Ekointegracja w Widuchowej
Przed tygodniem pisaliśmy o polsko-niemieckim Ekojarmarku, zorganizowanym przez Ośrodek Inicjatyw Proekologicznych "Stary zagon" w Widuchowej. Była to już druga tego rodzaju impreza, bo pierwszy jarmark miał miejsce w październiku 2003 roku.
Gospodarze Ekojarmarku - Saba i Jens Kellerowie |
Wiele osób chciało skosztować ziołomiodów i win Marka Kozaneckiego z Gryfina |
Ubiegłoroczna inauguracja, pomimo dużego wysiłku organizatorów, wypadła dość blado, bo nie dopisała pogoda (zbyt późna pora) i była chyba za skąpa informacja. To doświadczenie zaowocowało i w tym roku jarmark okazał się jedną z najlepiej zorganizowanych i udanych imprez w okolicy. Jest to niewątpliwa zasługa Saby i Jensa Kellerów, którzy potrafili zarówno po naszej, jak i po drugiej stronie Odry zachęcić do udziału pokaźne grono osób zainteresowanych zdrową żywnością i ekologią. To nie przyszło tak łatwo, bo po drodze trzeba było wykonać dużą pracę. Pisaliśmy o kilku udanych inicjatywach, zrealizowanych przez Stary zagon. Przez cały rok rodził się więc klimat do finalnej imprezy.
Jak już pisaliśmy w poprzednim numerze, wypadła ona okazale. Było to zarazem coś więcej niż promocja i pokaz wybranych produktów. W czasie ekojarmarku zaprezentowali się rodzimi twórcy z obrazami, rzeźbami, wyrobami rękodzielniczymi.
Na literackiej łące można było posłuchać po polsku i po niemiecku prozy XIX-wiecznego pisarza Theodora Fontane |
Była okazja do prezentacji okolicznych zespołów tanecznych, talentów plastycznych itd. Bardzo ważnym elementem była także regionalna integracja. Spotkać można było ludzi z pobliskich miast i wsi niemieckich. Przy stoiskach handlowych próbowano (nieraz z wielkim trudem) przekazywać receptury kupowanych wyrobów.
Kto by pomyślał, że jest aż tyle odmian pomidorów? |
Jednak chyba najważniejsze było to, iż udało się stworzyć rodzinną atmosferę. Na jarmarku wszyscy się dobrze czuli. A więc do zobaczenia za rok!
Tadeusz Wójcik, fot. tw, rr