Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 10 z dnia 10.03.2009

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Obojętność na zło jest największym złem
Swobodnie o Swobnicy
Odra w sieci
Gmina antyturystyczna
Gryfino i jego historia
Oświatowe oszczędności
Gdzie są ciała żołnierzy?
Niezbędnik sportowca
Sport

Obojętność na zło jest największym złem

Symbol SS na dworcu w Chojnie
Co można zobaczyć na trybunach polskich pierwszoligowych stadionów oraz na ulicznych manifestacjach? Swastyki, portrety Rudolfa Hessa, rasistowskie i faszystowskie symbole i hasła. Bogato ilustrowaną dokumentację tego typu zdarzeń przedstawił w Chojnie przedstawiciel stowarzyszenia "Nigdy Więcej" Wiktor Marszałek podczas dwudniowego seminarium "Rasizm bez granic? Rasistowskie, nacjonalistyczne i nieprzyjazne wobec Europy zjawiska w wybranych regionach Polski i Niemiec". Zorganizowało je 26-27 lutego Europejskie Centrum w Brandenburgii i Berlinie (EZBB) w ramach unijnego projektu RADAR (Obrona Obszarów Wiejskich przed Rasizmem). Koordynatorem jest Wolfgang Pfeiffer. Współorganizatorem było Chojeńsko-Gryfińskie Stowarzyszenie Wspólnej Europy z Gerardem Lemke na czele.

Przedstawione przez W. Marszałka dane były zaskoczeniem nie tylko dla Niemców, ale także dla sporej części polskich uczestników (dyrektorów chojeńskich szkół). I nic dziwnego, gdyż stowarzyszenie "Nigdy Więcej" i wydawany pod takim samym tytułem periodyk spotyka się w Polsce z lekceważeniem, a osoby dokumentujące faszystowskie ekscesy traktowane są jak owładnięci obsesją fanatycy. Za to członkowie rasistowskich ugrupowań uważani są nierzadko za patriotów i obrońców tradycji. Zamieszanie powiększa fakt, że do szerzenia ideologii nienawiści wykorzystują oni różne święta i obchody, jak np. parę tygodni temu rocznicę zakończenia powstania wielkopolskiego. A ONR (Obóz Narodowo-Radykalny) maszerował niedawno w pierwszomajowej manifestacji z transparentem "Miejsce lewicy jest na szubienicy".
- Dowcipy antysemickie i rasistowskie napisy na murach wtopiły się już w polski krajobraz - stwierdził W. Marszałek i na potwierdzenie oznajmił, co rzuciło mu się od razu w oczy, gdy wysiadł w Chojnie z pociągu: symbol SS na ścianie dworca. Wprawdzie inna zapewne ręka domalowała do tego szubienicę, ale dużo bledszą farbą i w rezultacie podróżnym, kierowcom i przechodniom z daleka rzuca się w oczy przede wszystkim znak zbrodniczej formacji.

Wiktor Marszałek z "Nigdy Więcej"
Wydawać się może, iż rozmaite faszystowskie grupki czy partyjki to absolutny margines polskiego życia politycznego. W pewnym sensie tak. Ale już naprawdę dużym problemem jest powszechna obojętność i tolerowanie przejawów brunatnej ideologii. To widać nie tylko po niezmywanych przez nikogo napisach na murach, ale także po werdyktach polskich sądów, które dają się nabierać na tłumaczenia, że wyprostowana w hitlerowskim pozdrowieniu ręka to starorzymski salut. A apogeum tej swoistej "tolerancji" była niedawna obecność ludzi z neofaszystowskich środowisk w polskim rządzie lub - jeszcze dzisiaj - na fotelu szefa publicznej telewizji.

Niemieccy uczestnicy seminarium pytali z niedowierzaniem: "Jak to możliwe, że Polacy publicznie posługują się swastyką - symbolem hitlerowskiego okupanta?". Nikt nie potrafił im tego wyjaśnić. Przy okazji przypomina się zdarzenie, które brzmi jak anegdota, ale raczej smutna. Otóż pewnego młodego neofaszystę zapytano, dlaczego jako Polak czci Hitlera, który przecież mordował Polaków. - Wódz się pomylił - odpowiedział.
Po drugiej strony Odry nie jest też żadną tajemnicą, że niemieccy neofaszyści zaopatrują się w Polsce w hitlerowskie odznaki, naszywki, płyty z nazistowską muzyką. Zastępca powiatowego komendanta policji w Gryfinie nadkom. Leszek Jurczak mówił o zawiłościach prawnych, bo u nas karane jest tylko publiczne propagowanie faszystowskiego ustroju. Sprzedawca zawsze może powiedzieć, że sprzedaje tylko kolekcjonerom.

Peter Huth
Po niemieckiej stronie, w sąsiadującym z nami dużym powiecie Uckermark, ekscesy tamtejszych neonazistów dokumentuje dziennikarz Peter Huth na założonej przez siebie stronie internetowej www.gegenrede.info. - Zajmuję się tym od czasu, gdy w 2004 r. w Prenzlau z okazji urodzin Hitlera prawicowi ekstremiści planowali zamordowanie dwóch Hindusów. Nikt się tym nie przejął, ale ja tak - oznajmił podczas chojeńskiego seminarium. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim nowym zjawiskiem są osiedlający się tam Polacy. P. Huth opowiadał groteskową historię o tym, jak szef NPD w Löcknitz, z zawodu rzemieślnik budowlany, zatrudniony został przez miejscową Polkę, właścicielkę biura nieruchomości. A więc pracował i zarabiał na życie dzięki Polce, a mimo to nosił koszulkę z napisem "Polacy precz z Niemiec!", za co dostał wyrok i stał się pośmiewiskiem w okolicy.

Prof. dr Reingard Nisse
Ważnym uczestnikiem seminarium była prof. dr Reingard Nisse - do niedawna wicedyrektor Wyższej Szkoły Policyjnej w Brandenburgii. Przedstawiła szczegółowe dane statystyczne, np. w 2007 r. w całych Niemczech doszło do 2 morderstw na tle politycznym, 1229 uszkodzeń ciała oraz 5 podpaleń i zamachów bombowych.
Gośćmi seminarium byli burmistrzowie Chojny: Adam Fedorowicz i jego zastępca Wojciech Długoborski. Obecność dyrektorów szkół daje nadzieję na udział uczniów w akcjach stowarzyszenia "Nigdy Więcej". Jedna z nich nazywa się "Wykopmy rasizm ze stadionów". Jest to ważne, bo rasizm nie omija stadionów także w niższych ligach, w tym w Chojnie. Zdarzało się, że występowali tu czarnoskórzy piłkarze, a jedyną reakcją na obraźliwe okrzyki niektórych kibiców było rozbawienie innych.
Szkoda tylko, że okazji do wzięcia udziału w seminarium nie stworzono większej grupie nauczycieli i młodzieży...

Jedyny żyjący przywódca powstania w warszawskim getcie Marek Edelman powiedział kiedyś: "Holokaust był straszny. Ale najgorsza była obojętność wobec holokaustu". To memento aktualne także dziś, gdy obojętność na zło staje się większym złem niż ono samo.
Tekst i fot. Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska