Requiem - wieczny odpoczynek
Nie można było wybrać lepszego utworu na koncert dyplomowy z dyrygentury chóralnej dla morynianina Marka Siwki. Wykonanie słynnego Requiem W. A. Mozarta zaplanowano dużo wcześniej w Moryniu na 15 kwietnia. Potem okazało się, że data ta przypada w samym środku żałoby narodowej po tragedii pod Smoleńskiem, do jakiej doszło pięć dni wcześniej. W rezultacie wykonanie tej mszy żałobnej (tytuł pochodzi od łacińskiego "Requiem aeternam dona eis Domine", czyli "Wieczny odpoczynek racz im dać Panie") dedykowano nie tylko Janowi Pawłowi II w piątą rocznicę śmierci, ale także wszystkim 96 ofiarom katastrofy lotniczej.
|
Jeden z najstarszych kościołów w regionie wypełnił się całkowicie słuchaczami. Wśród nich byli m.in.: starosta Wojciech Konarski, burmistrz Chojny Adam Fedorowicz, burmistrz Morynia Jan Maranda. Monumentalne dzieło zabrzmiało w tych wnętrzach wspaniale pod batutą młodziutkiego dyrygenta. Koncert wieńczył pięcioletnią edukację Marka Siwki na Akademii Muzycznej w Poznaniu - Filii w Szczecinie. Wystąpili: orkiestra i chór tej uczelni oraz chór Concertino ze Szczecina. Soliści: Beata Panfil - sopran, Marta Panfil - alt, Kornel Maciejowski - tenor, Marek Paśko - bas, Arkadiusz Głogowski - puzon. Dyrygenta oceniała komisja dyplomowa, która wcześniej tak trafnie wybrała utwór. Byli to profesorowie Wydziału Edukacji Muzycznej szczecińskiej filii AM pod przewodnictwem dziekana Dariusza Dyczewskiego: Czesław Grabowski, Ryszard Handke, Eugeniusz Kus, Barbara Halec i asystent Agata Pawłowska.
|
Tuż po koncercie rozmawiamy z Markiem Siwką: - Czuję się wspaniale! Współpracować z takim chórem i taką orkiestrą to sama przyjemność - powiedział. - Nie spodziewałem się tak wyśmienitej frekwencji. Czuję się też wspaniale, bo to przepiękne dzieło Mozarta mogło być wykonane właśnie w takim czasie żałoby i smutku. Jestem szczęśliwy, że to się udało i że to się stało tutaj u nas, w romańskim kościele.
- W naszym redakcyjnym archiwum odnaleźliśmy Pana zdjęcie sprzed lat jako perkusisty z chojeńską kapelą podwórkową Rewir. To dość daleka droga do Mozarta.
- Przygodę z muzyką zacząłem w wieku 9 lat, i to od gry na perkusji. Miałem możliwość grania z zespołami rockowymi oraz grającymi trochę funku i jazzu, a także z kapelami podwórkowymi. Jednak to było na drugim planie. Gram też na fortepianie, ale pierwszą miłością była perkusja. Gdy poszedłem na studia muzyczne, bardzo zainteresowała mnie specjalizacja z dyrygentury i tym sposobem doszło do tego koncertu dyplomowego. W czerwcu zdaję dalej na dyrygenturę symfoniczną. Chciałbym związać swą przyszłość właśnie z dyrygenturą - mówi Marek Siwka.
"Gazeta Chojeńska" była patronem medialnym koncertu.
(tekst i fot. rr)