Sztafeta na wyspach
Zgodnie z zapowiedzią, dziś rozmowa ze związanym z naszym terenem społecznikiem i podróżnikiem Jerzym Chrabeckim, który z międzynarodowymi ekipami niepełnosprawnych przemierza Europę, zaglądając w najodleglejsze zakątki. Tegoroczna, zorganizowana na początku maja trzynasta już sztafeta, odwiedziła trzy największe wyspy śródziemnomorskie: Korsykę, Sardynię i Sycylię oraz fragment Włoch.
„Gazeta Chojeńska”: - Czy, zgodnie z tradycją, tegoroczny etap zaczynaliście od miejsca jego zakończenia w roku ubiegłym?
Jerzy Chrabecki: - Oczywiście. Pojechaliśmy do Monaco i stamtąd do Nicei, aby promem dostać się na Korsykę. Tam byliśmy trzy dni, mając do pokonania 120 km. Jednak samego biegania było dużo mniej (około 30 km), bo teren górzysty, a ponadto infrastruktura drogowa nie taka, jak na stałym lądzie, więc trzeba było większość trasy pokonać samochodami. Korsyka to przede wszystkim wspaniałe, górzyste krajobrazy, urwiste, wżynające się w morze zbocza. Byliśmy oczywiście w Ajaccio, gdzie urodził się i mieszkał w czasach młodości najsłynniejszy Korsykanin - Napoleon Bonaparte. Byłem rozczarowany, bo spodziewałem się dużo więcej. Jakieś to wszystko zaniedbane, jeden z dwujęzycznych napisów na tablicy pamiątkowej był nawet zamalowany. Widać, że o wodza nie dbają ani Francuzi, ani nie są z niego dumni wyspiarze.
Z Korsyki pokonaliśmy tylko wąski przesmyk i znaleźliśmy się na Sardynii. Tam też byliśmy trzy dni. Zobaczyliśmy m.in. słynne, monumentalne warowne wieże obserwacyjne - nuragi. Z Sardynii popłynęliśmy do Palermo na Sycylii. Tam największą atrakcją było wbieganie na Etnę.
- Da się tam wbiec?
- No rzeczywiście nie bardzo, bo końcowe podejścia do kraterów są strome, śliskie i niebezpieczne. Trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Z Etny zbiegaliśmy do Palermo, a potem promem na stały ląd do Neapolu. Gdy tylko dotarliśmy do Neapolu, to dowiedzieliśmy się, że w nocy wybuchła Etna. Śmiałem się, że to od naszego tupania. Mieliśmy szczęście, że nam się udało tam wejść, bo już w następnych dniach droga była zamknięta i nawet wyścig kolarski w pobliżu odwołano.
- To uciekliście z Etny pod Wezuwiusz?
- No tak, nawet biwakowaliśmy pod Pompejami.
- I zapewne zwiedziliście odkopane miasto?
- Oczywiście, bo to jedna z największych atrakcji. Odkryte z kilkumetrowej warstwy popiołu wygląda tak, jakby żyli tam ludzie: małe miasteczko ze sklepami, winiarniami, są zachowane freski, posągi, fragmenty ogrodów, różnych urządzeń. To robi wrażenie.
|