Żegnamy się z Wami po 30 latach
W tym tygodniu „Gazeta Chojeńska” obchodzi jubileusz swego trzydziestolecia, bo pierwszy numer ukazał się 25 marca 1990 roku. Na urodziny postanowiliśmy sami zrobić sobie prezent: bardzo długi i bezterminowy urlop.
Jesteśmy jednym z najstarszych lokalnych czasopism w Polsce, które po 1989 roku powstawały jak grzyby po deszczu, ale po paru latach została garstka, a 30 lat przetrwało może parę, w tym my. Jako niezależna gazeta (wydawcą są członkowie redakcji) od początku towarzyszyliśmy wolnej Polsce i odrodzonej samorządności terytorialnej, co daje nam dodatkową satysfakcję. Z racji geograficznego położenia tematyka pogranicza polsko-niemieckiego szybko stała się na naszych łamach jedną z kluczowych. Doceniali nas nie tylko czytelnicy, bo zdobywaliśmy nagrody w różnych bardzo prestiżowych konkursach dziennikarskich. Pozwoliło nam to nabrać pewnego dystansu do siebie, na który może pozwolić sobie ktoś, kto już nie musi nikomu niczego udowadniać ani z nikim się ścigać...
„Gazeta Chojeńska” nie bankrutuje ani nie upada, bo w dotychczasowych formach organizacyjnych mogłaby funkcjonować nadal. Dlaczego więc przerywamy jej wydawanie? Nie ma tylko jednej przyczyny. Nasze postanowienie zapadło jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego roku, nie miały więc na to wpływu jakieś aktualne doraźne okoliczności: ani polityczne, ani ostatnia sytuacja z zagrożeniem koronawirusową pandemią. Powody mają podłoże raczej osobiste (choć na szczęście nie zdrowotne), bardziej psychologiczne niż ekonomiczne. 30 lat w życiu konkretnego człowieka to bardzo dużo. Może czujemy znużenie i potrzebujemy odpoczynku, zmiany trybu życia? Tygodniowy rytm wydawania czasopisma był nieubłagany, ograniczając nas mocno czasowo. Może zależy nam na zyskaniu dystansu wobec bieżących wydarzeń, którym musieliśmy przez 30 lat stale towarzyszyć? Listę przyczyn naszej decyzji można by jeszcze wydłużać... Z pewnością ciąży na nas odpowiedzialność za to, że nie przygotowaliśmy sobie następców, co nie znaczy, że nie próbowaliśmy. Jednak osób z odpowiednimi predyspozycjami nie ma zbyt wiele.
Oczywiście, jak cała prasa papierowa na świecie, odczuliśmy na plecach gorący oddech mediów internetowych. Jednak – jak dotąd – media elektroniczne nie są w stanie całkowicie zastąpić ani drukowanych gazet, ani książek. Kiedyś telewizja i wideo miały zabić kino, ale nie zabiły, podobnie Internet nie zabił prasy papierowej. Internet, komputery i smartfony są błogosławieństwem (bo stanowią ogromną pomoc, wiele rzeczy ułatwiają i przyspieszają), ale jednocześnie są przekleństwem. Biada tym, którzy rozumienie ludzi, świata i całą wiedzę o jego złożoności czerpią tylko z Internetu. Najważniejszych spraw nie sposób nawet z grubsza ogarnąć, bazując na kolorowych fotkach, sensacyjnych tytułach, króciutkich tekstach czy mniej lub bardziej dowcipnych memach.
Z całego serca dziękuję wszystkim czytelnikom, szczególnie tym, którzy są z nami od początku i mają w domach wszystkie numery gazety od 1990 roku. To dla Was ją stworzyliśmy i tworzyliśmy przez 30 lat. Bez Was by jej nie było, zwłaszcza tak długo. Gorąco dziękuję wszystkim współpracownikom, a szczególnie Tadeuszowi Wójcikowi, Bogdanowi Sternalowi, Annie Sternal, a także Barbarze Raweckiej, która wchodziła w skład redakcji formalnie do 2003 roku. Przez ponad rok pracowała z nami Marta Walkowiak. Wyrazy wdzięczności przekazuję Dorocie Dobak-Hadrzyńskiej za wiersze i Jurkowi Grodkowi za fraszki – twórczość tych dwojga autorów towarzyszyła gazecie przez blisko ćwierć wieku. Ogromnie wdzięczny jestem wszystkim autorom tekstów i listów do redakcji. Dziękuję Andrzejowi Umeckiemu, pracującemu w naszym biurze w latach 1996-2019. Serdeczne podziękowania przesyłam wszystkim naszym ogłoszeniodawcom, zwłaszcza stałym, a jestem przekonany, że współpracowaliśmy z obopólnym interesem. Dziękujemy również sprzedawcom, a warto zaznaczyć, że 30 lat temu – wobec znikania kiosków z prasą – należeliśmy do prekursorów kolportowania gazety w sklepach.
Robert Ryss - redaktor naczelny „Gazety Chojeńskiej” nieprzerwanie od chwili jej powstania w marcu 1990 roku aż dziś
Uwaga! Mała poligrafia (ksero, wydruki, oprawa prac, laminowanie itp.) działa nadal w budynku przy Żółkiewskiego 20
Tak wyglądała pierwsza strona pierwszego numeru naszej gazety w 1990 roku
|