrodek Kultury i Sportu zorganizował spotkanie mieszkańców z Włodzimierzem Puzyną i Dominikiem Górskim. Nosiło ono dwuznaczny tytuł „Kiedy demokracja wychodzi?”. Obaj goście to wytrawni specjaliści w tej materii, bo przez wiele lat kierowali Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej w Szczecinie i jej Centrum Szkoleniowym. Mają też doświadczenie dyplomatyczne jako konsulowie honorowi Francji i Szwecji. Ponadto Puzyna był przez 10 lat posłem, a Górski przewodniczącym Rady Miejskiej Szczecina.

Prowadzone w interaktywnej formie spotkanie dobrze zilustrowało fakt, że demokracja to system bardzo wielu naczyń połączonych. Bo demokracja to nie tylko wolne wybory, gdyż żeby sprawnie zadziałała, konieczna jest też np. wolność słowa, niezawisłe sądy, wolne media, poszanowanie praw mniejszości, kultura polityczna społeczeństwa (przejawiająca się m.in. w chodzeniu na wybory), przestrzeganie zapisów konstytucji itd. W ostatnich kilkunastu miesiącach przechodzimy przyspieszony praktyczny kurs, lepiej uświadamiając sobie znaczenia tych różnych elementów. Chyba nigdy wcześniej tylu Polaków nie zastanawiało się głębiej, dlaczego tak ważny jest np. klasyczny trójpodział władz, wiarygodne media publiczne czy sądy niezawisłe od władzy wykonawczej i ustawodawczej.

Włodzimierz Puzyna i Dominik Górski w cedyńskim muzeum

Goście spotkania przywołali ranking stanu demokracji (Democracy Index) w 167 krajach świata. Bierze on pod uwagę aż 60 czynników. Na czołowych miejscach są wszystkie państwa skandynawskie na czele z Norwegią, a także Nowa Zelandia, Kanada, Irlandia, Szwajcaria. Pierwszą dwudziestkę określono jako demokrację pełną. Polska jest w grupie nazwanej „demokracja wadliwa” (gorsze są jeszcze „systemy hybrydowe” i wreszcie „reżimy autorytarne” z zamykającą listę Koreą Północną). W 2014 roku zajęliśmy 40. miejsce, w następnym spadliśmy na 48., a w 2016 na 52. - najgorsze odkąd 11 lat temu zaczęto publikować ranking. Z krajów unijnych za nami są tylko Chorwacja, Węgry i Rumunia. Aż strach myśleć, na którym miejscu znajdziemy się po podsumowaniu bieżącego roku...

Polska w tym rankingu ma bardzo słaby wskaźnik kultury politycznej (4,38 pkt na 10 możliwych). Niewątpliwie wiąże się to z katastrofalnie niskim wskaźnikiem kapitału społecznego, oceniającego relacje i wzajemne zaufanie obywateli do siebie. Pod tym względem jesteśmy w końcówce europejskiej listy. Nie ufamy nie tylko politykom, ale też sąsiadom, znajomym. Co ciekawe, liderami są tu znowu Skandynawowie.

Podczas cedyńskiego spotkania dotkliwy deficyt wzajemnego zaufania spontanicznie objawił się w krótkiej grze symulacyjnej, a także potem w jednym z wątków dyskusji, który niebacznie zszedł na katastrofę smoleńską. Jeśli nie ufamy innym, to również lotniczym ekspertom i naukowcom. Nieufność idzie w parze z podejrzliwością i wymyślaniem lub szybkim podchwytywaniem fantastycznych hipotez. Zdrowy rozsądek sromotnie przegrywa z uprzedzeniami i fantazjami, które są tak silne, że nie liczy się ani wykształcenie, ani wysoka inteligencja wyznawcy takich teorii. Rzecz jasna wątpliwości przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy nie brak, ale nie uzasadniają one kładzenia na równej szali hipotez graniczących z nieprawdopodobieństwem, a tym bardziej przedkładania ich wyżej niż te zdecydowanie najbardziej prawdopodobne. Ale to nie pierwszy i nie ostatni w historii przykład, gdy rozum kapituluje przed emocjami.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska