Śmietnisko Chojna
Opublikowane przez nas przed tygodniem zdjęcia dzikich śmietnisk prawie w centrum Chojny między ul. Dworcową a Rurzycą to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak informują nas czytelnicy, niebywale zaśmieconych i - co tym bardziej bulwersujące - z założenia reprezentacyjnych miejsc jest dużo więcej. Na przykład pobocza torów kolejowych przy dworcu (dla wiele osób to pierwsza rzecz, jaką widzą w Chojnie), pobocza najważniejszych dróg w stronę Krajnika Dolnego do Niemiec czy z Krajnika do Ognicy. Pełno pustych butelek i papierów jest także w samym mieście: przy resztkach średniowiecznych murów obronnych. Podobnie jak opisywana przed tygodniem zaśmiecona alejka brzozowa i ścieżka nad Rurzycą, to dla wielu osób ulubione miejsca spacerowe.
- Dlaczego w piątki nie są opróżnianie kosze na chodnikach? - pyta czytelnik. - W rezultacie przez weekend (a więc wtedy, gdy przyjeżdża najwięcej turystów) są one przepełnione i odpadki wypadają na zewnątrz, rozwiewane przez wiatr.
Jednym z uroczych miejsc jest malutkie jeziorko przy zakręcie z Chojny do Nawodnej. Od lat to jedno z najpopularniejszych dzikich wysypisk. W tym roku jest trochę lepiej, bo dojazd do jeziorka zagrodzono metalową barierą. Ale to nie znaczy, że śmieci nie ma. Uwagę zwraca stos starych opon, wyglądających jakby wyrzucono je bardzo niedawno. Tak przyzwyczajono się do tego, że można tu bezkarnie wyrzucać co się da, iż ktoś przywiózł nawet potrąconą zabitą sarnę i zostawił przy barierce. W niedzielę sprawiała wrażenie jeszcze ciepłej.
Ciekawe, na co jeszcze natkniemy się, spacerując „miastem stawiającym na turystykę”. Ciąg dalszy nastąpi...
(tekst i fot. rr)