Wiatrakowe zawirowania
Dwa tygodnie temu informowaliśmy o dyskusji w Radzie Miejskiej w Chojnie nad planem zagospodarowania części dawnego lotniska. Pojawił się wtedy wątek mających tam powstać kilka lat temu elektrowni wiatrowych. Burmistrz i radni opozycyjni spierali się, z czyjej winy wiatraki nie powstały. Jak już pisaliśmy, spór był bezprzedmiotowy, bo żadna ze stron nie powiedziała, że inwestor sam wycofał się, powołując się na opinie konserwatorskie i przyrodnicze.
Postawienie wiatraków planowano także na terenach wiejskich, m.in. w okolicach Nawodnej, Lisiego Pola, Strzelczyna, Kamiennego Jazu. Tu przyczyny fiaska były inne. Otóż wojewoda w kwietniu 2004 r. stwierdził nieważność podjętej miesiąc wcześniej uchwały Rady Miejskiej w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu. Jako przyczynę podał istotne naruszenie prawa, polegające na niezgodności planu ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gminy (przyjętym przez radę w 2001 r.) oraz nieprzedstawieniu przez burmistrza wymaganych analiz. Ponadto gmina nie zbadała zagrożeń dla krajobrazu.
Burmistrz Wojciech Konarski zaskarżył decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Argumentował, że wymagane analizy przeprowadzono, tyle że miały one formę ustną, zaś usytuowanie wiatraków nie musiało naruszać walorów krajobrazowych. Jednak WSA 27 października 2004 r. oddalił skargę, w pełni aprobując pogląd wojewody.
Burmistrz nie dał za wygraną i złożył do NSA skargę kasacyjną. Organ ten przyznał, iż na etapie przystępowania do sporządzania planu gmina nie jest związana ustaleniami studium oraz że możliwe są nie tylko pisemne formy analiz. Natomiast zasadny był zarzut naruszenia ustawy o ochronie przyrody. Ostatecznie NSA uznał, że skarga nie ma podstaw i ją oddalił.
(rr)