Radni wywrócili budżet
Chojeńscy radni niemal wywrócili do góry nogami budżet gminy. Dwa opozycyjne kluby (Chojeńska Inicjatywa Samorządowa i Gmina dla Wszystkich) wbrew burmistrzowi Adamowi Fedorowiczowi zgłosiły i przegłosowały zmiany w budżecie na kwotę blisko 1 mln zł. Z wydatków na administrację zabrano 550 tys. zł, 300 tys. z remontu przedszkola (pieniądze zostały, bo w przetargu udało się wyłonić tańszego wykonawcę) oraz 100 tys. z działu "rozliczenia różne". Środki te rozdysponowano na wsie: 500 tys. na kanalizację w Godkowie i 225 tys. w Grzybnie, 80 tys. na chodnik w Nawodnej, po 20 tys. na chodniki w Białęgach, Brwicach, Jeleninie i Kamiennym Jazie, 30 tys. na ogrodzenie szkoły i wyrównanie boiska w Strzelczynie, 25 tys. na ogrodzenie boiska w Godkowie, 10 tys. na naprawę drogi w Krzymowie.
Zaskoczenie burmistrza wynikało stąd, że na wcześniejszym spotkaniu oba kluby nie wspomniały o takich poprawkach. Według skarbnika gminy Teresy Kuflowskiej tak gruntowne zmiany rada może wprowadzać tylko na etapie uchwalania budżetu. A. Fedorowicz oznajmił, że poprawki spowodują zwolnienia z pracy. - Te zmiany mają sparaliżować pracę burmistrza na zasadzie im gorzej, tym lepiej - powiedział. Według Mikołaja Szeremety z ChIS-u z wyliczeń wynika, że nie ma potrzeby zwalniania. - Przy uchwale o zmianach w budżecie rada może dokonać też innych zmian - stwierdził. Innego zdania był radca prawny Krzysztof Judek. - Proponuję referendum, bo będzie ono lepsze niż takie działania - zaapelował A. Fedorowicz, jednak kwestia ta nie została podniesiona przez opozycję.
Tuż po zakończeniu sesji zastępca burmistrza Wojciech Długoborski powiedział naszej gazecie, że postępowanie opozycji jest zemstą za powołanie kilka dni wcześniej na funkcję sekretarza gminy Ewy De La Torre, czemu radni sprzeciwiali się.
W chojeńskim sporze o wiceburmistrza czy sekretarza jak na razie chodzi tylko o personalia, bo nie padają merytoryczne zarzuty wobec osób wywołujących takie kontrowersje. Szkoda, że na sesjach prawie nie słychać o sprawach najważniejszych, czyli np. o stanie ulic w mieście czy o niedostępnym dla zwiedzających tarasie widokowym kościoła Mariackiego (mimo uroczystego otwarcia przed rokiem i trwającego już kolejnego sezonu turystycznego). Ani słowem nie wspomniano też o wstydliwej wizytówce Chojny, jakim jest od wielu miesięcy hitlerowski symbol na ścianie dworca. Ważniejsze są spory personalne i ambicjonalne - zupełnie nieistotne dla mieszkańców i gości odwiedzających miasto.
Robert Ryss