Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 30-31 z dnia 29.07.2014

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Brąz w Asyżu!
Zadłużenie i rentowność samorządów
Osinów i wielkie pieniądze
Książka o kropce na mapie
Odkrywania regionu nigdy dość
Nowa muzyka w starych budowlach
Zmiana dyrektora w Widuchowej
Kurort Jelenin
Miasto widmo
Chcą skateparku w Trzcińsku
Sport

Miasto widmo

Od kilku lat dzielę się z czytelnikami wrażeniami z wakacyjnych rajdów rowerowych. Z grupą miłośników rowerowej turystyki przemierzyliśmy parę tysięcy kilometrów, zaglądając w najciekawsze zakątki kraju. W tym roku postanowiliśmy odwiedzić Pojezierze Drawskie.

Pozostałości po umocnieniach Wału Pomorskiego
To pewna nowość, bo dotychczas kręciliśmy po obrzeżach Polski, zapuszczając się także poza jej granice. Okolice Drawska kojarzą nam się ze słynnymi wielkimi poligonami wojskowymi, mnóstwem jezior, a także z rzeką Drawą, na której organizuje się spływy kajakowe. Bazę wypadową mieliśmy w Czaplinku, bo stamtąd praktycznie w ciągu jednodniowej wyprawy można dotrzeć do najciekawszych miejsc. Jako chojnianina, z racji opuszczonego w moim mieście przez Rosjan lotniska, szczególnie interesowało mnie Borne Sulinowo – miasto widmo, którego do lat 90. nie było na mapie, a w jego miejsce widniał zielony kolor, oznaczający las. Ciekaw byłem, jak wygląda była baza Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, jak zasiedlono budynki, co pozostało z tamtych lat. Przed wojną było to niemieckie militarne miasteczko, specjalnie wybudowane w celach obronnych. W otaczających je kompleksach leśnych znajdowały się ćwiczebne poligony. W okolicy znajdowały się liczne (zresztą zachowane do dzisiaj) umocnienia słynnego Wału Pomorskiego. Oficjalnego otwarcia nowo wybudowanego Gross Born dokonał w 1938 roku Adolf Hitler. Gotową bazę przejęli Rosjanie w 1945 roku i byli tu do października 1992 r. Podawane są różne dane o liczebności wojsk. Miejscowi twierdzą, że mieszkało tu około 40 tys. Rosjan. To by się mniej więcej zgadzało, bo w 1992 r. bazę opuściło około 15 tys. żołnierzy, a z niektórych źródeł można się dowiedzieć, iż w szczytowym okresie stacjonowało tutaj około 25 tys. żołnierzy, a więc gdy się doliczy rodziny i obsługę cywilną, to taka liczebność jest możliwa. W każdym razie w Bornem Sulinowie znajdowało się największe zgrupowanie wojsk radzieckich w naszym kraju. Nie było tam lotniska, lecz potężna baza czołgów, artylerii, wojsk rakietowych, saperów i innych formacji. Oprócz miasteczka mieli do dyspozycji potężny poligon o obszarze 18 tys. hektarów. Blisko Bornego były magazyny broni nuklearnej i słynne wyrzutnie rakietowe SS-20.

Samo przejmowanie i zasiedlanie Bornego Sulinowa to niesamowicie ciekawa historia, wręcz precedens w skali europejskiej. W ciągu jednego roku powstało miasto z jego wszystkimi funkcjami. Już bowiem niecały rok po wyjściu Rosjan Borne otrzymało prawa miejskie. Obecnie liczy około 4,5 tys. mieszkańców. Chojnianin odnajdzie tu wszystko, co można spotkać u siebie w dzielnicy Lotnisko, a więc masę pozostałości po niemieckiej zabudowie, rosyjskiej „twórczości” (choćby słynne bloki mieszkalne „leningrady”) i już teraźniejsze budowle. My mieliśmy (i jeszcze mamy) hangary i pasy startowe, a oni hektary garaży, warsztatów naprawczych itp. urządzeń. Nie wszystko dało się zagospodarować, sensownie wykorzystać i dużo militarnych obiektów trzeba było wyburzyć. W Bornem Sulinowie jest sporo ukrytej brzydoty na obrzeżach miasta, ale samo centrum wygląda pięknie. Przez miasteczko centralnie przebiega szeroka ulica z nowymi chodnikami i obustronną, czerwonego koloru ścieżką rowerową. Parkingi, rozjazdy, kolorowe elewacje domów tworzą klimat przyjaznego, wesołego miasteczka.
Nasze panie dobrały się do skrzynki z granatami
Na szczęście zachowano trochę atrakcji z minionego okresu. Moim zdaniem zbyt mało, bo turyści teraz szukają tych klimatów. My nie mogliśmy się nacieszyć widokiem dawnej bazy samochodowej, przypominającej nasz POM czy SKR. Są tam zachowane w doskonałym stanie technicznym „ruskie maszyny” - na chodzie, z aktualną rejestracją , a obok walają się przeróżna przedmioty, łącznie ze skrzynkami na amunicję. W środku miasta stoi czołg, ale chyba największą atrakcją jest restauracja „Sasza Kaffe”, w której można poczuć ducha tamtej epoki. Co prawda lokal jest zbyt wytworny w porównaniu z dawnymi kantynami żołnierskimi czy nawet oficerskimi, lecz to wymóg współczesności, aby właściciele – Rosjanie Wiera i Aleksander mogli wyjść na swoje. Kuchnia oczywiście wschodnia z typowymi daniami rosyjskimi i ukraińskimi (barszcz ukraiński, kwas chlebowy, solanka, pierożki pielmieni, żarkoje itp.). Są też oryginalne piwa rosyjskie, mołdawskie wina, a z głośników sączy się muzyka wyłącznie zza wschodniej ściany. Czekając na przygotowanie dań, można obejrzeć galerię chwały z fotosami wyprężonych na defiladach sołdatów i salutującej generalicji albo pstryknąć sobie fotkę z Leninem lub przystojniejszym od niego Feliksem Dzierżyńskim. Obok jest też sklepik z rosyjskimi smakołykami i osobliwościami. Chojnianie jeszcze nie zapomnieli smaku „ruskich” czekoladowych cukierków z lotniska czy suszonej rybki. To wszystko tam jest. Nie pytaliśmy tylko o „miga”, czyli lotniczy spirytus, ale przecież oni nie mieli lotniska. (cdn.)
Tekst i fot. Tadeusz Wójcik


O Bornem Sulinowie pisaliśmy już trochę w 2005 roku w nr. 40 w tekście pt. „Po śladach starej i nowej ojczyzny”:
http://www.gazetachojenska.pl/gazeta.php?numer=05-40&temat=5

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska