Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 49 z dnia 03.12.2013

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Lustracja w Trzcińsku-Zdroju
Wojewoda w Chojnie o drogach
Najlepsza fryzura w Polsce
Pieniądze na rekultywację
Historia stara i nowa
Podziękowania dla skarbniczki
Strażacy bez kompleksów
Znów bez zgody na nowe stawki za wodę i ścieki
Gryfińskie teatry w kraju
Laury recytatorek
Zakończenie współpracy z Holendrami
Sport

Historia stara i nowa

Nowy, piąty tom „Rocznika Chojeńskiego” ujrzał już światło dzienne. Piątkowa promocja w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chojnie znów szczelnie wypełniła salę. Program spinał szeroką klamrą dawne dzieje z historią najnowszą. Urodzony w Pyrzycach Marcin Kuna z Tarnowa (autor tekstu o murach miejskich Trzcińska-Zdroju) mówił o obwarowaniach różnych miast regionu. Zaznaczył, że rzadko gdzie w Polsce mury zachowały się tak dobrze, jak w naszej okolicy, bo ich wieniec przetrwał nawet w 75 procentach długości. Kuna wymienił tu nie tylko Trzcińsko, ale też Moryń, Mieszkowice i Chojnę, w której - jak stwierdził - stan murów jest katastrofalny. - Trzeba mieć nadzieję, że wkrótce to się zmieni - dodał. Chojeńską Bramę Świecką określił jako ewenement w skali nawet europejskiej.
Marcin Kuna
Drugim biegunem było wystąpienie Magdaleny Dźwigał z IPN w Szczecinie, która przybliżyła swój tekst z „Rocznika” o niepodległościowych organizacjach młodzieżowych na terenie powiatu chojeńskiego w latach 1945-56. Wymienia ona (z wieloma konkretnymi nazwiskami) powstałą w Szkole Ogólnokształcącej w Dębnie Samodzielną Organizację Podziemną, Tajną Organizację Wojskową z Boleszkowic, Młodzież Walczącą z Komunizmem z Drzewic (dziś część Kostrzyna) i grupę bez nazwy z Mostna koło Dębna. Ich działalność polegała głównie na przygotowywaniu i rozpowszechnianiu antyrządowych ulotek. Część członków po długich i dręczących przesłuchaniach została skazana na więzienie. Wyroki z reguły skróciła amnestia z 1952 lub z 1956 r.

Magdalena Dźwigał
M. Dźwigał nie wspomina o drugiej stronie medalu, czyli o masowym i wcale niewymuszonym poparciu Polaków, udzielanym władzy „ludowej”. Głównym motorem tego poparcia było umożliwienie przez nową władzę szybkiego awansu społecznego milionom Polaków, zwłaszcza z bardzo biednej wsi. Powiększali oni m.in. rzesze wielkoprzemysłowych robotników (bo PRL stawiał na intensywny rozwój przemysłu ciężkiego), ale także zastępy milicji, Urzędu Bezpieczeństwa i członków PZPR. Opozycja i konspiracja był to zawsze bardzo niewielki, paroprocentowy margines, nie tylko w PRL, ale też podczas hitlerowskiej okupacji i we wszystkich polskich powstaniach. Powszechność opozycji wobec obcej władzy okupacyjnej lub niesuwerennej polskiej władzy autorytarnej jest dziś często powielanym romantycznym mitem. Rzeczywistość nie była tak czarno-biała. Jedną z polskich białych plam jest powszechny udział Polaków w administracji okupacyjnych władz Generalnej Guberni podczas II wojny światowej. W zbiorowej pamięci istnieje jedynie działalność podległej niemieckim okupantom polskiej policji (tzw. granatowej). Ale do tego dodać trzeba polskie sądy, masę urzędników, burmistrzów, prezydentów miast. Po wojnie nawet stalinowska władza zdecydowała, by dekret o karaniu zdrajców narodu ograniczyć do osób, które podczas okupacji zaszkodziły konkretnym ludziom, bo gdyby stosować szeroką wykładnię, to nie starczyłoby miejsc w więzieniach ani nie byłoby z kim budować nowego ustroju.

Tymczasem czytelnik tekstu M. Dźwigał (zwłaszcza młody) może odnieść wrażenie, że w PRL-u konspiracja była zjawiskiem częstym, może nawet powszechnym. Było inaczej, a w dodatku część organizacji konspiracyjnych powstała z inspiracji władzy na zasadzie prowokacji (o czym pisze sama autorka), nie mówiąc już o naszpikowaniu ich przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa.

Tym większy należy się szacunek i cześć tym nielicznym ludziom, którzy mieli odwagę konspirować przeciw okupantom lub niedemokratycznej władzy.

Nowy „Rocznik” jest do nabycia m.in. w redakcji „Gazety Chojeńskiej”.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska