Transodra Online
Znajdziesz nas na Facebooku
„Gazeta Chojeńska” numer 14 z dnia 4.04.2006

Prezentujemy tu wybrane teksty z każdego numeru.
Wszystkie artykuły i informacje znajdują się w wydaniu papierowym.
Rocznica
Dżentelmen i patriota
Odwołano i co dalej?
Czy powstanie geopark?
Jak to z bitwą pod Cedynią było
XIII Festiwal Piosenki Angielskiej Chojna 2006
Masowe przełaje po raz sześćdziesiąty
Piłka nożna

Jak to z bitwą pod Cedynią było

Otrzymaliśmy list od czytelnika w związku z naszymi tekstami o wykrzywianiu i naciąganiu historii poprzez obchody "wyzwolenia" czy "powrotu do macierzy" ziem Pomorza Zachodniego. Oto istotne fragmenty listu:

Nie bardzo rozumiem sformułowania, dotyczące interpretacji pojęcia: "powrót do macierzy", "wyzwolenie spod okupacji niemieckiej" i w tym kontekście stwierdzenia "61 lat Polski w Baniach". Chciałbym też pozyskać informacje, jak w tym świetle mam rozumieć bitwę pod Cedynią 972 roku? Z tego, co wpajano mi do głowy przed 1989 rokiem, zapamiętałem, że w bitwie pod Cedynią wojowie Mieszka I i Czcibora wystąpili zbrojnie przeciwko wojskom niemieckim. Ale w czyim interesie? Czy w Cedyni w tamtych czasach mieszkali wyłącznie Niemcy? Jeśli tak, to dlaczego bronił ich Mieszko przed rodakami? A po bitwie rycerze polscy wycofali się pospiesznie w głąb kraju na z góry upatrzone pozycje. Więc czyje ziemie były tu wówczas? I jak to się ma do słowa: "macierz", "Polska" i "państwowość"? Idąc dalej tym tokiem rozumowania, zastanawiam się, jak mam rozumieć moment wyzwolenia - np. Cedyni - spod okupacji niemieckiej i przejścia pod okupację Wielkiego Wschodniego Brata?
W. Wojciechowicz

Głównym punktem odniesienia dla pytań stawianych przez autora listu jest bitwa pod Cedynią. Wrosła ona niewątpliwie głęboko w polską świadomość jako oczywisty fakt historyczny. W rzeczywistości była to jednak mieszanka historii, mitologii i propagandy.
Pod koniec X wieku, a więc w czasach owej bitwy, okolice Cedyni nie stanowiły ani rdzennych ziem polskich, ani germańskich. Wcześniej, ok. IV w. n.e. w efekcie wędrówki ludów osiedlili się tu (od Wisły aż po Ren) wschodniogermańscy Burgundowie. Kto żył przed nimi? Nie wiadomo. W każdym razie teza o "prasłowiańskim Biskupinie" już dawno spoczywa między bajkami. Burgundów w V wieku zaczęli wypierać na zachód Hunowie (lud turecki z Azji Środkowej), ułatwiając ekspansję Słowian, którzy w VI-VII w. dotarli ze wschodu aż do Łaby. Kim byli ci Słowianie? Na naszych terenach to głównie Wieleci (wchodzący wraz z Obodrzycami w skład Słowian połabskich), a zwłaszcza Pomorzanie (m.in. Wolinianie, Pyrzyczanie, Słowińcy). A więc - jak widać - nie Polacy, którzy stanowią odrębną grupę wśród lechickiej grupy Słowian zachodnich. Matecznikiem Polaków była Wielkopolska, z której dokonywali łupieżczych wypraw na zachód. Po 963 r. Mieszko I podbił na ok. 40 lat nasze dzisiejsze ziemie, ale był to efekt krwawych walk nie z Niemcami, lecz ze słowiańskimi Wolinianami oraz Wieletami, którzy w tym czasie dwukrotnie pobili wojów naszego księcia. W wyniku tych porażek Mieszko szukał porozumienia z niemieckim cesarzem Ottonem I Wielkim i uznał trybutarną zależność od niego całej zachodniej części swego państwa. Po ochrzczeniu się w 966 r. nasz pierwszy historyczny władca zawarł z Ottonem sojusz. Wzmocniony tym, zajął w latach 967-72 Pomorze Zachodnie, pokonując Wolinian i Redarów (to także Słowianie).

Ekspansją Mieszka poczuli się zagrożeni margrabiowie utworzonej w 937 r. Marchii Wschodniej: Hodon i Zygfryd. Wyruszyli więc z wyprawą, zakończoną 24 czerwca 972 r. ich porażką pod Cedynią w bitwie z Mieszkiem i jego bratem Czciborem. Ale żadna ze stron nie broniła wówczas swych rdzennych ziem. Był to obszar ostrej rywalizacji - bardziej polsko-pomorskiej i niemiecko-pomorskiej niż polsko-niemieckiej. Zresztą Piastowie wkrótce w przymierzu z niemieckim cesarzem Ottonem III brali udział w wyprawach przeciw słowiańskim Wieletom. W 1005 r. sami Pomorzanie (a nie Niemcy) oderwali Pomorze Zachodnie od Polski. Ponad 100 lat później Bolesław Krzywousty ponownie krwawo podbił pomorskich braci-Słowian na ok. 70 lat, po czym przegrał rywalizację o te ziemie z Duńczykami, którzy później utracili dziejową pałeczkę na rzecz Niemców. Po 1220 r. zależność polityczna Pomorza Zachodniego od Polski uległa całkowitemu zerwaniu, a jedną z głównych przyczyn był długotrwały antagonizm polsko-pomorski. Nasze państwo przeniosło kierunek swej ekspansji na kresy wschodnie, stając się w czasach jagiellońskich jedną z europejskich potęg.

Wracamy do Pragi i Bratysławy?
Okolice Szczecina, Chojny, Cedyni za pierwszych Piastów w sumie przez ok. 100 lat (z przerwami) należały do Polski. Ale czy to wystarczy, by mówić o "prastarych ziemiach polskich"? W tamtym czasie za Chrobrego do Polski należały też Czechy, Morawy, Słowacja. Czy z tego powodu mamy te kraje też traktować jako tereny "prapolskie"? Kijów należał dłużej do Polski niż Szczecin i bardziej był z nią związany politycznie i kulturowo, nie mówiąc o Lwowie czy Wilnie. Czy dzisiaj mamy mówić Ukraińcom, że ich stolica to stare polskie miasto? Czy mamy czekać na "powrót do polskiej macierzy" Kijowa, Pragi i Bratysławy?

Głównym stereotypem historycznym, jakiemu ulegliśmy w PRL-u pod wpływem ówczesnej propagandy, jest mit o odwiecznej i nieustannej wrogości Polski i Niemiec, a bitwa pod Cedynią miała być koronnym dowodem na to. Stereotyp ten funkcjonuje do dziś. Tymczasem tak naprawdę cedyńska bitwa była wtedy bardziej wyjątkiem od reguły niż regułą. Pierwsi polscy władcy częściej i bardziej krwawo walczyli z bratnimi Słowianami (m.in. o Pomorze Zachodnie), nierzadko w przymierzu z Niemcami.

Odwieczna walka dwóch żywiołów to też mit
Nie było w średniowieczu jednolitego i stałego frontu germańskiego skierowanego przeciw Słowianom, choćby dlatego, że zarówno Niemcy, jak i Słowianie byli wewnętrznie bardzo podzieleni i zwaśnieni. Kolejni cesarze chcieli zjednoczyć pod swym berłem rozdrobnione księstwa niemieckie, ale ich władcy nie mieli ochoty poddawać się tej centralnej władzy. Jak twierdzą historycy (polscy!), margrabiowie brandenburscy i miśnieńscy nie tylko nie byli wówczas w konflikcie z Polską, ale nawet z nią współdziałali, np. poprzez paraliżowanie wrogich Polsce posunięć cesarzy. Wspólne interesy łączyły Piastów z panami saskimi, stanowiącymi trzon silnej opozycji wobec centralnej władzy cesarskiej. Sojusze te przejawiały się m.in. w polsko-niemieckich małżeństwach Piastów, np. po śmierci Dobrawy Mieszko I poślubił córkę margrabiego Dytryka - Odę, zaś Chrobry córkę margrabiego Miśni - Rygdagę, a potem Emnildę. Jego syn Mieszko II wziął za żonę Rychezę - córkę palatyna lotaryńskiego, zresztą siostrzenicę Ottona III (z tych mieszanych małżeństw rodzili się kolejni piastowscy władcy, a więc dzisiaj tzw. "prawdziwi Polacy", którzy odwołują się do "czystych rasowo" tradycji piastowskich, nie bardzo wiedzą, o czym mówią).
Był w tych działaniach i mariażach naszych pierwszych królów i książąt głęboki i mądry zamysł polityczny i strategiczny. Historyk Kazimierz Myśliński twierdzi nawet w swej książce ("Polska wobec Słowian połabskich do końca wieku XII" - Lublin 1993), że "tylko dzięki swoim związkom z margrabiami udało się książętom obronić suwerenność państwa polskiego".

Jak być patriotą?
Czy przyjęcie do wiadomości tych wszystkich informacji osłabia nasz patriotyzm i świadomość narodową, czy też wzmacnia? Według mnie oczywiście wzmacnia i czyni dojrzalszymi. Bo nic wartościowego nie da się zbudować na półprawdach lub fałszach. Pisaliśmy o tym w "Gazecie Chojeńskiej" już wielokrotnie (pierwszy raz w 1994 r.). Ale - jak widać - trzeba pisać nadal.

Obecnie te ziemie są polskie i żeby to udowodnić, niepotrzebne jest manipulowanie historią. Pokażmy swój patriotyzm, czyniąc nasze miasta, wioski, ulice i osiedla piękniejszymi, bogatszymi, bardziej rozwiniętymi kulturowo i cywilizacyjnie. Dzisiaj nie ma lepszej miary miłości do Ojczyzny.
Robert Ryss

do góry
2020 ©  Gazeta Chojeńska